My kupujemy „Rolanda” ze względu na interesujące nas artykułu o sprawach bieżących, ważnych dla nas i naszego miasta, a przez te „bzdurne i irytujące” ambicje p. Kopacza zniechęcamy się do tego czasopisma.
Jeszcze raz podkreślam, że W. Kopacz był i jest tylko drobnym, nic nieznaczącym „człowieczkiem”, ogólnie nic nieznanym, więc cóż ma do powiedzenia? To jest na prawdę żałosne.
Nie podpisuję się. Nie mam po prostu czasu na polemikę (mam wyczerpującą pracę zawodową). Bardzo wątpię, żebyście to wydrukowali, ale mimo wszystko mam nadzieję, że jesteście bezstronni.
W.B.
P.S. Jeśli nie chce Pan Redaktor tego wydrukować, to niech chociaż da do przeczytania panu Kopaczowi.
Od Redaktora:
A jakże, dam koledze Kopaczowi poczytać. Za Wojtka publikacje przypadło mi w udziale odpowiadać tak samo, jak za teksty własne. Cóż tu pisać od siebie? - Chyba tylko o tym, że nie sposób wszystkim jednakowo dogodzić. Są gusty i guściki, tak jak i ludzie i ludziska, pierdoły i sprawy poważne. Starożytni mawiali: in medio stat veritas - prawda leży pośrodku. I dla współczesnych niech już tak zostanie.
P.M.
P.S. Tych z Państwa, którzy nie wiedzą, o jakie "wspomnienia"oberwało się Woytkowi zapraszam do naszego ARCHIWUM z grudnia 2007 roku