Przejdź do głównej treści

Kryminalne zagadki przydrożnej Środy

 (OPINIA MIESZKAŃCA) - Ledwo Środa zaczęła być nowym ośrodkiem targowym, a już przylgnęła do niej „czarna legenda”! Poznajmy nieodgadnione tajemnice naszego miasta za panowania Henryka I Brodatego i trochę później...

Pomimo starań Henryka I Brodatego, wielkiego w cnotach fundatora śląskich świątyń, opiekuna uciśnionych, „rózgi” dla bluźnierców i nauczyciela obyczajów, ojca chrzestnego i reformatora osady Szroda, eksperymentalnego ośrodka targowo - rolniczego pod nazwą Nowy Targ, nie wiadomo dlaczego zaczęły ściągać tu liczne rzesze trędowatych. Było ich tak wielu, że musiano otworzyć przy drodze do Legnicy leprozorium dla chorych kobiet.

Może za sprawą energetycznego miejsca, na którym to stoi romański kościółek (Najświętszej Marii Panny), miejsce uzdrowień wszelakich!

Od tego czasu Środa zaczęła być sławna, jako miejsce energetyczne, tajemnicze i nad wyraz niebezpieczne na Śląsku, czego doświadczył książę wielkopolski Władysław III Laskonogi, władca Polski, zamordowany w tajemniczych okolicznościach.

 

Do tej pory nikt nie wie gdzie jest pochowany. Według starych przekazów na terenie kościoła św. Andrzeja Apostoła na dolnym rynku w Środzie Śląskiej...

Może doczeka się symbolicznego grobu w naszym mieście „Król” Polski, wprawdzie niekoronowany, ale jak państwo wiecie był to czas tzw. bezkrólewia.

Ruski kronikarz opisał onegdaj, jak to średzkie rzezimieszki w 1241roku zamordowały księżniczkę czernihowską - wnuczkę kniazia Michała Wsiełodowicza. Kobieta nie mogąc schronić się przed Tatarami w soborach Błagowieszczeńskim i Uspieńskim na ziemi Czernihowskiej, uciekła aż do naszego miasta i tu, o ironio, została brutalnie zamordowana przez tych, co mieli ją chronić.

Są też wersje, że była to „cesarzowa tatarska”, która w celach dyplomatycznych podróżowała po Europie incognito, a została zamordowana w karczmie „Pod czerwoną szyjką” przy bramie zachodniej. Podobno dla klejnotów, które przewoziła. Zginęła, a klejnotów do tej pory nie odnaleziono.

Trwogi, przerażenia i zgrozy przynoszą następne wydarzenia. Za śmierć żony władca mongolski mści się na średzianach. Po ataku gazowym morduje większość mieszkańców i rozpoczyna bitwę pod Legnicą. Upojeni zwycięstwem i kumysem wojownicy tatarscy znaleźli zapasy średzkiego wina, a takiej mieszance żadna azjatycka głowa nie sprostała. Usnęli w drewnianym kościele pod wezwaniem św Andrzeja. Nocą cudem ocaleni z pogromu średzianie zaryglowali wrota kościelne i podpalili świątynię, w której przebywali  niewierni.

Od tego czasu minęły wieki, ale morał pozostał taki: Z rodowitymi średzianami lepiej nie zaczynać zwady wszelakiej!

Woytek Kopacz


Nie zatrzymuj tej wiadomości – podaj dalej!

Jesteśmy razem 33 lata – od 1992 roku!


Lokalna REKLAMA Prawdziwe marki, prawdziwi ludzie, lokalne historie.
Kontakt w sprawie Twojej reklamy: +48 500 027 343 Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.