Judy Garland, to jedna z najlepszych aktorek filmowych w historii kina amerykańskiego, obdarzona wspaniałym głosem, znana między innymi z filmu Victora Fleminga “Czarnoksiężnik z krainy Oz”.
Spektakl pokazuje gwiazdę od najbardziej intymnej strony. Widzowie mają możliwość podglądania aktorki w garderobie przed ostatnim koncertem w Kopenhadze. Jak się później okazało, kilka miesięcy później umarła wskutek przedawkowania leków w wieku 47 lat.
Hanna Śleszyńka, która wciela się w rolę gwiazdy opowiada o jej życiu, karierze, miłości, a przede wszystkim o jej wzlotach i upadkach. Dużym problemem Judy Garland była niska samoocena, a wpływ mieli na nią mieć ludzie, z którymi współpracowała przy filmach. Przekonywali, że jest nieatrakcyjna. Dodatkowo, od najmłodszych lat podawano jej dużą ilość leków, które miały sprawić, że nie będzie zasypiała w czasie kręcenia scen, a następnie by mogła usnąć po skończonej pracy oraz tę, aby nie tyła. - Bandażowali jej biust, po to by mogła odgrywać role dziecięce – wspomniała na scenie aktorka.
W spektaklu udział bierze również Piotr Tołoczko, który odgrywa rolę osoby odpowiedzialnej za dotrzymanie warunków podpisanego kontraktu. W sztuce pojawiają się również elementy humorystyczne w postaci rozmaitych anegdot.
Po występie Hanna Śleszyńska podkreśliła, że spektakl „Judy” jest dla niej wyjątkowy. - Sporo mnie kosztuje ze względu na to, że przejmuję się losami postaci, w którą się wcielam. Los Judy Garland, może spotkać także współczesne gwiazdy kina czy estrady - wyjaśniała. - W trakcie czytania scenariusza nasuwała mi się historia Michaela Jacksona. To naprawdę uniwersalne przedstawienie, a szczególnie dla kobiety - aktorki. Judy ma o czym opowiadać. Przyjaźniła się z wielkimi artystami, m.in. Frankiem Sinatrą. Uwielbiała ją też publiczność. Na jej koncertach zawsze były tłumy – mówiła aktorka, która na zakończenie zaśpiewała piosenki Judy Garland.
(kb)