Z ZAMIAREM POWROTU NA PÓŁWYSEP IBERYJSKI - ZŁAPAĆ MARZENIE NA STOPA (Korespondencja z podróży)
- Chcesz poczuć jak smakuje Hiszpania? Kup białą bagietkę i oliwę z oliwek. Bagietkę rozetnij i polej oliwą. Posól do smaku…
W Ceucie to było tak…
Szukali hotelu, ale wynajęcie pokoju okazało się bardzo drogie. Zauważyła ich jakaś para. Zaoferowali się, że pokażą im takie miejsce gdzie będą mogli tanio przenocować. 25 euro za ich dwoje. To całkiem nieźle jak na hiszpańskie warunki. Wsadzili ich do jakiegoś samochodu. I dalej! Wiozą na miejsce. Po czym facet wyciąga rękę i mówi – daj mi jeszcze 10 euro. Oni mu na to – a za co? W odpowiedzi słyszą, że za rozmowę i czas. To ich bardzo zdenerwowało. Zaczęli się ostro kłócić. Kazali zatrzymać auto i wyskoczyli z niego jak oparzeni. Ostatecznie uwolnili się od naciągaczy. Znaleźli jakiś bar. Postanowili zatrzymać się tam na łyk zimnego piwa, którego w Maroko nie mogli nigdzie sobie kupić. Chcieli też zapytać o jakiś tani nocleg.
- Ale, że mieliśmy tylko marokańskie pieniądze, to faceci przy barze zaczęli nam stawiać piwo. I po szóstym piwie pokazali nam coś na zasadzie zaplecza. Powiedzieli, że możemy się tu przekimać.
A więc w Ceuta rozrabiali trochę…
Skończyło się na tym, że ostatni sms od córki dotarł do mnie po północy z treścią, że już idą spać. A rano wieści od nich pełne były skargi na bóle głowy. Nic to jednak, bo klimat rekompensował wojaże poprzedniego wieczora. Poranna kąpiel w morzu wśród gorących promieni słońca ostatecznie wyzwoliła ich ze złego samopoczucia. To był 22 września…
Czekałam na ich decyzję powrotu na stary kontynent. Niestety plany miały się nieco inaczej. Chcieli powrócić do Maroko jeszcze na jakiś czas.
- Przywiozę Ci kawałek Maroko w prezencie.
Uśmiecham się, bo wiem że to będzie coś naprawdę oryginalnego. Nie jakaś tam banalna pamiątka ze straganu ale coś z wartością inną od materialnej. Tak jak lubię.
Wrócili do Asillah, gdzie zrobili jeszcze kilka zdjęć. Potem ruszyli do Larache. Tam wynajęli pokój w hotelu.
- Drzwi pokoju zamykane są na kłodkę a prysznic jest taki, że wątpliwe że wyjdziemy z pod niego czystsi niż weszliśmy!
- Noc mieliśmy jak w szpitalu psychiatrycznym. Ktoś darł się w niebogłosy. Jakieś dziecko płakało. Słychać było warczenie psa. Pod podłogą jakieś robale biegały.
25 września wrócili do Tanger…
.. z zamiarem powrotu na Półwysep Iberyjski.
Z Tanger promem wyruszyli do Algeciras. Ines skarży się na złe samopoczucie. Pomimo pięknej pogody i wysokiej temperatury złapała jakąś infekcję górnych dróg oddechowych. Wynajęli skromny pokoik a w aptece kupili jakiś specyfik na gardło. Odpoczęli i Ines poczuła się lepiej.
Potem znowu droga i łapanie z wyciągniętym kciukiem. Dostaję wieczorne wieści – Jesteśmy gdzieś przed Malagą. Nad morzem. Są tutaj prysznice na plaży i kawałek jakiegoś lasku z krzakami. Chcemy rozbić się tutaj na dziko. Więc czekamy na zmrok i działamy.
