Po wcześniejszych rozmowach telefonicznych i korespondencji listownej w Święta Wielkanocne 2012 r, odwiedziłem wreszcie panią Lidię Lwow. Zaproszony zostałem już parę lat temu, miałem ją odwiedzić, "gdy zakwitną bzy"...
I nadszedł czas zrealizowania zaproszenia. To wielki zaszczyt dla mnie i honor być gościem mile widzianym u księżnej Lwow w jej domu w stolicy.
Zaczynamy od bardzo ciepłego przywitania i zasiadamy do stołu wielkanocnego. Rozmawiamy o życiu codziennym i o Wileńskich Rebeliantach. Ich nadziejach i zmiennych kolejach losu. Wspominamy tych, co jeszcze żyją i tych, co odeszli na wieczną wartę. Od czasu do czasu pani Lidia wspomina dowódcę V Brygady Wileńskiej AK majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”.
Czas biegnie jednak nieubłaganie szybko, bo rozmowa interesująca i dania wyjątkowo smaczne. Umawiamy się na letni spacer po Warszawie na początku lata. Do zobaczenia Pani Lidio!
Woytek Kopacz
P.S.
Wierni czytelnicy Rolanda pamiętają art. z grudnia 2009r, o pani Lidii.
Jednak przypomnijmy jeszcze raz sylwetkę tej bohaterskiej kobiety. Była ona łączniczką i sanitariuszką oraz podporucznikiem V Brygady Wileńskiej AK. Odznaczona została Krzyżem Walecznych (będąc sama ranna pod Worzianami niosła pomoc rannym żołnierzom). W 1950 r. była skazana przez komunistyczny sąd wojskowy PRL na dożywotnie więzienie, a dowódca wileńskich rebeliantów major „Łupaszko” na karę śmierci...