„To i owo?!” - TO. Wielokroć przechodzę pod oknami biblioteki w Środzie Śląskiej, tylekroć spoglądam w jej okna, a za szybami widać eksponowane egzemplarze książek. Opasłe tomisko monografii pt. „Środa Śląska – dzieje miasta wina i skarbów”, wydanej w 2006 roku, „stoi” na poczesnym miejscu.
Raz jeszcze wziąłem do ręki to dzieło i przewertowałem jego kartki. Sięgnąłem również do wcześniejszego wydania niedużej książeczki pt.: „Śląsk w zabytkach – Środa Śląska” wydanej przez Ossolineum w 1965 r. na szarym, gazetowym papierze pod redakcją dr T. Kozaczewskiego. Historyczna treść zawarta w tej publikacji jest treściwa i pozbawiona politycznej zawartości.
We współczesnym wydaniu monografii o Środzie Śląskiej, autorom wydania chodziło zapewne o jak największą ilość treści, co wiąże się z wielkością honorarium. Pewne partie materiału, można było pominąć. I gdyby tak jeszcze wykreślić ze stronic tej edycji przysłowiowe „trzy grosze” lokalnych znawców historii i polityki... to książka kosztowałaby 35 zł., a nie 65 zł.
OWO. Stali czytelnicy lokalnego miesięcznika „Roland” pamiętają zapewne ukazujące się na przestrzeni lat 2005-2007, cykl wspomnień mojego skromnego autorstwa pt.: „Konna dorożką po ulicach Środy Śląskiej”. Ostatnie ukazało się w marcu 2007 roku, w nim, w końcowym akapicie napisałem: „I to już koniec moich wspomnień o Środzie Śląskiej i o zabytkach, których już niema i o czasie, który przeminął”.
Dorastają nowe pokolenia. One mają inne spojrzenie na świat i otaczającą rzeczywistość. A rzeczywistość jest taka, że zaprzestałem pisania tego cyklu z prozaicznego powodu.
W 2006 roku ukazało się wydanie pt.: „Środa Śląska na starej widokówce”, wydanie staraniem Muzeum Regionalnego i Towarzystwa Miłośników Ziemi Średzkiej. Autorzy tego wydania ruszyli ulicami Środy Śląskiej, dopasowując stare widoki pocztówek do zachowanych, poniemieckich opisów ulic. Tego rodzaju cykle wydań, są potrzebne ku przypomnieniu historycznych budowli naszego grodu.
Nie chciałbym uchodzić w oczach czytelników za małostkowego cynika, który żali się, że zapożyczono coś z urody jego dziecka. Mam tu na myśli zbieżność tematyczną pomiędzy moimi wspomnieniami, a tym wydaniem – nie podejrzewam naśladownictwa. Tylko dziwi mnie, że autorzy tej publikacji, mając zarchiwizowane dokumenty (pocztówki) nie pokusili się o wcześniejsze wydanie, przed 2005 rokiem?
Na koniec „Tego i owego?!” – pragnę nadmienić, że konny zaprzęg ma się dobrze... Jest zdrowy i wypoczęty. Co zaś do bryczki, to przez cały ten okres, poddana była renowacji. I być może, że pojedziemy „Konną dorożką po ulicach Środy Śląskiej” po ulicach nowo wybudowanych dróg naszego miasta.
Władysław Żukowski
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...