Dopiero później dowiedziałam się, że rozbili się gdzieś blisko jakiejś sadzawki. W nocy zastała ich ulwa. Sadzawka wylała. Obudzili się w namiocie pełnym wody. Wszystko co mieli ze sobą było mokre i wilgotne. Powódź osiągnęła niesamowite rozmiary. Kiedy wyszli z namiotu, ten zaczął pływać z karimatami i śpiworami w środku. Kataklizm na skalę minimalną, jednak niesamowicie szkodliwy dla sprawy. Wszystko co mieli zamokło. Ranek okazał się zimny. Słońca jak na lekarstwo. Nie ma szans aby ich ogrzało albo choć trochę wysuszyło. Niebo ponure i zachmurzone. Mżawka…
W tej sytuacji nie widzę innego wyjścia jak tylko wynajęcie pokoju.
- Potrzebujecie się wysuszyć. Zregenerować. Inaczej nie dacie rady!
- Mamo, hostel na północy Hiszpanii to nie mniej niż 20 euro za osobę. A my już naprawdę nie mamy na to pieniędzy.
Cóż znaczą pieniądze, kiedy chodzi o taką sprawę. Wkraczam do akcji i niosę pomoc. Zapłacę za pokój, tylko ruszajcie się stamtąd czym prędzej i ratujcie co się da!
Akcja ratunkowa okazała się bardzo skuteczna. Zebrali mokre manele i ruszyli do Malagi. Poszukali w okolicy wolnego pokoju do wynajęcia. Na miejscu obok prysznica z ciepłą wodą była również pralka.
- Mamo, ty nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jak można się cieszyć z wypranych w pralce ciuchów. Bez kitu!
Potem znowu kłopoty. Następny dzień nie był łaskawy autostopowiczom. Nie zawsze jest pięknie i wesoło. „ Czarne dziury” autostopu są nieodłączną częścią drogi. Wiem to, bo sama doświadczyłam tego nie jeden raz. Stali na poboczu kilka godzin i …nic! Rozmawiamy chwilę przez telefon. Głos Ines sugeruje podłamanie. Życzę im wytrwałości i …
Loguję się na facebooka
Piszę na specjalnej stronie dla autostopowiczów, że Ines z Adasiem utknęli w Hiszpanii gdzieś na autostradzie. Podaję namiary. Okolica i numery dróg. Znajomy kierowca zastanawia się, czy któryś z jego kolegów po fachu akurat tamtędy nie przejeżdża, Gdyby tak było, mógłby zgarnąć ich z drogi i podrzucić dalej. Ta stronka to takie miejsce, gdzie można podzielić się wszystkim co ma związek z autostopem. Nie masz gdzie spać? Zostawiasz wiadomość i numer telefonu. Jeżeli masz szczęście i akurat ktoś może Ci pomóc to masz nocleg tam, gdzie akurat jesteś. Nie możesz się ruszyć z miejsca? Jeżeli masz szczęście to zabierze cię kierowca, który akurat tamtędy przejeżdża i działa w podobnej grupie.
Niestety nie dało się tym razem nic zrobić. Sławek napisał tylko - jak tam jeżdżę autostradą to świat się kończy w Walencji. Ale nikt teraz z moich znajomych nie jedzie tamtędy.
No trudno…Ale nie jest źle. Ines z Adasiem ruszyli do przodu!
- Złapaliśmy na Almunecar. To jest ze 20 kilometrów przed Motril.
Po czym proszą mnie o wysłanie kilku wybranych słów przetłumaczonych na hiszpański…
Mają kota
A było to tak…
Przyjechali do Adra. Rozbili się namiotem przy stacji paliw. A tam przybłąkał się do nich mały kotek. Podobno prawie rasowy.
- I nie chce sobie pójść! – relacjonują – Miauczy, łasi się i jest nasz! No masakra! Jutro wstajemy o świcie i będziemy próbować łapać. Dziś przez cały dzień nam nie szło, a na sam koniec prawie dwieście kilometrów trzasnęliśmy.
Pytam o to co mają zamiar zrobić z kotem?
