OBSERWUJ
TVi ROLAND
w Google News .
SUKCESIK
Brakuje mi już siły. Szambo zatkane, plecy bolą, sublokatorzy zrezygnowali, córki nie umiałem wychować, nawet pies ode mnie uciekł. Od dawna wiem, że nikt nie jest kowalem swego losu, bo w życiu, moim przynajmniej, wszystko przychodziło z zewnątrz i kopało raz w jedną, a raz w drugą stronę.
I na ogół szturchało, a nie delikatnie popychało. Więc jestem zwolennikiem teorii, że to los nieodpowiedzialny miota nami i szarpie. „My są jako te plewy, co je wicher po gościńcu miecie.” jak orzekła wiedźma w przypływie filozoficznej zadumy.
Jak trwa taka nieciekawa passa, to człowiek, który przecież tylko udaje, że nie jest przesądny, czeka na jakiś sukces, sukcesik, małe powodzonko będące znakiem, zwiastunem odmiany. Teraz już pójdzie! Teraz się odmieni! Uff! Nareszcie z górki.
I stało się! Za taki „sukcesik” autor, czyli ja, ma prawo uznać odzew ze strony czytelników na swoje wołanie. W majowym „Odkrywcy” apelowałem o odszukiwanie okruchów historii Śląska, tej historii, którą nie zajmie się żaden konserwator zabytków. Napisanej przez zapomnianą na rozstajach polnych dróg kapliczkę i pamiątkowy kamień z zatartym przez czas napisem. Historii, którą mijamy codziennie w drodze do pracy. Historii przez lata celowo pomijanej i sprytnie omijanej przez wzgląd na fałszywie pojmowaną polską rację stanu, przemilczanie mianowicie faktu, że przez kilkaset lat przed czterdziestym piątym historia Śląska była zarazem historią Niemiec. Faktu, że mieszkamy w domach zbudowanych przez Niemców, jeździmy po niemieckich drogach, a ślady polskości czy raczej słowiańskości tej ziemi przetrwały jedynie w nazewnictwie i przez stulecia przepisywanych podręcznikach historii. Chętnie akceptowaliśmy ten fałsz, bo był kompatybilny z naszymi osobistymi odczuciami. Musiało minąć dużo lat od zakończenia wojny by Polak nie wzdragał się na widok niemieckich śladów w swej nowej ojczyźnie. I jeszcze parę lat by zaakceptował fakt uprzedniej niemieckości swego domu i pola, a często szafy, filiżanki i narzędzia, by zaakceptował historyczną prawdę, która co chwila dawała o sobie znać niemiecką monetą pod saperką, nagrobną płytą na zapuszczonym cmentarzu lub opadłym tynkiem co odsłonił słowa pisane szwabachą. I jeszcze trochę musiało lat minąć, by stało się to, co stanowi sedno artykułu, zagubione jak to u mnie, wśród różnych złotych myśli i nietrafionych przemyśleń.
A co się właściwie stało? Właściwie to nic! Pan Zbigniew Byczyński mieszkaniec wioski Jakubkowice gmina Kostomłoty na Dolnym Śląsku wyciągnął ze stawu zwalony tam po wojnie pomnik poświęcony niemieckim żołnierzom poległym w Wielkiej Wojnie i postanowił ustawić go z powrotem na dawnym miejscu bez obaw przed reakcją niewielkiej społeczności, wśród której mieszka. Wyciągnął? Chce postawić? A niech sobie stawia! Rzeczywiście nic się nie stało, powiecie. A nieprawda. Stało się! Nie zrobiłby tego ani w latach pięćdziesiątych, ani sześćdziesiątych, ani dziewięćdziesiątych. Nie dlatego, że jakiś partyjny kacyk by nie pozwolił. To my, to ludzie by nie pozwolili, a raczej on sam by się nie odważył. Było za wcześnie. Musiał upłynąć czas, niezbędny na zapomnienie krzywd doznanych i wstyd za wyrządzone. Musieli odejść ludzie, którzy nie potrafili zapomnieć i wybaczyć i polityczne doktryny podtrzymujące takie a nie inne myślenie. Teraz wytartą tablicę historii piszemy od nowa, i baczyć trzeba by nie pominąć czegoś co było, by historią nie manipulować. Piszę te wzniosłe, zdania zdając sobie sprawę, że piszę banialuki, że te „mądrości” to nierealne pobożne życzenia. Przecież i wczoraj, i dzisiaj, jesteśmy permanentnie manipulowani i sami manipulujemy historyczną prawdą, faktami i ich interpretacją. I musi minąć sto lat i poumierać muszą zainteresowani by ta biedna prawda miała szanse wyleźć na wierzch. Więc tylko tak sobie piszę żeby tekst był dłuższy to dostanę więcej forsy.
