SAMOBÓJSTWO W RATUSZU
W czasach średniowiecza i wczesnonowożytnych aż do XIX wieku osoba, która sama odbierała sobie życie była odbierana w bardzo negatywnych kategoriach. Budziła strach i odrazę.
Zwłokom samobójcy należało się specjalne traktowanie. Mógł zabrać je tylko kat lub rakarz. Ogół twierdził, że są nieczyste i nie może ich dotykać normalna osoba. Ciała nie można było po prostu wynieść przez drzwi. Należało wykuć specjalny otwór w ścianie czy dachu lub przeciągnąć ciało pod progiem. Wierzono bowiem, że w przeciwnym razie dusza samobójcy będzie mogła znaleźć powrotną drogę nękając tych, którzy zostali przy życiu. Zwłok samobójcy, poza nielicznymi wyjątkami, przez długie stulecia nie można było złożyć w poświęconej ziemi. Najczęściej chowano ich pod szubienicą lub w miejscach gdzie grzebano padlinę.
Działo się tak w prawie całej Europie a Śląsk, czy sama Środa Śląska nie była w tej kwestii wyjątkiem. Dobrym przykładem takiego postępowania jest pewne zdarzenie opisane w liście wysłanym przez burmistrza i rajców Środy Śląskiej dnia 2 maja 1645 r. do wrocławskich władz z opisem sytuacji, jaka miała miejsce w mieście kilka dni wcześniej. Żołnierze złapali wtedy niedaleko miejscowości dwóch złodziei i przetransportowali ich do Ratusza, gdzie jak wiadomo znajdowało się jedyne więzienie w mieście. Przestępcy nie zostali wymienieni z nazwiska, podano jednak, że była między nimi różnica wieku. Jednego określano, jako starszego człowieka.
Podano, że wieża więzienna była przepełniona i znaleziono tam miejsce tylko dla jednego złodzieja. Drugiego, starszego, ulokowano prowizorycznie w małej izbie znajdującej się w ratuszu. Nie podano jednak bliższej lokalizacji. Napisano jednak, że znajdowało się tam, niewielkie, okratowane okienko. Wzięło ono udział w tragedii, jaka rozegrała się w nocy.
Zapewne z obawa o swój los i wizję kary, jaka czekała za kradzież, starszy z zatrzymanych przestępców wykonał stryczek z własnej koszuli i powiesił się w celi, gdzie był przetrzymywany. Znaleziono go rano w pozycji na kolanach wiszącego na pętli przymocowanej do krat. Ręce miały leżeć bezwładnie na podłodze. Okienko znajdowało się zapewne na niewielkiej wysokości i samobójstwo w takich warunkach podyktowane było dużą desperacją. Opisano następnie, że kat wykuł w ścianie izby otwór i wyrzucił zwłoki na ulicę. Załadował je następnie na wóz przeznaczony do wożenia padliny i przewiózł w stronę znajdującej się za miastem, w kierunku północnym, szubienicy. Bez orszaku, księdza i świadków ciało przestępcy zostało tam pogrzebane w taki sam sposób jaki grzebano padłe zwierzęta.
Przykład ten jest ciekawym przyczynkiem do historii Środy Śląskiej, która jak wiadomo nie posiada w pełni zachowanych źródeł. Dodatkowo świadczy on o sile wierzeń, które towarzyszyły życiu ówczesnych średzian.
Paweł Duma
Dokument znajduje się w Archiwum Państwowym we Wrocławiu, Akta Księstwa Wrocławskiego, Acta varia in Kriminaljustiz, sygn. 487, s. 60-61.
Nie zatrzymuj tej wiadomości – podaj dalej!
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Zapraszamy na Kostomłocki Jarmark Mikołajkowy!
Przedszkolny quiz wiedzy „Podróż po Polsce”
Patriotyczne nuty seniorów i dzieci – uroczysty koncert w średzkim Domu Kultury
Jarmark Mikołajkowy w Środzie Śląskiej już 6 grudnia!
Lokalna REKLAMA Prawdziwe marki, prawdziwi ludzie, lokalne historie.