Mają plan zabrania go ze sobą i wywiezienia gdzieś na wieś, aby tam został u kogoś o dobrym sercu. Ines twierdzi, że kotka ktoś wyrzucił po prostu. Maluch spał z nimi w namiocie, chodził za nimi krok w krok. Rano kupując sobie śniadanie nie zapomnieli i o nim. Wiem jak Adaś reaguje na koty. Wystarczy oglądać zdjęcia z podróży. Nawet z Maroko fotografie pełne są kocich pyszczków. Byłam więc pełna obaw, że ta historia skończy się stopowaniem z kotem. To mogłyby bardzo utrudnić podróż.
Przy każdej więc okazji pytałam o tego kota… Na szczęście został tam, gdzie go znaleźli.
- Jesteśmy ze czterdzieści kilometrów od Alecante. Umyliśmy się w kraniku, który był na plaży. A namiot rozbiliśmy na wydmach w nadziei, że nas tu nikt nie zauważy. Jest gorąco, choć to noc. Temperatura dochodzi do trzydziestu stopni. Niebo jest czyste i przepięknie widać gwiazdy. Jesteśmy wysoko więc tym razem namiot nie zamieni się w ponton.
O tym, jak Ines z Adasiem pracy szukali…
Dokoła wszędzie mnóstwo plantacji. Ines z Adasiem rozglądają się za miejscami, gdzie mogliby przenocować, wziąć prysznic i coś zjeść w zamian za pracę. Sezon na cytryny i pomarańcze jeszcze się nie zaczął ale podobno wino już zaczęto zbierać.
Zatrzymali po drodze kierowcę na stopa. Ten słysząc o ich planach poszukiwania pracy zboczył z drogi i zawiózł ich na pole winogron. Ale skoro szukają płatnego zajęcia, znaczy to że ciężko u nich z budżetem.
- To dał nam na do widzenia 20 euro…
Ale żeby tego było mało w pobliskim sklepie dostali od właściciela bułki, tuńczyka i napój za darmo. Ines relacjonuje, że podczas tych poszukiwań jakiejkolwiek pracy, nigdzie nie mogli jej znaleźć, za to wszyscy napotkani ludzie okazywali im wiele życzliwości i nie pozwalali im odejść głodnymi.
- Wszystko u nas ok. Dziś śpimy w namiocie u kogoś w ogródku. Pozwolono nam wziąć prysznic i dostaliśmy kolację. I nie rozumiemy ani słowa z tego, co ludzie do nas mówią. Jak zawsze… Ale wszystko gra.
Ines przyznaje, że nie jest w stanie zapamiętać nazw tych małych miejscowości, które odwiedzali podczas poszukiwania pracy. Któregoś razu nocowali na farmie ekologicznej. Pozwolono im tam rozbić się namiotem, odświeżyć i posilić. W zamian Ines z Adasiem pomagali swoim dobroczyńcom zbierać oliwki z drzew oliwnych.
- A dziś ( 2 października) jesteśmy w lesie na skraju jakiejś wsi. 90 km od Valenci.
Pytali tam o nocleg i pracę jak wszędzie w okolicy. Niestety tym razem nikt nie przyjął ich pod swój dach. Ktoś jednak wskazał im to miejsce. Na skraju lasu nieopodal wioski rozbili obóz. Tuż obok znajdowała się sadzawka z czystą wodą. Mogli więc przeżyć tę noc bez większych problemów. Niedługo potem przysłali mi zdjęcia i wtedy wszystko mogłam zobaczyć na własne oczy. Ines klęczy na brzegu sadzawki z pochyloną głową i myje włosy. Zabrania mi publikować tych fotografii. Nie uczynię tego, ale opisywać nikt mi nie zabronił. Jestem pod wrażeniem. Oglądam fotki jak zahipnotyzowana.
Tylko podziwiam i zachwycam się… tym, jak sobie wspaniale radzą.
- Chcesz poczuć jak smakuje Hiszpania? Kup białą bagietkę i oliwę z oliwek. Bagietkę rozetnij i polej oliwą. Posól do smaku. No bo my tak właśnie teraz jemy. Bagietka za 50 centów w restauracji. Oliwa i sól stoją na stole jak przyprawy normalnie. Smaczne, zdrowe i tanie! Polecam spróbować.
