Pomimo wyjazdu wojsk radzieckich, klęską społeczną nadal były kradzieże. Do ich nasilenia doszło w styczniu 1947 r., w związku z czym milicja została zobowiązana przez władze miasta do zwiększenia liczby kontroli, także nocnych. Działała wówczas w mieście „zorganizowana szajka złodziejska”, dokonująca kradzieży w mieszkaniach. Zdarzały się niestety, również wypadki kryminalne.
Powracający z pracy na rowerze 33-letni Stanisław Furman (robotnik wałowy) został zastrzelony, obrabowany z pieniędzy, roweru i dokumentów. Pozostawił po sobie żonę i dwoje dzieci. Do tego nieszczęścia doszło w 1948 r., szczególnie obfitującym w wypadki tragiczne. „Tutejszy lekarz, dobry fachowiec, ale alkoholik, na skutek ustawicznych kłótni z żoną, rozstroju nerwowego, targnął się w obecności żony na swe życie, zwykłym nożem kieszonkowym przebił sobie pierś, naruszył serce i mimo zabiegów i opieki lekarskiej zmarł w szpitalu we Wrocławiu”. Doszło także do śmiertelnego postrzelenia milicjanta, znaleziono obok autostrady zastrzelonego nieznanego nikomu mężczyznę, miał miejsce napad rabunkowy z bronią w ręku. „Są to wypadki wskazujące, że z wiosną element bandycki zaczyna się ruszać”. Dużym utrudnieniem w pracy milicji był brak samochodu służbowego. W koniecznych przypadkach wypożyczano więc służbowe auto od starosty średzkiego.
„Zabrał masło i...uciekł”
Oprócz przestępstw pospolitych, dochodziło także do przestępstw gospodarczych. „Milionowe nadużycia w Środzie. Sprawcy znaleźli się za kratkami” donosił na swoich łamach w 1946 r. „Pionier”. Rzecz dotyczyła nadużyć w Państwowym Przedsiębiorstwie Traktorów w Środzie Śląskiej. Energiczne dochodzenie w tej sprawie, przeprowadzone przez Komendę MO pozwoliło wykryć nadużycia na szkodę skarbu państwa sięgające 1 mln zł. Rok później „Słowo Polskie” pod zaskakującym tytułem: „Zabrał 22 kg masła i...uciekł” poinformowało o kolejnym wykroczeniu Tym razem chodziło o kierownika mleczarni, który udał się w niewiadomym kierunku, zabierając z mleczarni 22 kg masła i 25 tys. zł. ze społecznej kasy.
Kierownik zdołał zniknąć
Sensacją dla mieszkańców było ujawnienie w maju 1948 r. nadużyć w Powszechnej Spółdzielni Spożywców i w Państwowej Centrali Handlowej w Środzie Śląskiej. W związku z tą sprawą już podczas śledztwa aresztowani zostali kierownik Spółdzielni i jego poprzednik. Natomiast z PCH został zatrzymany buchalter. Kierownik zdołał zniknąć. Na trop afery naprowadził kontrolerów wystawny tryb życia aresztowanych. Jak ujawniono w trakcie kontroli, czerpali oni środki wprost z kasy PCH. Brakowało w niej około 800.000 zł. Sprawa została przez Sąd Okręgowy rozpatrzona w trybie doraźnym i już w sierpniu zapadły wyroki, skazujące sprawców na 4 lata więzienia.
Obok przedstawionej afery, przeprowadzono w mieście liczne inspekcje, komisje i kontrole, skierowane przeciwko przewodniczącemu PRN, prezesowi PSL oraz kilku innym osobom na wysokich stanowiskach. Na łamach „Głosu Ludu”, „Trybuny Dolnośląskiej”, „Expresu Wieczornego” i „Słowa Polskiego” pojawiły się na ten temat ostre w tonie artykuły. Biorąc pod uwagę funkcje tych osób, ataki miały podłoże polityczne. Był to bowiem okres walki politycznej pomiędzy PPS a PPR przed mającym nastąpić Kongresem Zjednoczeniowym. Doniesienia o nadużyciach wywołały w Środzie Śląskiej wprost zadziwiający skutek. Ludzie na stanowiskach przestali zachodzić do „lokali szynkarskich”, aby nie zainteresowano się, skąd mają pieniądze na wódkę.
„Cyrka 50 tys. zł.”
Z powodu kradzieży został zwolniony z pracy kasjer Zarządu Miejskiego. Przywłaszczył sobie 28 tys. zł. z pieniędzy zgromadzonych podczas zbiórki funduszy na sztandar Związku Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację. Sprawa znalazła finał w sądzie.
Do Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym została skierowana sprawa defraudacji „cyrka 50 tys. zł.” pieniędzy pobieranych z tytułu komornego. Jak się okazało, administratorka domów była nieuczciwa i nie odprowadzała zebranych pieniędzy do kasy Zarządu Miejskiego.
W styczniu 1949 r. w PCH ujawniono kolejny wypadek nadużyć na ok. 200 tys. zł. Nie wykryto jednak sprawców napadu na Gminną Spółdzielnię Samopomoc Chłopska. „Kilku uzbrojonych osobników o wyglądzie wyrostków przy zmroku obstawili Spółdzielnię i zrabowali część towaru i gotówkę”.
W roku 1949 ujawnione zostały kolejne nadużycia. Z powodu nieprawidłowych rozliczeń aresztowano kierownika PCH, a Inspektor Komisji Specjalnej, „prowadzący na terenie tutejszego powiatu niemoralny tryb życia został przeniesiony do Legnicy”. Aresztowany został także właściciel składu elektromechanicznego w Środzie Śląskiej, który sprzedawał z nadmiernym zarobkiem poniemiecki towar. Nadużycia przez niego popełnione oszacowano na 1 mln zł.
Z powodu defraudacji - podobnie wysokiej kwoty - został wkrótce potem zatrzymany przez milicję kierownik mleczarni średzkiej.
W związku z narastaniem różnych wykroczeń zaostrzona została kontrola przepisów meldunkowych. W 1950 r. przesłano 8 doniesień do Starostwa Powiatowego wraz z wnioskami o ukaranie za ich nieprzestrzeganie.
Wobec tak poważnych przestępstw, błahe wydają się bardzo częste zgłoszenia o kłusownictwie, potajemnych masarniach i bimbrowniach czy burdach domowych.
Duże zagrożenie dla bezpieczeństwa, zwłaszcza w ciągu lat 1945-1947 stanowili szabrownicy. W wyzyskanych do pracy źródłach spotkałam jednak wyłącznie lakoniczne informacje o przypadkach szabru. Był to jednak proceder powszechny i na masową skalę.
Ówczesna prasa często zamieszczała fraszki na temat „Akcja zaludnienia”:
„Zaludniają ziemie śląskie, Elementy czysto polskie. Osadnicy, Robotnicy, Rzemieślnicy, Urzędnicy, A najwięcej- SZABROWNICY”.
Barbara Gąsieniec
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...