BURZLIWA SESJA W MALCZYCACH

Wczorajsza sesja Rady Gminy w Malczycach rozpoczęła się burzliwie. Burzę wywołało sprawozdanie z pracy przewodniczącej Rady Gminy, Leokadii Garncarz, która nawiązała do sprawy uchylenia decyzji-pozwolenia na składowanie odpadów przez spółkę „Majhen” z Legnicy.

Kto zawinił?

- Dziwi mnie, że mieszkańcy Malczyc złożyli protest. W ciągu dwóch dni zebrano ponad 300 podpisów – mówiła przewodnicząca Garncarz. – Protest trafił do wójta. Jednak nikt nas nie słuchał. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, że nasze środowisko staje się niebezpieczne dla mieszkańców.

Podczas sesji nadzwyczajnej, którą zwołałam 1 października ub.r. pracownicy Urzędu Gminy i pani radca prawna, zamiast bronić interesu społeczeństwa, stali się wręcz adwokatami firmy „Majhen”. Obecny wówczas kierownik wydziału ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym powiedział, że w tej sprawie do starosty jeździł kilkakrotnie wójt. Pomimo protestów nie próbowano nawet pomóc społeczeństwu. Obecnie w Malczycach mówi się, że to ja blokuję rozwój gminy, że przeze mnie likwidowane są miejsca pracy. Ja jestem za tym, aby te firmy powstawały, ale żeby ich działalność była bezpieczna dla społeczeństwa. Dwie sesje temu pan wiceprzewodniczący rady zakazał mi zajmowania się sprawą „Majhena”. Od kilku dni mieszkańcy ulicy Sienkiewicza informują mnie, że ponownie do magazynów tej firmy jeżdżą samochody z odpadami.

Po tej wypowiedzi zastępca pani Garncarz, Stanisław Misiaszek powiedział krótko: „Powiem jedno. Pani ma tupet!” I tak kolejno zaczęli zabierać głos radni. Jedni stanęli po stronie atakowanego wójta Czesława Dudzińskiego, drudzy pytali o interes konkretnych osób, optujących za działalnością spółki „Majhen”.

„Ile można wałkować?!”

- Pan kierownik wydziału w Starostwie podczas sesji nadzwyczajnej wcale nie powiedział, że pan wójt jeździł do niego i prosił, aby ten wydał zezwolenie – ripostował wiceprzewodniczący, Stanisław Misiaczek. - To są czyste bzdury. Ile to można wałkować?! Wszystko jest źle. Nie wiadomo, co wójt zrobi i tak wszystko będzie źle. Nie mam już nic do powiedzenia, bo jestem zdenerwowany!

Radny Marek Łupkowski oświadczył wprost: - Mam wrażenie panie wójcie, że reprezentuje pan inną stronę, niż stronę mieszkańców Malczyc. Pytam więc, po której stronie pan stoi? Prezes spółki POWIZ też zapewniał nas, że odpady, które będą składować w porcie są ekologiczne. Dziś wiemy, o co chodziło. Kolejną aferę mamy dziś z firmą „Majhen”. Właściciel tej firmy zapewniał nas, że wszystko jest ekologiczne. Pan dysponuje urzędnikami, radcami prawnymi i sztab ludzi bierze za to pieniądze. Niech pan w końcu zrobi coś normalnego dla tej gminy…

Mowy obrończej wójta podjął się, ochłonąwszy wcześniej z emocji, wiceprzewodniczący Misiaczek.

- Było wiele zarzutów do pana wójta. Czy znacie państwo choć jeden przypadek, aby udowodniono wójtowi, że jest czemuś winny? Opamiętajmy się! Róbmy, aby budować, a nie rujnować. Jeżeli ogół mieszkańców wybiera wójta, to szacunek dla tych, którzy go wybrali. I pomagajmy temu człowiekowi, bo po to jest. Zarzucanie czegoś radcy prawnemu jest nie na miejscu. Pracuje u nas przez wiele lat i zna dobrze prawo.

Głos zabrał brat wójta, radny Zbigniew Dudziński. – Sprawa śmieci w porcie nie należy do wójta czy radnych. Pan Kaziu (radny Szremski – dop. mój) zauważył, że dzieje się coś niepokojącego i poinformował o tym. Pojechała do portu komisja i pewne rzeczy stwierdziła. Wcześniej nieprawidłowości znalazły służby celne. Ani pan wójt, ani pani przewodnicząca swoimi monitami nie mogą nic zrobić, dopóki cała procedura w Holandii nie przeszła i nie został uruchomiony fundusz, który pozwolił na wywóz tych śmieci. Byliśmy w porcie i wiemy, że wszystko zostało wywiezione.

Co do sprawy firmy „Majhen” odniosł się wójt Dudziński. - Byliśmy tam z komisją i jej członkowie chodzili tam bez masek. Przy nas dokonywano segregacji tych zgarów.

