36-letni Piotr S. był sąsiadem zamordowanego Zbigniewa B. Do ofiary udał się pod wpływem alkoholu. Pomiędzy sąsiadami doszło do kłótni, a następnie szarpaniny. W trakcie procesu sprawca szczegółowo opisał wydarzenia tej nocy.
“Najpierw zaczął bić sąsiada pięściami, a gdy ten się przewrócił, zaczął go kopać. Na tym jednak nie koniec. Potem katował go butelką po głowie, a następnie - już wychodząc - chwycił za drewnianą listwę i zadał kilka razów. Po pobiciu ofiary poszedł do kolegi, z którym pił alkohol. Wrócił potem do mieszkania sąsiada sprawdzić, w jakim stanie jest skatowany mężczyzna. Gdy okazało się, że nie daje oznak życia, Piotr S. wezwał służby ratunkowe. Na pomoc było już jednak za późno“ - relacjonuje wrocławski SuperExpress, którego dziennikarz wziął udział w rozprawie.
Piotr S. przyznał się przed sądem do zbrodni i wyraził skruchę. Jak zapewniał, nie chciał zabić sąsiada, a jedynie “dać mu nauczkę”. 36-letniemu mieszkańcowi Ogrodnicy został postawiony zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
(red)