- Zgodnie z wytycznymi Państwowej Inspekcji Sanitarnej, każda placówka oświatowa przed rozpoczęciem zajęć musiała opracować procedury, jakie zostaną podjęte, kiedy w ich jednostce pojawi się osoba o wątpliwym stanie zdrowia. Wszystkie zostały zaopiniowane przez Powiatową Stację Sanitarno – Epidemiologiczną i wdrożone w funkcjonowanie placówek. Ponadto inspektorzy PSSE w Środzie Śląskiej codziennie prowadzą w nich kontrole – wyjaśnia dyrektor PSSE, Anna Wojtasińska – Żygadło.

Boimy się o swoje dzieci

Dzisiaj odebraliśmy telefon od rodzica, który twierdził, że w jednym ze średzkich przedszkoli doszło wczoraj do niepokojącej sytuacji dotyczącej stanu zdrowia dwojga podopiecznych. – Dzieci te miały gorączkę, co potwierdziły kilkukrotne pomiary. Jeden z rodziców powiedział, że jego dziecko już nie gorączkuje i może chodzić do przedszkola, a my boimy się o swoje dzieci – twierdził mężczyzna. Ponadto jego zdaniem nie podjęto stosownych działań.

Po kontakcie z dyrekcją placówki otrzymaliśmy informację, że dziecko po wykonaniu pomiaru temperatury zostało odizolowane od grupy, gdzie czekało na przyjazd rodziców, którym zalecono niezwłoczny kontakt z lekarzem i informację zwrotną. - Dziś wiemy, że jedno z dzieci jest zdrowe, a drugie przebywa w domu. Przed powrotem do placówki rodzice zmuszeni są przynieść zaświadczenie od lekarza o stanie zdrowia ich dziecka – twierdzi kierownictwo przedszkola.

Prośba o rozsądek i zaprzestanie „hejtowania”

Należy pamiętać, że podwyższona temperatura ciała u dziecka nie musi świadczyć o gorączce, a tym bardziej o zakażeniu koronawirusem, którego tak bardzo się boimy. Na temperaturę dziecka wpływ ma wiele czynników. Zdarzają się sytuacje, w których się ona pojawia, ale nie świadczy o współistnieniu infekcji. Oczywiście w obecnej sytuacji epidemicznej należy stosować wszelkie środki bezpieczeństwa i stale kontrolować takie zgłoszenia, co zdaniem PSSE jest czynione. Jednocześnie dyrektorzy przedszkoli, wraz z dyrektorem PSSE w Środzie Śląskiej, apelują za naszym pośrednictwem  o rozsądek i zaprzestanie „hejtowania” rodzin i dzieci, których sprawa dotyczy, biorąc pod uwagę, że w każdej chwili taka sytuacja może przydarzyć się wszystkim, którzy zdecydowali o udziale swoich pociech w zajęciach przedszkolnych czy też szkolnych.

(kb) / fot. zdj. ilustracyjne