Klasyczne „za moich czasów…” patrząc na dzisiejszą młodzież nabiera nowego znaczenia. Wpatrzeni w ekrany telefonów czy tabletów, oderwani od rzeczywistości błądzą gdzieś w wirtualnym świecie.
Oczywiście to ich wina, bo w moich czasach brak wszystkiego wypełniała wyobraźnia i kreatywność. Łuki, proce, piłka czy podchody, można by tak wymieniać w nieskończoność. Gry i zabawy wymyślało się na zawołanie. Dziś młodzież oczekuje gotowca, a i ten jeżeli się znajdzie szybko się znudzi. Tylko czy aby na pewno to wszystko prawda?
Pamiętam swoje czasy młodości. Wakacje czy ferie spędzało się w szkole. Tak w szkole! Na czas przerw w nauce, na korytarzach rozstawiano stoły do ping -ponga, na sali gimnastycznej i boisku szkolnym odbywały się turnieje w ręczną, nożną czy koszykówkę. Od poniedziałku do piątku spędzaliśmy czas pod okiem nauczycieli w czasie, kiedy rodzice byli w pracy. Później obiad i wio na podwórko.
Ale ten czas kiedy rodzice byli w pracy, byliśmy pod opieką belfrów. Co patrząc, dziś z perspektywy rodzica, było bardzo wygodną opcją. A dziś? Dziś mamy infrastrukturę o jakiej my mogliśmy pomarzyć. Tylko brak wyobraźni, który zarzucamy dzieciom, sami reprezentujemy. Boiska otwierane bliżej godzin popołudniowych, działają na zasadzie „macie i grajcie”. Szkoła zamknięta, bo w końcu są wakacje. Myślę o sporcie, bo w innych dziedzinach nasze miasto nie ma totalnie nic do zaproponowania. A nie sportem człowiek tylko żyje. Fotografia, modelarstwo czy zapaleńcy motoryzacyjni?
Jaka oferta? Wielkie ZERO! Średzki Dom Kultury ratuje oblicze tego dramatu w ciągu roku dość sporą ofertą, ale na polu wakacji i zajęć z kategorii „dla wszystkich” oferta jest dość uboga. I tu nie mam wielu zarzutów, jak sama nazwa wskazuje DK wypełnia swoją rolę, może nawet wykraczając po za nią zajęciami typu fitness. Jeżeli szkoła, bo do niej mam tu chyba najwięcej zarzutów, nie znajduje w tym okresie dla siebie miejsca i nie chce wziąć odpowiedzialności, to być może włodarze miasta winni pochylić się nad tą sprawą?
Może wyszukanie ludzi, którym się chce i mają pomysł, pozwoli wyrwać dzieciaki z domu w czasie kiedy rodzice są w pracy? Czy rola edukacyjna to tylko rok szkolny i szastanie ocenami? Wygoda, brak pomysłu czy zwyczajne „niechciejstwo”? Jak inaczej wytłumaczyć obecny stan rzeczy?
Podliczając: stadion, boiska typu Orlik czy inne tego typu inwestycje ocieramy się o ogromne kwoty, wydane póki co, po to żeby były. Podsumowując rok 2017, co wydarzyło się na tych obiektach... Zastanawiam się nad sensem ich budowania. Te obiekty są niezbędne w każdym mieście, tylko wypadałoby przy tym wykorzystać tak bardzo jak się tylko da.
Ciężko narzekać na młodzież, kiedy my dorośli nie potrafimy zabezpieczyć im możliwości do spędzania wolnego czasu. Zakładamy, że i tak wolą Internet więc po co się męczyć i błędne koło się zamyka.
(lp) fot. zdj. ilustracyjne