Skomentuj
A konkretnie o niedawno wymurowaną ścianę budynku we wsi Słup w gminie Środa Śląska. Konflikt pomiędzy Marią Kędzierską, a Remigiuszem i Jolantą Kubińskimi, trawa od listopada ubiegłego roku. Kto ma rację w tym sporze? To ustala Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
O sprawie już pisaliśmy w lutym b.r. Teraz nabrała ona „rozpędu”, do tego stopnia, że Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, Mieczysław Knapek nakazał państwu Kubińskim wstrzymanie robót budowlanych.
Ale zacznijmy od początku. Pani Kędzierska przed laty, wraz z mężem, odstąpiła gminie przyległy do jej budynku obiekt. Przez wiele lat funkcjonowała tam świetlica wiejska. Z czasem budynek ten przestał być użytkowany i uległ znacznemu zniszczeniu, więc gmina go odsprzedała, w drodze przetargu, państwu Kubińskim. Oni oczywiście postanowili pozostałości wyremontować na potrzeby budynku mieszkalnego. 13 listopada 2007 roku, pani Kędzierska zawiadomiła PINB o prowadzeniu robót budowlanych przez sąsiadów w sposób szkodzący jej budynkowi.
- Mi nie przeszkadza, że sąsiad się buduje, ale niech mi nie robi szkody w ścianie – mówi pani Kędzierska, pokazując nam pęknięcia w szczytowej ścianie na strychu. – Przebił się do nas nie wiadomo czy legalnie, bo nikt nas nie poinformował, czy tak powinno być. A ja się obawiam, że takie kucia w mojej ścianie zaszkodzą budynkowi. W końcu to nie jest nowy budynek. Zasiedliliśmy go w 1957 roku po wyprowadzce Niemców.
- U mnie żadnych pęknięć nie ma – twierdzi Remigiusz Kubiński i też nam pokazuje ścianę. – Nie wiemy, dlaczego tak popsuły się nasze sąsiedzkie stosunki, wcześniej byliśmy w dobrych układach – mówią małżonkowie.
Z kolei powiatowy inspektor, po kontroli i wezwaniu inwestora do złożenia wyjaśnień dotyczących robót związanych z przebudową i rozbudową budynku, ustalił między innymi brak dziennika budowy.
- Inwestor wyjaśnił, że dziennik budowy uległ zniszczeniu podczas awarii instalacji wodnej w 2004 roku. 24 stycznia br. przeprowadziłem kontrolę z udziałem kierownika budowy – informuje Mieczysław Knapek. – Stwierdziłem pęknięcia ukośne fragmentów ściany od strony budynku p. Marii Kędzierskiej. Widoczne również były zamurowania przez inwestora otworu drzwiowego oraz przebicia gniazda w ścianie pod oparciem belek stropodachu nadbudowanej części. W wyniku analizy zatwierdzonego projektu budowlanego, stwierdziłem brak wskazania rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo konstrukcji ww. ściany, chociaż z projektu wynika, że jest ona przedmiotem opracowania i przedłożone rozwiązania w nią ingerują.
Czyli mówiąc jaśniej, inspektor nie ma zastrzeżeń co do parteru budynku, jednak, jak się okazało, nadbudowa została wykonana bez wiedzy kierownika budowy, zakwestionowana została także „ingerencja” w budynek sąsiadki. Dlatego 4 marca Mieczysław Knapek zawiadomił zainteresowane strony o wszczęciu postępowania w sprawie budowy, gdyż naruszone zostały przepisy, między innymi mówiące o spowodowaniu zagrożenia bezpieczeństwa ludzi i mienia.
- Tryb postępowania, jaki wszczęliśmy, ma na celu doprowadzenie zaistniałej sytuacji, niezgodnej z obowiązującymi przepisami, do stanu z nimi zgodnymi – mówi inspektor Knapek. -Nałożyliśmy na inwestora obowiązek ekspertyzy technicznej wykonanych robót związanych z nadbudową, ze szczególnym uwzględnieniem bezpieczeństwa wspólnej ściany.
Mówiąc krótko, państwu Kubińskim grozi nawet rozebranie nadbudowanej części. Jednak na razie nakazano wstrzymać wszelkie prace budowlane i poproszono o złożenie wyjaśnień oraz przedstawienie ewentualnych dowodów w sprawie.
Kiedy spytaliśmy PINB, dlaczego pani Kędzierska musiała czekać kilka miesięcy na postanowienie, odpowiedział, że inwestor wcześniej nie odbierał korespondencji i pokazał nam tzw. zwrotki pocztowe.
(WK,AK), fot. Wiktor Kalita