Na razie przerywamy złote myśli, trzeba trochę na temat. Sukcesik miał przebieg taki:
- Cześć! Tu Daniel. Wojtek, ty pisałeś coś o kamieniach, pomnikach i takich tam. Mariusz coś wie, zapisz numer.
- Cześć Mariusz, tu Wojtek! Daniel mówił, że coś wiesz o jakimś niemieckim kamieniu. Daj namiary na tego gościa.
- Dzień dobry panu, mówi Wojtek Stojak. Mariusz, pański znajomy wspominał coś o niemieckim pomniku, który pan...
-Tak! To niemiecki pomnik poświęcony żołnierzom poległym w I wojnie światowej pochodzącym z Jakobsdorf, czyli dzisiejszych Jakubkowic, w których mieszkam. Wyciągnąłem go z wody i chciałbym go...
- A czy mógłbym przyjechać, porozmawialibyśmy na miejscu, zrobiłbym zdjęcia i...
- Proszę bardzo, kiedy?
Parę słów wyjaśnienia. Nie wiem jak to wygląda na innych terenach dawnych Niemiec, ale w każdej prawie dolnośląskiej wiosce stały, granitowe najczęściej, monumenty, obeliski, pomniki lub płyty upamiętniające jej mieszkańców poległych w Wielkiej Wojnie. Niektóre przetrwały. Większość poległa po wojnie w ramach odgórnej walki z niemiecką przeszłością prastarych piastowskich ziem i naszych uzasadnionych wojną i usprawiedliwionych antyniemieckich emocji. W dużej mierze zawiniła ich forma. Te pomniki miały mieć i miały charakter symbolicznego nagrobka, wszystkie zwieńczone były krzyżem. Tylko ten krzyż miał formę Żelaznego Krzyża, wiec dla Polaka nie był świętością tylko wrażym symbolem. Nic dziwnego, że zwaliliśmy, rozbiliśmy, utopiliśmy i przysypali ziemią. Żeby znikły! Na zawsze! Powojenny stosunek Polaka do wszystkiego, co niemieckie współgrał z oficjalną linią antyniemieckiej propagandy. Taki sam jak pomniki los spotykał meble, książki i inne „szwabskie” pozostałości. Dobrze, że nie do końca nam się udało. Ocalałe z pogromu „niemieckości” są szanowane, a te pomniki, których nie zniszczyliśmy może uda się odszukać i postawić. Dziś jest na to społeczne przyzwolenie. Tylko forsy nie ma. W Jakubkowicach nie ma żadnej cięższej niż traktor maszyny. Trzeba wynająć, więc trzeba zapłacić. Ratowanie kopułki pociągu pancernego kosztowało mnie 360 złotych. Teraz znowu? Zaczynam dopłacać „do skarbów”, a na końcu jeszcze ktoś zadzwoni i powie, że jestem proniemiecki. „Ślicznie!”, jak zwykł był mawiać Brudny Harry w podobnych sytuacjach. Ale może zgłosi się jakiś sponsor. Potrzebna jest mała koparka, albo ładowarka, albo dwie stówy. Akcja stawiania będzie filmowana i zamieszczona na stronie internetowej czasopisma „Roland” ze Środy Śląskiej skarbem średzkim słynącej. Oprócz pomnika „artykułowego” i jego dawnej lokalizacji zamieszczam parę innych. I to tyle „na temat”.
Wojtek Stojak
tel. 71/354-54-40
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Gdy zboże zebrane, czas na świętowanie!…
poniedziałek 19:14 18.08.25
Stowarzyszenie Help Animals z Malczyc – z sercem…
poniedziałek 17:35 18.08.25
Gmina Udanin: Fundusz sołecki - wspólne decyzje,…
poniedziałek 16:36 18.08.25
24 godziny na dwóch kółkach! Ponad 200 osób…
poniedziałek 14:43 18.08.25
Aksiog To już pewne – rusza budowa hali sportowej przy SP nr 1 w Środzie Śląskiej! A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ... Natalia Łukaszewska Trzech poszukiwanych w rękach policji – konsekwencje nieuniknione Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ... Padyszach Jak przebiegają inwestycje w Gminie Środa Śląska? Na podwórku przy ulicy Kilińskiego zamontowano nowe wiaty śmietnikowe - to odpowiedź na liczne sygnały mieszkańców ... |
Lokalne ogłoszenia drobne
16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…