OBSERWUJ
TVi ROLAND
w Google News .
SEN (opinia czytelnika)
W Europie od dziesiątków lat panuje pokój. Powojenne ruiny i zgliszcza drugiej wojny światowej odbudowano. Najmłodsze pokolenia nie doświadczają okropności wojennej zawieruchy.
Ale mylą się wszyscy ci, którzy są przekonani, że świat będzie zawsze bez wojny. Rabunkowa eksploatacja naturalnych surowców niezbędnych do przemysłowej produkcji i ludzkiej egzystencji jest na wyczerpaniu.
Demokratycznie wybrany Sejm, Senat i rząd zafundowali społeczeństwu pod Mrągowem partię rakiet „patriot” w ramach odstraszającej doktryny NATO. Czy stać jest nas na taki sen, sen o potędze militarnej naszego kraju? Dlaczego mamy być przedmurzem dla mocarstwa wszczynającego zbrojne konfliktu od 1945 roku w imię ładu i pokoju (oczywiście z korzyścią gospodarczą i militarną). United States of America ma dalekosiężny interes zabezpieczenia swoich granic kosztem wasali przynależących do wojskowego paktu NATO.
* * *
- Alarm!!!
Rozespani żołnierze zrywają się z łóżek w samej bieliźnie. Szukają po omacku części umundurowania, zderzają się w ciemnościach. Ubierają się w pośpiechu. Na koszarowym planu formują się w równe szeregi. Na plac zbiórki zjeżdżają się samochody. Żołnierze w karnym porządku ładują się do samochodów. Z głębi samochodowej paki ktoś szpetnie zaklną.
Samochody na przygaszonych światłach ruszają w ciemność nocy. Po kilkunastu minutach dopadli pierwszych ulic miasta.
- Po jaką cholerę nas wiozą? – zapytał jeden z żołnierzy.
- Może chcą nam dać dobrze w kość?! – mruknął pyłowaty szeregowiec.
- A ja wam mówię, że to coś innego! – wtrącił kapral.
- Eee, wszystko to maskarada… - uciął starszy sierżant.
Czoło kolumny samochodów skryło się w lesie. Na leśnych wertepach podrzucało. Jeszcze z dobrą godzinę jechali leśnymi duktami. Zatrzymali się w gęstym zagajniku zamaskowanym ochronną siatką. Żołnierze wyrwani z półdrzemki zeskakiwali z samochodowych pak na ziemię.
- W dwuszeregu zbiórka!!! – wrzasnął oficer.
Przez szeregi żołnierzy przeleciał cichy szept – Ubierać przeciwgazowe maski? Na skraju lasu ciągnęły się żelbetonowe bunkry. Wysoko nad lasem leciały trójkami samoloty. Lufy przeciwlotniczych dział omiatały ciemnogranatowy horyzont nieba. Gdzieś daleko rozległo się echo wystrzału. Serca pod żołnierskimi bluzami zabiły mocniej. Kurczowo zaciskali palce na chłodnym metalu broni. Oficer śledzący ekran radaru zbladł.
- Zero dwa, minus jeden w lewo! – odczytał zapis ochrypłym głosem.
- Obiekt nad celem? – wrzasnął szpakowaty pułkownik.
W nocną ciszę wdarła się alarmowa syrena. Pod stopami żołnierzy lekko zadrżała ziemia. Z oddali narastał szum lecącego przedmiotu. Na horyzoncie ukazała się jasna łuna ognia. Ogłuszająca detonacja odbiła się ogłuszającym jękiem. Kilkaset par oczu wpatrywało się w ognistą łunę ognia nas lasem. Dalekie, złowrogie wybuchy były dla żołnierzy jedną wielką niewiadomą. W całym kraju panował pozorny spokój. Życie toczyło się spokojnym codziennym rytmem. Świat jeszcze nie wiedział, że w tę noc wiele tysięcy młodych ludzi wzięło do ręki broń. Na europejskim kontynencie budził się poranek. Mieszkańcy przygranicznych miejscowości zostali przebudzeni kanonadą dział i głośną eksplozją wybuchów. Trzecia wojna światowa wyciągała swe macki w stronę Europy, Azji, Bliskiego i dalekiego Wschodu, Ameryki. Piloci wrogich armii oczekiwali rozkazu startu, aby zrzucić swoją śmiercionośną zawartość na wrogie miasta. Na bezkresnych obszarach wstawał świt poranka. Ludzie budzili się ze snu, szykowali śniadania i wychodzili z domu do pracy i szkół. Nagle w letni poranek wdarło się głośne wycie tysiąca alarmowych syren. Śmierć nadchodziła znienacka.
