Znawca, taaaaa hahahahahahaha, PS. 11:15, wstałeś już? 

Ja proszę,  Nie roszcze.

Ale ktoś w tym mieście plan miejscowy uchwalił, czy nie? Ktoś w tym mieście opłatę planistyczną zainkasował (od takiego terenu to pewnie nie małą), czy nie? Ktoś w tym mieście planuje rozwój zabudowy, czy nie? Ktoś ma wiedzę ile gmina może wydać na inwestycję, czy nie? Jak gminę stać na wybudowanie 100 m drogi w ciągu roku, to niech plan miejscowy uchwala na to co ją stać. A jak gminy nie stać na rozwój to niech przynajmniej nie obiecuje gruszek na wierzbie.  Po co uchwalać plan miejscowy i pozwalać na budowę domów bez dostępu do mediów, bez dostępu do jakiejkolwiek drogi. Skoro i tak wiadomo, że tą drogę będzie trzeba wybudować i koszty będzie musiała ponieść gmina, bo jest wyłącznym właścicielem działek drogowych. Jeśli gminy nie stać, to niech nie generuje sobie zobowiązań, których udźwignąć nie może. Wtedy nikt do nikogo pretensji mieć nie będzie. A tak, plan uchwalony ludzie się budują w szczerym polu (bo mogą), lata temu pewnie ktoś zapłacił za przekształcenie działek rolnych na budowlane, kasa się rozmyła a zobowiązania gminy zostały. Można też, jak to było wcześnie wspomniane, normalnie rozwijać infrastrukturę na nowych terenach i obciążać właścicieli działek opłatą adiacencką. Do tego ona służy i wszyscy posiadacze działek muszą się z nią liczyć. Tylko u nas się tego nie stosuje w ogóle, bo po co. Czy coś by się stało, jakby na tej nieszczęsnej Winnej Górze uchwalać plan miejscowy mniejszymi obszarami i pozwalać budować się etapami. Jakby miasto rozwijać w zaplanowany, a nie przypadkowy sposób. Czy to nie było by bardziej normalne? Wojewoda, tak z czystej ciekawości zapytam, przy jakiej gęstości zabudowy ma sens robić kanalizację? A drogę to przy jakiej gęstości zabudowy? Jaka odległość, Twoim zdaniem, powinna odcinać ludzi od cywilizacji?

Wojewoda...Widać, że nie znasz sprawy. Akurat działki na Winnej Górze sa sprzedane w zasadzie wszystkie przy 2 może 3 ulicach, a to ze domy budowane są w różnym odstępie czasu nie ma tu nic do rzeczy. Budują kiedy chcą. Sarny i lasy mowisz.... a wiesz, że na tym osiedlu, Miejscowy Plan Zagospodarowania zawiera okolo 250 działek. Ktoś kto zdecydował się na budowę w tym miejscu na pewno nie liczy takie atrakcje. Drogi są własnością Gminy, nikt nie zmuszał gminy do deklarowania wykonania inwestycji. A tak się stało.

Obywatelu, słyszałem i bardzo bym chciał żeby w naszym mieście taka opłata działała. Ale nie działa! Potrafisz powiedzieć dlaczego tak jest? Moim zdaniem opłata adiacencka byłaby najbardziej uczciwym i przejrzystym podejściem. Tylko dlaczegoż w naszym mieście nie działa??? Działają za to darowizny, dla gminy za drogę albo dla średzkiej wody za wodciąg i kanalizę, to jest patologia.

Obywatelu, widzę że masz problem z wymyśleniem przyczyn, dlaczego w naszym pięknym, acz zaniedbanym mieście, nie działa opłata adiacencka. Po pierwsze, dlatego że nasz magistrat nie poradziłby sobie z jej pobraniem. Wyobraź sobie jak nasz Adam jedzie do wrocławskiego oddziału KOWR (dawne ANR) i mówi im, 'Słuchajcie musicie zapłacić kilkaset tysięcy bo zrobiliśmy drogę przy działkach, które należą do was'. Słyszysz ten śmiech... Po drugie, dlatego że taka opłata dotknęła by też znajomych i rodzinę 'królika'. Wyobraź sobie, że któryś z pracowników naszego magistratu, przy rodzinnym stole mówi 'Mamo pyszny rosół, ale musisz zapłacić kilka tysięcy opłaty bo zrobiliśmy drogę przy działce której jesteś właścicielką'. Najpewniej długo na rosół nie byłby zapraszany...

Chwała jej za to. Tylko, co w związku z tym? Bardziej by się zasłużyła dla gminy, jakby mieszkańcy nie narzekali na brak wodociągów i kanalizy.

Prawie milion z naszych podatków, a dokładnie z kredytu, ale czy dokładać do interesu też będzie eurosy z Unii Europejskiej? Nie, z naszych podatków lub z kolejnego kredytu

Kiedyś mówiło się "to nie moje, to państwowe" a teraz "to nie moje, to unijne"

Może się zdziwisz, ale to gmina decyduje co i gdzie można coś zbudować. Nazywa się to 'władztwo planistyczne' i jest realizowane przez uchwalenie planów miejscowych. Jest to jeden z nielicznych przypadków, kiedy to ktoś za Ciebie decyduje co możesz zrobić ze swoją własnością, co zbudować na własnym gruncie. Podam Ci przykład, jeśli masz piękną działkę pod lasem, ale gmina uchwali że na tej działce może powstać tylko wysypisko śmieci to możesz sobie tam co najwyżej śmietnik postawić a domu nie zbudujesz. Ale działa to też w drugą stronę, gmina w planie miejscowym zdecydowała że 'w błocie' mogą powstać tylko i wyłącznie budynki jednorodzinne o określonych parametrach, to nie zrobisz tam plantacji ryżu (na ten przykład) To gmina w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego zdecydowała, gdzie powstanie zabudowa jednorodzinna i jaka infrastruktura tam powstanie.  Dawno, dawno temu, gmina przejęła na własność grunty pod drogi na tym terenie (a nie musiała). Więc teraz tylko i wyłącznie gmina może budować drogi na tym terenie. Odpowiadając na Twoje pytanie: "Ile płacisz podatków do gminy,  a ile koszt kilometra drogi" - stawka podatku jest dokładnie taka  sama dla wszystkich i zależna od powierzchni, bez znaczenia czy mieszkają 200 czy 2000 metrów od ratusza. Podpowiem tylko, że mieszkańcy, którzy mają większy kawałek działki budowlanej płacą większy podatek niż np Ci którzy nie mają gruntu w ogóle. p.s. To są drogi publiczne, nie są tylko dla tych którzy przy nich mieszkają, tak jak np ul. Wrocławska nie służy jedynie mieszkańcom przy tej ulicy. Mam nadzieję że zrozumiałeś, trudno mi to jaśniej wytłumaczyć.

Bo jak rzucasz bluzgi albo oskarżeniami na lewo i prawo to jest to uzasadnione ale jeżeli to byl "normalny" wpis to wtedy to nazywaj cenzurą. Ty musisz to ocenić bo my już tego komentarza nie przeczytamy...

Chyba by Ciebie tu nie było, gdyby istniała cenzurą a tak to się możesz na nią "poskarżyć". Uważaj co piszesz, nie jesteś anonimowy - tak przy okazji  :evil:

Janek lubi pedałować jak tylko wyjdzie słonko i robi się cieplej, jeździ ile się da. Niestety nie mam na to dowody ale domyślam się po tym obcisłym stroju, co go już ma od lat nacsobie. Prawda czy fałsz, już poszło... To hejt. Miało być HEJ.