Wydrukuj tę stronę
    Dział: Sport poniedziałek, 19 październik 2020 12:36


Żywa i szczera pasja zaraża i buduje podziw

Skomentuj



Dla dużej części z Was to, co dwójka kibiców Śląska Wrocław zrobiła wczoraj będzie pewnie głupotą, stratą czasu lub niezrozumiałym wyskokiem. Kiedyś myślałem całkiem podobnie. Wszystko się zmieniło wraz z moim wejściem w fotografię sportową, która otworzyła mi drzwi do świata kibiców. Żywa i szczera pasja zaraża i buduje podziw, dla ludzi oddanych jej bezgranicznie.



Nowe/stare obostrzenia wprowadzone przez rząd w czwartek zamknęły stadiony, choć ich sens jest mocno dyskusyjny, wszyscy kibice musieli zostać w domach. Tak myślałem do wczoraj. Tomasz Żółkiewicz, były mieszkaniec Środy Śląskiej, okrzyknięty najsłynniejszym kibicem w Polsce skontaktował się ze mną i Martą, czy nie chcielibyśmy z nim pojechać do Płocka, bo ma pewien plan. Podobnie jak ostatnim razem, postanowił wynająć wysięgnik, tak aby móc z góry oglądać mecz w Płocku. Wszelkie inne sposoby na uczestnictwo w zmaganiach Wisły z Śląskiem nie przyniosły zamierzonego skutku. Od początku wysięgnik był ostatecznością i szukaliśmy innych rozwiązań, jak się okazało, był jedyną dostępną opcją na sukces tego wyjazdu.

Wyjazd ten był planowany od tygodni razem z Klubem Kibiców Niepełnosprawnych Śląska Wrocław, którzy wobec wprowadzonych na szybko zasad, nie mogli wejść na stadion, dlatego postawiliśmy zabrać ze sobą ich flagę. Wiemy ile dla nich znaczy wyjście na stadion, często to jedyna okazja kiedy mogą opuścić dom. Kibicowanie osób niepełnosprawnych nie mieści, się w żadnych ramach o jakich dziś myślicie, to trzeba przeżyć. Pamiętam historię o zimowym wyjeździe na mecz Reprezentacji Polski. Było tak zimno, że chłopak na wózku odśpiewał tylko hymn i resztę spotkania spędził w łazience przy suszarce do rąk, grzejąc się nią. Wyjazd i odśpiewany hymn było tym, o czym marzył od lat.

Początkowo wydawało się, że wynajęcie takiego podnośnika to szybki temat. Tylko mecz jest w niedzielę, a to dzień mało atrakcyjny do pracy. Nawet jeżeli ktoś wyraził zgodę na wynajęcie, to słysząc, że chcemy obejrzeć z niego mecz piłki nożnej, odmawiał. W końcu po dziesiątkach telefonów Tomka,  trafiamy na firmę, dla której ta akcja, to atrakcja. Operator Marek, to gość z typu „damy radę”, już w rozmowach telefonicznych słyszeliśmy, że tu nie ma opcji na porażkę. Wyjeżdżamy ze Środy Śląskiej o 07.00 rano, w Płocku meldujemy się po 11.00. Na miejscu rozważamy dwie lokalizacje dla podnośnika, ostatecznie wybieramy parking przed stadionem. O 12.20 Tomasz z Martą, która zostaje chorążym, zajmują miejsca 23 metry nad ziemią. Niestety silne podmuchy wiatru zmuszają operatora do obniżenia kosza na około 18 metrów. Na szczęście padało tylko przez chwilę i w „spokoju” mogli obejrzeć mecz. Po końcowym gwizdku zwijamy sprzęt i ruszamy w drogę powrotną.

Dlaczego to zrobili? Ciężko to opisać, kibice żyją swoim klubem, poznałem ludzi tak oddanych tej pasji, że całe ich życie wyznaczają rozgrywki. Ktoś uprzejmy napisał, że to zwyczajny lans. Na wysokości 20 metrów przy silnych podmuchach wiatru, kosz zaczyna się bujać, do tego kropiący deszcz i odczuwalna temperatura w okolicach 5 stopni. Do Płocka jest 370 km, jest niedziela, poziom Ekstraklasy jest jaki jest… Serio?! Lans? To czysta pasja, mogą godzinami mówić o swoim klubie, o setkach tysięcy kilometrów przemierzonych za swoim Śląskiem. Ja to kupuję w całości. Lubię fotografować ten świat pełen emocji i szczerego oddania swojej pasji.

Paweł Lipnicki / fot. Wime. net.pl






Wczytywanie komentarza... Komentarz zostanie odświeżony po 00:00.
Zaloguj się aby dodać komentarz.
pozostały limit znaków.
Zaloguj się za pomocą ( Zarejestruj się? )