- Ja nie wiem co się dzieje! Gdziekolwiek zapytamy o jakąkolwiek pracę to mówią nam, że nic nie mają. Ale za to co rusz wszędzie nas karmią.
Ale żeby tylko! Posłuchajcie tego…
- Złapaliśmy rano stopa. Brytyjczyk podrzucił nas do miasta. Piętnaście kilometrów dalej aniżeli sam jechał. Na koniec podarował nam pięć euro i po prostu odjechał. Potem poszliśmy do komisariatu policji zapytać gdzie w mieście można znaleźć jakąś pracę. Nie mogli nam udzielić informacji w tym temacie ale dali nam do ręki dziesięć euro. Poszliśmy więc na kawę. Ale zapytaliśmy w barze, czy moglibyśmy sobie jakoś na nią zapracować. Rezultat był taki, że dostaliśmy tę kawą gratis. Przed chwilą pytaliśmy o pracę w barze. Zamiast pracy dostaliśmy tam posiłek. Do tego kawę i colę.
Dodam tylko, że po wyjściu z baru znaleźli na ulicy pięć euro…Enter!
W L’ Alcudia. Nieopodal Valenci
Wybieram numer telefonu córki. Późno w nocy.
Opowiada mi, że właśnie zostali zakwaterowani w trzygwiazdkowym hotelu. Zatyka mnie z wrażenia! Jak? Co? Dlaczego?
Odpowiedzi są pełne radosnych treści.
W jednym z hoteli w L’ Alcudia zapytali kolejny raz o pracę. Okazało się, że mają tam zaległości w utrzymaniu porządku. Zatrudnili więc autostopowiczów do sprzątania w kuchni. W zamian Ines z Adasiem dostali pokój do dyspozycji. Otwierany na kartę. Wewnątrz pokoju ogromne łóżko, wypasiona łazienka z kosmetykami pod prysznic. Jak dla mnie – po obejrzeniu fotografii – apartament prezydencki!
- Dodatkowo za wykonaną pracę dostaliśmy pizzę na kolację i zimne piwo. – Ines kończy opowiadanie.
Zostali tam na jeden dzień dłużej…
Potem doszły mnie wieści, że zostają na weekend…
W końcu okazało się, że zakotwiczyli na kilka dni…
Rano sprzątali, a popołudniami odpoczywali. Oglądali filmy, pozwiedzali okolicę. Dostali też do dyspozycji laptopa z Internetem, który nie działał zbyt szybko ale pozwolił im posłać do mnie zdjęcia z podróży. Czułam, że potrzebują tak pobyć po prostu na jednym miejscu. Jak w domu! Zresetować wszystko.
A 9 października rano podejmują decyzję o opuszczeniu ciepłego gniazdka;
- Ruszamy dalej. Dość już grzania tyłka w jednym miejscu. Dostaliśmy kanapki na drogę i gospodarze wcisnęli nam dziesięć euro. Kierujemy się w kierunki Valenci. A co przyniesie los, to się zobaczy…
Aneta Ormańczyk
Blog i strona na Facebooku:
https://www.facebook.com/nieustanne.wedrowanie
http://www.nieustanne-wedrowanie.blogspot.com/
OBSERWUJ
TVi ROLAND
w Google News .
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Przed nami piłkarski weekend!
Nowa sieć wodociągowa na kilku ulicach w Miękini…
BERGER Bau wybuduje ogólnodostępną halę sportową…
Aksiog Rusza odbudowa drogi Brodno–Lipnica. Umowa podpisana Może p.burmistrz zamiast wszystko podpisywać co jej dają to niech zaje sie czymś dla.dzieci i młodzieży ... Aksiog To już pewne – rusza budowa hali sportowej przy SP nr 1 w Środzie Śląskiej! A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ... Natalia Łukaszewska Trzech poszukiwanych w rękach policji – konsekwencje nieuniknione Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ... |
Lokalne ogłoszenia drobne
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…