Zamiast wody - coś w rodzaju gnojowicy!

(LIST DO REDAKCJI)  - Jestem mieszkańcem Ciechowa i już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem napisania do którejś z najpopularniejszych na naszym terenie gazet (powiat średzki), celem nagłośnienia tego, co spotyka mieszkańców Ciechowa.

Od kiedy tylko sięgam pamięcią (a sięgam ładne kilkanaście lat), zapewne taki stan rzeczy miał miejsce również i w okresie, którego nie pamiętam. Ale do konkretów...

Otóż, co pewien czas (zdaniem prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "NA SKARPIE" w Ciechowie Pana Ryszarda Ożóga odbywa się to tak jak nakazują przepisy i w odstępach czasu, jakie wymagane  są dla odpowiedniej jakości wody w wodociągach) odbywa się czyszczenie wodociągów. Zwykle ma to miejsce w sobotnie popołudnia, bądź wieczory, kiedy to jak wszyscy doskonale wiemy odbywa się wszelkiego rodzaju sprzątanie, mycie, kąpanie, pranie itp. Mało tego. Kilkugodzinne przestoje w dostawie wody skutkują niemal w 100% kilkudniową niemożliwością korzystania w wody w celach konsumpcyjnych. Bo co zrobić z wodą, która śmierdzi a jej kolor bliższy jest kolorowi ścieków, niż wody zdatnej do picia....?

Takie sytuacje zdarzają się na tyle często, że aż dziw bierze, że nikt jeszcze w tej sytuacji nie zareagował skutecznie. Każdorazowo, kiedy tylko ktoś odezwie się na ten temat w obecności Pana Ożóga lub pań pracujących w Spółdzielni Mieszkaniowej "NA SKARPIE",  Pani Jaroszewicz i Pani Lebiedzińskiej. Cała trójka zarzeka się, iż takie sytuacje nie miały miejsca, a jakość wody jest bardzo dobra, gdyż spełnia wszystkie normy nakładane przez odpowiednie instytucje, jak np. Sanepid. Natomiast próby wody robione na wyraźne sygnały mieszkańców Ciechowa, nigdy nie wykazały niezdatności wody do jej spożywania.

Nie wiem gdzie, kiedy i kto robił takie próby, ale jeśli rzeczywiście takie były wyniki ww. badań to na pewno badana woda nie pochodziła w wodociągów w Ciechowie. Swego czasu mieszkańcy Ciechowa prosili pseudowładze naszej Spółdzielni Mieszkaniowej o  uruchomienie hydrantów w kryzysowej sytuacji celem spuszczenie zabrudzonej wody w rurach. Bez skutku... Z informacji, jakimi dysponuję i jakie trafiły do mnie wiem, iż niejednokrotnie odbiorcy wody próbowali zmusić Pana Ożóga do zmiany wielkości rachunku za wodę i ścieki, gdyż dużą ilość wody zmuszeni oni byli spuścić, aby w końcu zaczęła w kranie pojawiać się ta właściwa. Tu także bez skutku...

 Punktem kulminacyjnym naszych perypetii z wodą w Ciechowie była sytuacja z 20 sierpnia 2008 roku, kiedy to po przerwie w dostawie wody do odbiorców w rur poleciało "coś" w rodzaju gnojowicy... To był widok, którego się nie da opisać; kolor czarny, niesamowity smród i ten osad, który ciężko było usunąć z wanny, zlewu bądź klozetu... (zdjęcia z tego feralnego dnia przesyłam w załączeniu). Od tego momentu wodę do celów spożywczych większość mieszkańców kupuje w sklepie - co biorąc pod uwagę, iż w każdym domu jest bieżąca woda, budzi w ludziach mieszane uczucia - w końcu to już kolejna era po erze "podwórkowych studni".

Dzisiaj, kiedy pisze ten artykuł jest 1 września 2008 roku, a w kranie znowu nie ma wody od wczorajszego wieczora... Jak długo będzie się jeszcze tak działo...? Na jak długo  wystarczy nam wszystkim jeszcze cierpliwości...?
Czy to normalne, że już jedenasty dzień kupujemy wodę na herbatę w sklepie...?

Mam nadzieję, że po ewentualnej publikacji tego artykułu zrobi się wokół niewątpliwie dużego problemu, z jakim na co dzień borykamy się my - mieszkańcy Ciechowa, a może także i innych miejscowości głośno. Jeśli tak się nie stanie, będę nadal robił wszystko, aby osiągnąć zamierzony cel. Może ściągnięcie telewizji, która tylko czyha na podobnego rodzaju wydarzenia i postawienie Pana Ożóga wraz z Paniami z biura przed kamerą wymusi na nich działanie... No, ale to już czas pokaże!