piątek 19.04.2024

Imieniny: Adolfa Tymona

Wyszukiwarka artykułów


Polecane wideo TVi ROLAND

wideo wiadomosci

kamera online

lokalne ogłoszenia

dyzury aptek

google news obserwuj


 

 


 

 


 
 

 
    Dział: Historia sobota, 18 styczeń 2020 17:42


Michał Gacek (1935-2019). Wspomnienie cz. 2

5 Comments



O czasach wczesnego dzieciństwa na Wschodzie wspominał P. Michał rzadko i raczej niechętnie, chociaż w pamięci dziecka zostały na zawsze zakodowane wspomnienia grozy i strachu, jakie przeżył w pierwszych latach swojego życia.



Pamiętał też długą podróż blisko miesięczną, gdy jechali do Polski i różne perypetie z tej podróży, ale zawsze podkreślał, że była to typowa wędrówka Polaków ze Wschodu, którzy w tym czasie szukali miejsca dla siebie na ówczesnych Ziemiach Zachodnich. Prowizoryczne budy na stacji wyjazdowej, trwające tygodniami czekanie na pociąg z transportem, częste nieplanowane długie postoje, problemy z higieną, z wyżywieniem siebie i wiezionego  żywego inwentarza. Wszystko to jakoś przetrwali i gdy ich transport zatrzymał się na dłużej w Bierutowie k/ Namysłowa duża część jadących wysiadła, porozglądano się po okolicy i postanowiono tu się osiedlić.

Państwo Gackowie znaleźli dla siebie dom i gospodarstwo w Ligocie Książęcej i tu osiedliło się z nimi również kilka znajomych rodzin z Uhornik. Tak rozpoczęło się ich normalne życie. Tu P. Michał ukończył szkołę podstawową, a następnie wstąpił do Liceum Pedagogicznego we Wrocławiu przy ul. Dawida. W tym czasie coraz wyraźniej objawia się jego talent muzyczny i skłonności do gry na organach. Wpływają na to na pewno zarówno lekcje wychowania muzycznego w Liceum, jak i częste wizyty u brata organisty w miejscowym kościele. Po ukończeniu Liceum podjął studia na Uniwersytecie Wrocławskim na Wydziale Matematyki. Studia ukończył w 1961 roku i w tymże roku podjął pracę w Liceum Ogólnokształcącym w Środzie Śląskiej. Miał kilka ofert pracy: w Namysłowie, Oławie, Wrocławiu i Środzie Śląskiej.

Wybrał nasze miasto, gdyż ówczesny dyrektor LO p. Mieczysław Świerczyński zapewnił mu mieszkanie, początkowo mały pokoik z kuchnią, a po roku miał otrzymać do dyspozycji duży pokój. Mógł teraz sprowadzić do siebie rodzinę (żonę i córkę Celinę). Początkowo uczył matematyki w LO i młodszych klasach tworzącego się dopiero Liceum Medycznego Pielęgniarstwa. To on był tym młodym nauczycielem, o którym pisałam w Biogramie poświęconym śp. Mieczysławowi Świerczyńskiemu, który się sprzeciwił dyrektorowi w sprawie wystawionej oceny dostatecznej jednemu uczniowi, który był synem miejscowego „dygnitarza”. Gdy Liceum Medyczne osiągnęło pełny ciąg klas (5 klas) i usamodzielniło się, a liczba godzin matematyki stanowiła pełny etat dla nauczyciela, P. Michał przeszedł do pracy w tej szkole na pełny etat (1965 r.).

