„JEGO ŚMIERĆ NIE POSZŁA NA MARNE”
Historia ta mówi o tym jak kruche jest ludzkie istnienie i jak bezcenną jest wartością...
- Jeszcze za życia męża często mówiłam, że jeśli kiedyś będzie taka możliwość, to na pewno zgodzę się na oddanie swoich organów do przeszczepu – mówi Jolanta Kosiorowska ze Środy Śl.
Mając takie przekonania, kiedy zmarł jej mąż Zygmunt nie zastanawiała się długo. Po rodzinnej naradzie zdecydowała, że przekaże do transplantacji jego organy wewnętrzne.
„Przeszczepy trafiły do trzech osób w tej chwili przechodzących rehabilitację. Mam nadzieję, że świadomość najwyższego daru, jaką jest podarowanie trzem osobom szansy na życie, przyczyni się choć w minimalnym stopniu do ukojenia bólu po stracie Pani męża” - podziękował wdowie prof. dr hab. Dariusz Patrzałek, specjalista chirurgii ogólnej w Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
- Wiemy, że śmierć jest tragedią, ale skoro można uratować komuś życie, to pamiętajmy, że jest ono dla nas największym darem - twierdzi pani Kosiorowska. - Nie powiem, na początku wahałam się. Kiedy otrzymałam wezwanie do szpitala poinformowano mnie, że mąż przebył trzykrotne badania i stwierdzono u niego śmierć mózgową. Leżał pod respiratorem. Patrzyłam na niego i myślałam, że przecież jeszcze żyje... Respirator poruszał klatką piersiową. Ale to był jednak koniec życia mojego męża. Konsylium lekarskie pokazało mi dokumenty z przeprowadzonych badań oraz orzeczenie komisji lekarskiej, która stwierdziła zgon. Lekarze złożyli mi propozycję, abym zdecydowała o możliwości oddania organów męża do przeszczepu. Wówczas miałam i mam do dziś świadomość, że ludzie czekają latami na przeczep. Dlatego wraz z rodziną podjęliśmy decyzję, aby ratować innych. Lekarze powiedzieli mi, że jeżeli przeszczepy się przyjmą to otrzymam pismo, w którym poinformują mnie, że uratowałam czyjeś życie. I takie otrzymałam.
Panią Jolantę poinformowano, że 46-letnia kobieta otrzymała wątrobę i pomyślnie przebyła operację w Polskim Ośrodku Transplantacji oraz rehabilitację. Dwie osoby otrzymały po nerce.
- Niedawno dowiadywałam się co się z nimi dzieje. Te osoby żyją i cieszą się zdrowiem – mówi pani Kosiorowska. - Po tym wszystkim, kiedy już męża nie ma zdecydowałam, że warto jest propagować ideę transplantacji organów. Jego śmierć nie poszła na marne. Te osoby mają rodziny i na pewno do końca swoich dni będą wdzięczne mojemu mężowi za ten dar... Jakaś cząstka jego w nich pozostała.
Śmierć bliskiej osoby jest najtrudniejszym z życiowych doświadczeń, przed którym przyjdzie stanąć większości z nas. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że ta tragedia może być jednocześnie początkiem nowego życia dla osób czekających na przeszczep.
Patryk Medyński
Fot. Wiktor Kalita
oraz album rodzinny J. Kosiorowskiej

Nie zatrzymuj tej wiadomości – podaj dalej!
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Nowa droga w Słupie coraz bliżej
Praca dla Operatorów maszyn produkcyjnych i wózków widłowych
Umowa podpisana – w Ujeździe Górnym powstanie Aktywny Plac Zabaw
Ogólnopolska akcja poszukiwawcza Policji – efekty działań na terenie powiatu średzkiego
Lokalna REKLAMA Prawdziwe marki, prawdziwi ludzie, lokalne historie.
