Otwarty, pomocny i pełen życzliwości. Kawalarz i człowiek nieobojętny na krzywdę ludzką. Oddany sprawie, doświadczony przez los, a przy tym pozytywnie nastawiony do ludzi i życia.
Mowa o Mieczysławie Boruku, wieloletnim członku Związku Kombatantów i Związku Sybiraków, który niespodziewanie dla wszystkich odszedł 2 grudnia 2017 r.
- Tatuś był aktywny do końca. Zmarł 2 grudnia, a jeszcze w ostatni wtorek listopada był w biurze Związku Kombatantów – opowiada Maria Szubczyńska.
Kiedy przygotowywaliśmy się do spotkania z córką pana Mieczysława szukaliśmy informacji na jego temat. Jednak okazuje się, że są znikome.
- Uczestniczył w wielu uroczystościach, ale nigdy nie chciał występować. Kiedyś namawiałam, żeby przyszedł do szkoły na spotkanie z uczniami, ale nie chciał. Dopiero pod koniec życia zaczął opowiadać nam co nieco i spisywać dla nas swoje wspomnienia – wyjaśnia pani Maria.
Dwie daty urodzenia
Spisane przez Mieczysława Boruka wspomnienia, z którymi po części zapoznała nas córka, pokazują ciężką i tragiczną drogę, jaką w swoim życiu przeszedł. Pokazują równieżciekawą historię związaną z datą urodzenia.
- Tatuś urodził się 9 marca 1925 roku na terenach obecnej Białorusi. I to jest rzeczywista data jego urodzin. Podczas zesłania, żeby ochronić tatusia przed ciężkimi pracami, babcia zmieniła jego datę urodzenia z 1925 na 1926 rok – opowiada pani Maria.
Mieczysław Boruk przyszedł na świat w Lipowcu w województwie nowogrodzkim, w gminie Kozłowszczyzna jako najmłodsze z ośmiorga dzieci Jana i Bronisławy Boruk.
- W Lipowcu znajdowały się tylko dwa domy. Jeden należał do Jana Boruka, drugi do jego brata. Dziadkowie mieli duże gospodarstwo około 20ha. Była to zarówno ziemia orna, pola, las sosnowy, las mieszany, a także łąki i 2 lub 3 ha sadu – wylicza pani Maria.
W sadzie, jak opowiada, stało kilkadziesiąt uli, które dziadek wykonywał samodzielnie.
- Kiedy drzewa owocowe zakwitały, w sadzie aż huczało – pisał we wspomnieniach Mieczysław Boruk.
Co ciekawe – ule powstawały ze zmłóconej cepami słomy, którą potem wiązano drutami. Tak wykonane pasieki były bardzo ciepłe, jednak niebezpieczne ze względu na ryzyko zapalenia. W ulach podczas mrozów myszy szukały schronienia powodując ich uszkodzenia.
Sielanka i wybuch wojny
Jak pisze w swoich wspomnieniach Mieczysław Boruk, choć czasem było ciężko, była sielanka. Taki stan trwał do 1939 roku, do wybuchu wojny i wkroczenia “zgrai sowieckiej”.
- To czasy trudne i niespokojne. Spokojnie o tym wspominać nie mogę – napisał we wspomnieniach pan Boruk.
Ojciec pana Mieczysława, uznany za kułaka, został zabrany do więzienia na Syberię. Zaś pana Mieczysława, wraz z rodziną - mamą, bratem, bratową z małym dzieckiem - 13 kwietnia wywieziono do tzw. Domu Ludowego w Kozłowszczyźnie, a później wagonami bydlęcymi za Ural, na teren obecnego Kazachstanu.
- Wysadzono ich w Pietuchowie. Na szczęście rodzina tatusia trafiła do kołchoźników. Niektóre z rodzin były zmuszone na stepie budować swoje lepianki i domy od podstaw. Tato z babcią pracowali w kołchozie. I to wtedy babcia podjęła decyzję o zmianie daty urodzenia taty, by ochronić go przed ciężkimi robotami – mówi pani Maria.
Powrót ojca i armia
Po podpisaniu umowy Majski-Sikorski, skazany na 15 lat ojciec Mieczysława Boruka został zwolniony z więzienia. Dzięki informacjom przekazanym przez rodzinę, która w Polsce została, przyjechał na Syberię do swoich bliskich.
- Jako ochotnik wstąpiłem w Związku Radzieckim 8 sierpnia 1944 roku do wojska polskiego i zostałem wcielony do 33 Batalionu Mostowo-Pontonowego – czytamy we wspomnieniach Mieczysława Boruka.