- Rany boskie! – wyszeptała zbielałymi wargami kobieta, tuląc do piersi płaczące dziecko. Na podwórku zaszczekał pies. Wiejską drogą jechała długa kolumna wojskowych samochodów. Kobieta rozsunęła w oknie zasłonę i przytykając nos do szyby , spojrzała za okno. Nagle odskoczyła jak oparzona gorącą wodą. Pobiegła do śpiącego męża i potrząsnęła go za ramię.
- Czego? – zamamrotał rozespany.
- Wojsko! Dużo wojska! - odpowiedziała kobieta drżącym głosem.
- Gdzie? Jakie wojsko…? – dopytywał się chłop.
Podszedł boso do okna i wyjrzał na ulicę. Przez chwilę wpatrywał się w szarość poranka, ale nie mogąc niczego dojrzeć, wybiegł na dwór. W całej wiosce psy zanosiły się od szczekania. Wiejską drogą jechały nieprzerwanym sznurem samochody. W oknach domów pojawiło się światło. Zaspani ludzie wychodzili na dwór i patrzyli zdziwieni na kolumnę samochodów. Wojskowa żandarmeria nie dopuszczała ciekawskich pobliże jadącej kolumny.
- Panowie żołnierze, a co to?! – zapytała starsza kobiecina.
- Proszę rozejść się do domów! – odpowiedział młody porucznik.
Ludzie niechętnie rozchodzili się do domów. Chłopi przystawali, zadzierali głowy do góry i patrzyli na lecące samoloty. Ryk odrzutowych silników był tak silny, że tu i ówdzie wyleciały szyby z okien. Od łąk pachniało skoszoną trawą. Ponad lasem ukazał się rąbek wschodzącego słońca. W budzący się poranek dnia wdarło się przeraźliwe wycie syren.
* * *
Na przyatlantyckim lotnisku zawyła alarmowa syrena. W słuchawkach hełmofonów zabrzęczał drżący głos. – Przygotować się do wypełnienia rozkazu „00-1-Wschód”!
Jasne maski reflektorów oświetlają pas startowy lotniska. Ciężkie strategiczne bombowce startują jeden za drugim. W powietrzu formują się bojowe klucze. Grzmot lecących bombowców niesie się w powietrzu potężnym grzmotem. Formacja za formacją odlatują na wschód. Pod kadłubami samolotów rozpościera się mleczna mgła lotnych chmur. W dole morze połyskuje jasną, srebrzystą plamą. Godzina po godzinie zbliżały się ku Europie. Kontynentalna rakieta eksplodowała w powietrzu nie osiągnąwszy celu. Zerwał się straszliwy podmuch wiatru. Targnęło powietrzem i wzburzoną wodą morza. Skorupa morskiego dna zadrżała. Setki ton morskiej wody wdarło się na skalisty brzeg. Podwodną łodzią rzuciło o skaliste dno. Bombowce oddalały się od miejsca walki podwodnych łodzi. Mleczna mgła spowiła daleki horyzont lądu wrogiego kraju. Śmierć i zniszczenie zbliżało się na skrzydłach wrogich samolotów.
* * *
Srebrzystą wstęgą połyskiwała w dole Wisła. Major Kaczewski położył na lewe skrzydło samolot. Dwaj pozostali piloci poszli za przykładem swego dowódcy. Lecieli w bojowym szyku nad wschodnią Polską.
- Halo…, halo!
- Tu Wisła. Tu Wisła! – zaskrzeczało w słuchawkach hełmofonów.
- Tu orzeł, tu orzeł! – odezwał się przyciszony głos. Nagle łączność w eterze została przerwana. Zawiśli w bojowych odrzutowcach pomiędzy niebem a ziemią. Zdecydowanym ruchem ręki major poderwał maszynę do góry. Paliwa wystarczyło jeszcze na pół godziny lotu. Samoloty wyrzucały kłęby ognia. Nagle lecący szyk zmienił swoje położenie. Major wbił wzrok w horyzont. Samolot nabierał szybkości. Cel był coraz bliżej. Dwa obce samoloty rozproszyły się na boki i przeszły do bojowej pozycji. Zimny pot zrosił majorowi czoło. Drążek steru ściągnął do siebie. Wnętrzności podeszły mu do gardła. Obłe cielsko rakiety wystrzelonej przez przeciwnika przeleciało pod kadłubem samolotu majora. I w tym momencie major uwolnił spust rakietowej wyrzutni. Siła odrzutu wcisnęła go w fotel. Przeleciał nad przeciwnikiem z zawrotną szybkością. Odepchnął od siebie ster i runął dziobem w dół. Przeciwnik szykował się do frontalnego ataku. W zmęczonych oczach rosła sylwetka samolotu przeciwnika. Podświadomie skręcił w prawo. Silnik zawył przeraźliwym skowytem. Uwolnił rakietę podwieszoną pod prawym skrzydłem. W tym samym czasie poczuł straszliwe uderzenie w tył własnej maszyny. Samolot majora zatrzymał się na moment w bezruchu. Ciepła, lepka ciecz bryznęła majorowi w twarz, a maszyna nagle runęła w dół. Major odzyskał na chwilę przytomność. Kątem oka zobaczył opadające części samolotu przeciwnika. Ostatnim wysiłkiem starał się katapultować. Roztrzaskana maszyna majora opadała korkociągiem w dół. Porucznik Lipowski zobaczył opadającą maszynę swojego dowódcy, mocno zacisnął zęby i wyprowadził samolot do dogodnej pozycji. Przeciwnik widząc rosnącą sylwetkę samolotu porucznika odpalił rakietę. Ale rakieta porucznika o sekundę była szybsza.
