PAMIĄTKA NIEODWZAJEMNIONEJ MIŁOŚCI DO OJCZYZNY

(OPINIA MIESZKAŃCA) - Cytat zawarty w tytule zaczerpnięty z filmu „Popiół i diament” dotyczy wielu polskich żołnierzy w tym lotników. Jednym z nich był syn ziemi wileńskiej i średzianin, oficer wojska polskiego - pilot Jan Hryniewicz.

W 2009 r. obchodzimy 20. rocznicę śmierci pułkownika i 70. rocznicę napaści Niemiec hitlerowskich i Rosji sowieckiej na Polskę.

1 września 1939 roku podczas niespodziewanego spotkania z ukochaną matką, Jan otrzymuje ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej, aby go strzegła od śmierci - i ustrzegła.

W czasie wojny obronnej, kapitan Hryniewicz ratuje życie rannemu podpułkownikowi Jerzemu Bajanowi, komendantowi Szkoły Podchorążych Lotnictwa (zwycięzcy zawodów Challenge w 1934 r. razem z sierżantem Gustawem Pokrzywką na słynnym RWD 9).

W 1940 r., po kampanii francuskiej, trafia do Wielkiej Brytanii, razem z kilkunastotysięczną grupą lotników i personelu naziemnego Polskich Sił Powietrznych. Na „ziemi ostatniej nadziei” spędził wiele miesięcy w służbie, między innymi w 309 dywizjonie Ziemi Czerwieńskiej.

Po wojnie, w latach 1964 -1976 mieszka w Środzie Śląskiej, w tym też czasie odwiedza wielokrotnie moich rodziców. Ojciec mój, prowadząc modelarnię lotniczą dla średzkiej młodzieży, pozyskuje cennego sojusznika i obaj przez wiele lat propagują polskie lotnictwo, odnosząc sukcesy - kilku modelarzy zostaje pilotami wojskowymi.

Teraz, po wielu latach, spłacamy dług wdzięczności temu żarliwemu patriocie.

Razem z Wiktorem Kalitą, przy wydatnej pomocy pana Burmistrza Bogusława Krasuckiego, postanowiliśmy upamiętnić jako wzór i przykład do naśladowania dla średzkiej młodzieży, tego skromnego polskiego lotnika stosowną tablicą na murze ratusza średzkiego (w miejscu, gdzie przez wiele lat wisiała tablica biblioteki) oraz banerem nad wejściem do Muzeum Regionalnego.

Woytek Kopacz