- Przeszliśmy cały magazyn i nikomu nic się nie działo. W drugim magazynie ma się odbywać segregacja tylko puszek i plastików, które będą wywożone do Stanów (USA). Pan prezes zapraszał nas do Legnicy, abyśmy przekonali się jak funkcjonuje jego firma, czy jest to bezpieczne. Cokolwiek byśmy tutaj nie zaczęli, będzie złe. To, co mówi pan radny Łupkowski to są pomówienia, gdyż porusza wiele spraw wyrwanych z kontekstu. Jeżeli tak będziemy postępować, to żadna firma do nas nie przyjdzie, a mamy ich u nas bardzo mało, a co za tym idzie coraz mniejsze podatki i coraz mniejsze wpływy z podatków. Funkcjonowała cukrownia, która więcej szkodziła, ale płacili kasę…

Wypowiedzi tej nie wytrzymała przewodnicząca Garncarz, która wprost zapytała, czy pan wójt kwestionuje decyzję wydaną przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, uchylającą pozwolenie na składowanie odpadów? I czy ważniejsze nie jest bezpieczeństwo mieszkańców Malczyc? Czy Rada Gminy jest ważniejsza, czy pan z firmy POWIZ (tej od śmieci holenderskich w porcie)?

- Jak pan śmie dziś mówić, że to jest inwestor, o którego powinniśmy dbać?!

Z kolei zwracając się do swojego zastępcy poprosiła, aby ten sięgnął do protokołu z październikowej sesji nadzwyczajnej, podczas której pani mecenas Mariola Tomaszewska-Śloderbach zapewniała, że nie jesteśmy stroną postępowania administracyjnego.

Trzy pytania radnego

Marek Łupkowski skierował je tak do wójta oraz jego brata. – Czy z firmą Vultur (składującą swoje śmieci na wysypisku) woził pan te śmieci? Panie wójcie, czy pana synowa pracowała w firmie „Majhen”? Panie Zbigniewie, czy pan pilnował dla firmy „Majhen” cukrowni? Uważam, że akurat państwu nie wypada zabierać głosu w tej sprawie, bo jesteście stronniczy.

Zarówno radny Z. Dudziński, jak i jego brat stanowczo zaprzeczyli insynuacjom radnego Łupkowskiego. Jednak wójt Dudziński przyznał, że synowa pracowała u „Majhena”.

Mieszkanka, która podpisała się pod odwołaniem decyzji do SKO, Lucyna Główczyńska także uczestniczyła w sesji.

Swoją wypowiedź adresowała do wójta Dudzińskiego pytając go, czy chciałby, aby pod jego oknem ktoś składował odpady i woził je ciężarówkami? Pytanie pozostało bez odpowiedzi. Spoza radnych głos zabrał sołtys Malczyc, Adam Haładus, któremu przewodnicząca Garncarz zarzuca, że dostał pismo w sprawie ubiegania się o pozwolenie przez spółkę „Majhen”, jednak nie przeprowadził z mieszkańcami Malczyc w tej sprawie żadnego zebrania.

Sprawę uchylonego pozwolenia na składowanie odpadów krótko, acz treściwie skwitował radny Piotr Majerowski. – Żaden kunszt menedżerski nie wskazuje na to, że jakąś nadzwyczajną trudnością jest dzisiaj ściągnąć firmę zajmującą się działalnością w recyklingu. Po drugie: w każdej firmie prowadzącej taką działalność w procesie technologicznym pozostaje odpad i ten odpad jest najistotniejszy w naszej sprawie. Po trzecie: jeżeli mówimy o jednej, drugiej i trzeciej firmie gromadzącej i składującej odpady, to rola naszego społeczeństwa w tej działalności jest żadna. Spotkanie z firmą POWIZ odbyło się w urzędzie. O czym nas zapewniano? O korytach, uszczelnieniach… plastiku, który miał trafiać do pieców cementowni. A co się okazało? – że był to organiczny, śmierdzący odpad, składowany nielegalnie. Proszę się skupić na pozyskiwaniu tych firm, które stworzą rzeczywiste miejsca pracy i nie będą swą działalnością negatywnie oddziaływać na środowisko.

Wczorajsza sesja nie przyniosła w tych sprawach żadnego konsensusu. Tak radni, jak i społeczeństwo jest w sprawach tzw. inwestycji „proekologicznych” podzielone. Jedni popierają wójta i radnych, którzy też go popierają, wywodząc społem, że odstraszanie firm w inwestowanie w gminie przynosi jej straty. Drudzy podnoszą społeczne larum, udowadniając, że nie wszystko złoto, co się świeci, na co wskazuje doświadczenie z holenderskimi śmieciami składowanymi tuż nad polską rzeką Odrą, czy na szereg nieprawidłowości w wydawanym pozwoleniu dla firmy „Majhen”.

Patryk Medyński

fot. Wiktor Kalita