- Dostał! – krzyknął porucznik, a słone łzy zaczęły mu ciec po policzkach. Wyskoczył zza chmur, zdjął maskę tlenową i zakrztusił się świeżym powietrzem. Łagodnym ślizgiem schodził ku ziemi.
* * *
Wczesny ranek budził się na wybrzeżu. Nabrzeże portu połyskiwało w promieniach wschodzącego słońca. Do portu wpłynęła masywna, szara sylwetka o tygrysio wygiętej linii kadłuba. Za pierwszą łodzią sunęły w równych odstępach następne. Na statki stojące na redzie wchodzili żołnierze w pełnym rynsztunku. Do przepastnych kadłubów wjeżdżały czołgi, działa i samobieżne amfibie. Kilkadziesiąt mil od portu zgrabnym manewrem wykręcił dziobem pod wiatr potężny lotniskowiec. Rośli marynarze w umazanych drelichach krzątali się po pokładzie. Nastrój był radosny. Każdy myślał, że to tylko manewry. Inne okręty już wcześniej wyruszyły w morze. Przysłowiowa angielska mgła przysłoniła formujące się okręty Z lotniskowca startują trzy zwiadowcze samoloty. Piloci uważnie lustrują powierzchnię morza. Starszy sierżant uważnie śledzi ekran radaru.
- Dlaczego zapuszczamy się tak daleko? – myśli sobie.
* * *
Zmęczony fizycznym wysiłkiem usiadł na trawie. Zanosiło się na upalny dzień. Od łak zalatuje zapachem skoszonej trawy. Sosnowe drzewa pachną żywicą. Pod lasem pasą się krowy. Daleko od miasta narasta dziwny huk, jakby po niebie przetaczał się grzmot. To coś zbliża się i potężnieje. Na horyzoncie pojaśniało krwawą łuną. Zerwał się silny wiatr, zakołysało drzewami. Niezidentyfikowany, obły kształt leciał ponad jego głową. Sosnowy las stanął w ogniu, a potężna łuna pożaru przysłoniła niebo. Kłęby brunatnego dymu pełzły po ziemi. Głuche tąpnięcie wstrząsnęło ziemią. Woda wystąpiła z rowu. Na dworze zrobiło się zupełnie ciemno. Serce zabiło mu ze strachu mocniej. W ustach poczuł suchość. Gryzący dym wdzierał się do płuc. Brakowało mu tchu. Uciekając, potknął się o korzeń i upadł twarzą do ziemi. I nagle… obudził się ze snu! W pokoju panowała przerażająca cisza. Jak to dobrze, że to tylko sen. Sny mają to do siebie, że czasami się spełniają.
Władysław Żukowski
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Porażki Piasta i Polonii!
niedziela 10:00 17.08.25
Z dumą i wdzięcznością – Święto Wojska Polskiego…
sobota 14:06 16.08.25
Sportowy Hołd Obrońcom Ojczyzny – Bieg w Udaninie
sobota 12:57 16.08.25
100. Urodziny Pani Marii Gulbinowicz!
sobota 11:48 16.08.25
Aksiog To już pewne – rusza budowa hali sportowej przy SP nr 1 w Środzie Śląskiej! A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ... Natalia Łukaszewska Trzech poszukiwanych w rękach policji – konsekwencje nieuniknione Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ... Padyszach Jak przebiegają inwestycje w Gminie Środa Śląska? Na podwórku przy ulicy Kilińskiego zamontowano nowe wiaty śmietnikowe - to odpowiedź na liczne sygnały mieszkańców ... |
Lokalne ogłoszenia drobne
16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…