Był bardzo sumiennym, oddanym szkole, zdyscyplinowanym nauczycielem. Młodzież darzyła go wielkim szacunkiem i zaufaniem. Był nauczycielem wymagającym, ale równocześnie uważał, że każdy wysiłek ucznia, każde nawet małe osiągnięcie winno być zauważone i ocenione przez nauczyciela. Może dlatego tak często w dzienniku lekcyjnym przy matematyce pojawiały się takie oceny, jak „trzy na szynach” (=3). Mimo tych często otrzymywanych ocen „trzy na szynach” młodzież bardzo go lubiła i szanowała. Niektóre absolwentki nawet teraz twierdzą, że najbardziej ze wszystkich nauczycieli lubiły właśnie jego. Był dla wielu z nich niepodważalnym autorytetem w wielu sprawach, a jako młody, przystojny mężczyzna był też obiektem westchnień wielu uczennic. Zaznaczam, że do Liceum Medycznego początkowo uczęszczały same dziewczęta, chłopców przyjmowano dopiero w latach 70-tych. Pamiętam jeszcze imię, nazwisko uczennicy – mieszkanki internatu, która w latach 1963/1967 kochała się w swoim nauczycielu matematyki bardzo mocno i beznadziejnie. Była to bardzo piękna dziewczyna. Otóż ta uczennica, według relacji mojej kuzynki również mieszkanki internatu, nie miała zbyt wielkich zdolności matematycznych i często otrzymywała oceny ndst. z tego przedmiotu. Gdy dziewczyny po lekcjach w internacie śmiały się z niej, dokuczały mówiąc: „Znowu twój ukochany postawił Ci dwóję” to ona odpowiadała: „To nic, to nic ja to przeboleję bo to dwója od Niego”. 

Przez kilka lat pełnił społecznie funkcję zastępcy dyrektora i z tej funkcji wywiązywał się również znakomicie. Opuszczając szkołę na kilka godzin, na dzień a nawet kilka dni, mogłam być pewna jako Dyrektor, że wszystko w niej toczy się normalnie i bez zakłóceń, bo jest tam On P. Gacek. Pracując wspólnie przez tyle lat nie mieliśmy między sobą żadnych scysji, konfliktów, wzajemnych pretensji. Darzyliśmy się wzajemnie szacunkiem, zaufaniem i przyjaźnią. Jako dyrektor Liceum Medycznego w latach 1987-1991 dbał o szkołę, o jej wygląd i jak najlepsze jej funkcjonowanie. Starał się wzbogacać dobre tradycje pracy zarówno w szkole jak i w internacie, którego stołówka miała bardzo dobrą opinię w średzkim środowisku.

Kiedy w roku 1972 został organistą, władze partyjne nie patrzyły na jego obecność w szkole zbyt przychylnym okiem. Pamiętam, jak w kilka miesięcy po objęciu tej funkcji zostałam wezwana jako partyjny dyrektor do Komitetu Powiatowego partii. Tam ówczesny pierwszy sekretarz zapytał mnie „Czy w socjalistycznym wychowaniu młodzieży nie przeszkadza w szkole obecność nauczyciela - organisty?”. Odpowiedziałam, że P. Gacek jako nauczyciel i wychowawca kształtuje u młodzieży wszystkie te najlepsze cechy charakteru, które są potrzebne w każdym ustroju politycznym, a w szczególności w ustroju socjalistycznym. Są to takie cechy, jak: pracowitość, uczciwość, zdyscyplinowanie, samodzielność i odpowiedzialność za swoje czyny. Rozmowa na ten temat trwała dłuższy czas, ale po tej rozmowie, już nigdy więcej z władzami na temat profesora Gacka nie rozmawiałam.  Warto też przypomnieć, że później został dyrektorem LM za zgodą tracących już swoje znaczenie polityczne władz partyjnych w 1987 roku.  W Liceum Medycznym pracował jeszcze  jako nauczyciel prawie do końca istnienia tej Szkoły czyli do roku 1994 (szkoła przestała istnieć w roku 1995, ale w ostatniej 5 klasie matematyki już nie było).  Po przejściu na emeryturę w 1991 r. pracował nadal jako nauczyciel matematyki w niepełnym wymiarze w Szkołach Podstawowych w Ciechowie, Środzie Śląskiej i Wrocisławicach.