15 listopada 1945 roku pan Mieczysław zostaje przydzielony do magazynu żywnościowego w Gdańsku w Nowym Porcie.
- 20 maja 1946 roku na podstawie orzeczenia komisji lekarskiej tato został zwolniony z wojska bezterminowo – mówi pani Maria.
Jak wspomina córka pana Boruka, w czasie jednej z wypraw i budowy mostu został uderzony belką w głowę i stracił przytomność na kilka godzin. Nie był to jedyny poważny uraz.
- W wyniku wybuchu miny przeciwczołgowej w styczniu 1945 roku pod Warszawą zostałem ogłuszony na kilka dni, co w rezultacie odbiło się na moim zdrowiu, a między innymi ucierpiały moje oczy – czytamy we wspomnieniach pana Mieczysława.
- Tatuś nie widział na prawe oko, drugie też było zagrożone. Miał straszne bóle głowy, na które nie było żadnego lekarstwa. Potem nie słyszał na jedno ucho – dopowiada pani Maria.
Pobyt w Świętem
Z Piły, gdzie przez chwilę mieszkała rodzina pana Boruka, trafili do Świętego w powiecie średzkim i tu też zostali.
- Moi rodzice pobrali się w kościele 17 sierpnia 1947 roku, natomiast ślub cywilny wzięli 30 stycznia 1948 roku – opowiada pani Maria. - Przyszłam na świat w Świętem 2 lipca 1948 roku. Tutaj też tato podjął pracę. W latach 1947-1950 pracował w Urzędzie Pocztowym w Środzie Śląskiej. Jego rewirem była Miękinia oraz Kadłub i Juszczyn – dodaje.
Potem przyszedł czas na pracę w Powiatowym Urzędzie Rady Narodowej. Od 1961 roku pan Mieczysław pracował jako kierownik administracyjny przychodni w ŚrodzieŚląskiej. Następnie został dyrektorem Caritasu w Mrozowie i tam pracował już do emerytury.
- W międzyczasie, w 1954 roku, przenieśliśmy się do Środy Śląskiej, a w 1978 roku, na podstawie karty repatriacyjnej, tato otrzymał mieszkanie na własność, w którym mieszkamy do dziś. W 1952 roku urodziła się moja siostra, w 1957 brat. Miałam wówczas 9 lat. Tatuś utrzymywał całą rodzinę – mówi pani Maria.
Od 1974 roku Mieczysław Boruk rozpoczyna działalność w Związku Kombatantów. Następnie wstępuje do Związku Sybiraków. Przez trzy kadencje był również ławnikiem.
Społecznik i człowiek z energią
Mieczysław Boruk od początku udzielał się w akcjach organizowanych przez PCK. Był również aktywnym uczestnikiem prac społecznych na rzecz rozwoju miasta, inicjatorem prac społecznych i długoletnim członkiem komisji mieszkaniowej przy urzędzie miasta w Środzie Śląskiej.
- Za swoją działalność społeczną i zawodową zostałem oznaczony odznaką 15-lecia wyzwolenia Dolnego Śląska. Otrzymałem Pamiątkową Odznakę 50-lecia PCK, honorowąodznakę PCK, złotą odznakę Zasłużony dla Dolnego Śląska – wylicza we wspomnieniach Mieczysław Boruk.
Wśród odznaczeń, medali i dyplomów możemy zobaczyć także m.in.: Odznakę Honorową Sybiraków, Krzyż Zesłańców Sybiru, Złotą Odznakę Zasłużony dla Związku Sybiraków. Ostatnim odznaczeniem ważnym dla pana Mieczysława był tytuł Zasłużony dla Miasta i Gminy Środy Śląskiej.
– To uhonorowanie pracy taty na rzecz kombatantów. Tato szczególnie dbał o osoby podopieczne, czyli żony nieżyjących kombatantów – mówi pani Maria. - Był osobą bardzożyczliwą, wesołą, pogodną, która lubiła pomagać innym. Kiedy byliśmy mali zabierał nas na spacery, grał z nami w piłkę nożną, lubił jeździć na wycieczki, wędkował. Pielęgnował tradycje rodzinne. Jest mi miło, że moi rodzice cieszyli się dużym szacunkiem – dodaje nasza rozmówczyni.
Iza Szczygieł
fot. Archiwum rodzinne i gazeta Roland{jcomments on}
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...