APELUJĘ DO WSZYSTKICH LUDZI DOBREJ WOLI!

- Nazywam się Ula Podulka, mam 22 lata i czasem wydaje mi się, że życie bardziej doświadczyło mnie, niż niejednego człowieka mającego już 50 czy 60 lat. 22 lipca urodziłam synka w szpitalu w Środzie Śląskiej. To miał być dzień najpiękniejszy w życiu moim i mojego partnera...

I oczywiście był, ale tylko do czasu. Po około ośmiu godzinach od porodu nasz Franiu zaczął sinieć i nie dotleniać się, saturacja synka zaczęła spadać, co ewidentnie oznaczało, że dzieje się coś złego. Po pół godzinie przyjechała karetka pogotowia i zabrała naszego Franusia do Szpitala Wojewódzkiego we Wrocławiu, tam na szczęście szybko się nim zajęli. Następnego dnia rano zapadła diagnoza: wrodzona wada serca - zespół hipoplazji lewego serca, tzw. HLHS. Jest to wrodzona wada serca, polegająca na niewykształceniu prawidłowej lewej komory serca (systemowej). Dziecko w okresie płodowym rozwija się w sposób prawidłowy, gdyż krwiobieg funkcjonuje z wyłączeniem płuc, a natlenowana krew jest dostarczana z organizmu matki.

Układ taki działa dzięki przewodowi tętniczemu Botalla (PDA) łączącemu bezpośrednio tętnicę płucną z aortą. Nasz synuś 9 sierpnia przeszedł pierwszą z trzech operacji korekty serca, jakie dziecko musi mieć wykonane w pierwszych latach życia. Niestety operacja nie przyniosła zamierzonych rezultatów i następnego dnia operacje powtórzono. Po trzech tygodniach od operacji wróciliśmy do domu. Franiu skończył już miesiąc, a my pełni szczęścia i nadziei, że wszystko będzie dobrze zaczęliśmy próbować żyć normalnie. Jednakże mieliśmy chore dziecko, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami przy jego wychowaniu i dlatego też zaczęliśmy szukać kontaktu z ludźmi, których spotkało to samo. Niestety, trzy tygodnie po powrocie ze szpitala nasz Franuś odszedł. My, jako jego rodzice wierzymy w to, że jest mu dobrze, myślimy o nim nieustannie i przez całe nasze życie będziemy nosić go w naszych sercach, już na zawsze pozostanie naszym małym Aniołkiem.

- Poszukując kogoś, kto ma dziecko tak samo chore jak nasze, dotarliśmy do Państwa Bilińskich z Królikowic. Ci ludzie właśnie wtedy bardzo nam pomogli, odpowiedzieli na każde nasze pytanie, jakie mieliśmy odnośnie opieki nad dzieckiem, operacji itp., rozwiali wiele naszych wątpliwości i na pewno nas uspokoili. Państwu, Bilińskim 4 lipca 2009 r. urodził się synek z taką samą wadą serduszka, jaką miał nasz Franiu.

Kubuś, bo o nim mowa przeszedł już dwa z trzech etapów korekcji serca i właśnie czeka na trzecią. Niestety, jest on obciążony dodatkowo jeszcze chorą aortą, a dokładnie koarktacją łuku aorty (zwężenie łuku aorty). Kubuś po drugiej operacji miał udar oraz rozlał się krwiak w głowie, co spowodowało utratę wzroku, opóźnienie w rozwoju oraz pojawiły się napady padaczkowe. Jego rodzice bardzo walczą o to, aby Kuba był zdrowy, a także miał „normalne” dzieciństwo. Ich ogromne zaangażowanie w rehabilitację synka powoduje, że Kubusiowi wraca wzrok, a także zaczyna robić ogromne postępy w ogólnym rozwoju.

Niestety, z powodu licznych powikłań, które pojawiły się po drugim zabiegu operacyjnym oraz ogromnym ryzyku, które wiąże się z wykonaniem operacji u dziecka z takimi problemami neurologicznymi, rodzice chcą by ich synka operował wybitny kardiochirurg dziecięcy Profesor Edward Malec. Niestety, Pan Profesor obecnie pracuje w Klinice Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersytetu Ludwiga Maximiliana w Monachium. Wyjazd i zabieg za granicą wiąże się zatem z ogromnymi kosztami. Na operacje Kuby i pobyt w szpitalu jego mamy potrzebne jest ponad 100 tys. złotych.

Dlatego też zwracamy się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w uzbieraniu tych pieniędzy.

Jako, że Kuba ma takie samo serduszko jak mój synek, jest mi bardzo bliski. Naszemu Franiowi serce przestało bić, ale Kubusiowi może bić jeszcze przez długie lata. Za każdą wpłaconą złotówkę będę bardzo wdzięczna. Wszystkich zainteresowanych proszę o odwiedzenie strony internetowej o Kubusiu pod adresem www.serduszkokubusia.pl.

Z góry za wszystko dziękuję
Ula Podulka

Mam na imię KUBUŚ

Urodziłem się 4 lipca 2009 roku z wrodzoną wadą serca - Zespół niedorozwoju serca lewego HLHS ( brak lewej komory serca).

Obecnie jestem po dwóch etapach korekcji serca, które odbyły się w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach.

Po pierwszej operacji, którą przeszedłem mając 11 dni, ujawniła się dodatkowa wada polegająca na zwężeniu łuku aorty ( koarktacja cieśni aorty). Do dnia dzisiejszego wykonano w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu trzy zabiegi poszerzające zwężoną tętnicę, jednakże trzecia balonoplastyka nie przyniosła zamierzonych efektów. Z uwagi na to, że poszerzana tętnica ma jednak tendencję do zwężania się, konieczne będzie w niedalekiej przyszłości założenie stentu.

Po drugiej operacji, którą odbyłem w wieku 6 miesięcy doszło do niedotlenienia mózgu oraz rozlania się krwiaka w głowie. W wyniku tego pojawiła się padaczka, cofnąłem się w rozwoju oraz straciłem wzrok, który po wielomiesięcznej rehabilitacji powoli odzyskuję.

Zwracam się do wszystkich życzliwych ludzi z gorącą prośbą o pomoc w sfinansowaniu mojej trzeciej operacji kardiochirurgicznej oraz zabiegu wszczepienia stentu w moim malutkim, chorym serduszku w Klinice Grosshandern w Monachium.

Historia całej mojej choroby znajduje się na stronie internetowej www.serduszkokubusia.pl