Pozostaje mi jeszcze przedstawić Pana Michała jako działacza samorządowego, przyjaciela, męża i ojca. Miał wielu dobrych przyjaciół takich jak: dr Piotr Sułkowski, Piotr Łuczycki, Zbigniew Hellon. To właśnie Zbigniew Hellon zachęcił go do udziału w wyborach samorządowych w roku 1998. W wyniku tych wyborów został radnym miejskim i przez rok pełnił funkcję zastępcy burmistrza w Środzie Śląskiej. Ale działalność w samorządzie nie dawała mu chyba takiej satysfakcji, jak praca w szkole i funkcja organisty. Jako mąż i ojciec troszczył się bardzo o właściwe w duchu religijnym wychowanie dzieci oraz zapewnienie w miarę dobrego statusu materialnego rodzinie. Starał się zapewnić dzieciom nie tylko wykształcenie, ale wpoić im szacunek dla rodzinnych tradycji i ducha pobożności.

Takim Cię przedstawiłam Panie Michale i za takiego uważałam Cię zawsze. I to nie tylko ja. Kiedy w pierwszych dniach po Twojej śmierci rozmawiałam na ten temat z naszą wspólną koleżanką, emerytowaną nauczycielką, również matematyczką i w rozmowie stwierdziłam: Umarł jeden z najzacniejszych obywateli naszego miasta. Koleżanka ta, po chwili milczenia odpowiedziała: A może najzacniejszy? Odprowadziłeś też na miejsce wiecznego spoczynku setki, a może tysiące zmarłych życząc im by: „Anielski orszak przyjął ich duszę i uniósł z ziemi ku wyżynom nieba” (swobodna parafraza Pieśni pt. Anielski orszak). Wzbogaciłeś ceremoniał pogrzebowy o piękną, refleksyjną Pieśń zaczynającą się od słów „Popatrz jak prędko mija czas”.

Byłeś człowiekiem bardzo pracowitym, gdyż przez pewien czas, oprócz pracy w szkole, obowiązków organisty prowadzącego chór, założyłeś szklarnię i prowadziłeś hodowlę warzyw i kwiatów. Kończąc swe uczciwe, pobożne i pracowite życie mogłeś śmiało sobie powiedzieć: Bogu i tradycjom rodzinnym pozostałem wierny do końca. A stając przed Najwyższym Sędzią mogłeś śmiało powtórzyć za Św. Pawłem: W ważnych zawodach udział brałem. Bieg ukończyłem. Wiary ustrzegłem, a teraz czekam na laur sprawiedliwości, który wręczy mi Pan sprawiedliwy sędzia (Św. Paweł: Drugi List do Tymoteusza, Pismo Święte strona 207).

Spoczywaj Panie Michale w pokoju, wygrywaj na organach niebiańskich najpiękniejsze melodie i pamiętaj, że w sercu wielu bliskich znajomych zostawiłeś trwały ślad i przekonanie, iż dobrze się stało, że stanąłeś kiedyś na drodze ich życia. Żegnaj na zawsze!

Opracowała

mgr Anna Cetera

stas020






Wczytywanie komentarza... Komentarz zostanie odświeżony po 00:00.
Zaloguj się aby dodać komentarz.
pozostały limit znaków.
Zaloguj się za pomocą ( Zarejestruj się? )


Ja Wam naprawde wspolczuje. Daliscie sie wciagnac w telewizyjna narracje obrzucania sie blotem przez politykow zarowno ...
Bardzo ciekawe przesłaniem widzę w Twoim komentarzu, bo jest Bóg, Ojczyzna, oskarżenia, poniżenie, nienawiść, złorzeczenie. A ...
Aleksandra Perużyńska Nowi radni Rady Powiatu wybrani!
Jak można głosować na zdrajców Polski na ludzi którzy nawołują do wojny którzy chcą odebrać nam ...

hydrotech do gazety nowa reklama

warsztat 336224 px