ZŁE OKO BAZYLISZKA
Skwar pustyni, słońce praży niemiłosiernie od świtu aż po zmierzch. Wędrowcy mają niewielkie zapasy wody. Wielbłądy nie muszą jeszcze pić, ale podróżni dzielą się wodą z… kogutem. Onże kogut jest ważnym członkiem karawany i wszyscy o niego dbają. Jako jedyny ma bowiem moc odstraszania bazyliszków, najjadowitszych bestii świata, których w okolicy bez liku.
Bazyliszek zwany też kuroliszkiem, Regulusem lub Kokatrisem to wąż, którego jad zdolen był zabić nie tylko bezpośrednio ukąszonego, siła jego była tak wielka, że ugodzony włócznią zabijał poprzez nią i jeźdźca i konia i każdego wokoło. Oddech i wzrok stwora były równie zabójcze, a na dźwięk jego syku w popłochu uciekało wszystko, co żywe. Dotykiem niszczył wszelkie rośliny, po których przepełz, a niekiedy nawet topił skały. Łatwo go poznać po białych łatkach lub grzebieniu na głowie, przypominających diadem, od których bierze swą nazwę Regulusa, czyli króla węży. Bywał niekiedy podobno pręgowany, a jego przednia część ciała unosiła się, gdy pełz. Ponoć miał po jednym zębie na górze i dole paszczy. Tak poprawdzie jednak wygląd bazyliszka pozostawał dość niepewny, ponieważ mało kto przeżył spotkanie z takowym. Kuroliszka niekiedy opisywano jako osobną istotę, koguta z wężowym ogonem, a czasem ropuszą skórą.
Gdy bazyliszek spoglądał w niebo, zabijał wszystkie ptaki, choćby nie wiedzieć jak wysoko nad nim leciały, a tym samym wpadały martwe wprost do jego paszczy.
Wedle niektórych stwór ów rodzić miał się z jaja bez żółtka złożonego przez koguta i wysiedzianego przez ropuchę na górze gnoju (opcjonalnie zamiast ropuchy na onym stosie mógł siedzieć jeden lub sto węży, zazwyczaj żmii). Czasem wylęgać się miał z jaja ropuchy, albo też z samego tylko gnoju. Wedle innych źródeł, jego ród wywodził się z krwi kapiącej z odciętej głowy Meduzy.
Zabić bazyliszka i ujść z życiem człek rzadko był mocen, zrobić to mogła natomiast łasica, nierzadko jednak i ona ginęła w owej walce z potwornym wężem. Stwora tego wystawionego na murach obleganej twierdzy, spotkał podczas swych podbojów Aleksander Wielki. Potwór wzrokiem zabijał wszystkich żołnierzy króla, którzy odważyli się zbliżyć do miasta. Aleksander, nie na próżno nazwany Wielkim, wymyślił jednak sposób na niego. Podobnie jak Perseusz w walce z Gorgoną Meduzą, użył wypolerowanej jak lustro tarczy, dzięki której bazyliszek spojrzawszy w swe odbicie, zginął. Analogicznie działać miała szklana kula powieszona nad głową stwora, której zadaniem było odbicie jego zabójczego oddechu. Podobno, po odpowiednim treningu, polegającym na umiejętnym skupieniu woli w spojrzeniu, co najlepiej potrafią czarownice, da się bazyliszka zabić samym wzrokiem, jako i on czyni. Trzeba jednak spojrzeć na niego, nim ówże spojrzy. Lustro pozostaje więc pewniejszym sposobem. Zwłaszcza, jeśli odpowiednio go użyć, jak radzi ekspert w tych sprawach – wiedźmin Geralt, waląc owym zwierciadłem prosto w łeb.
Skutecznie można natomiast odstraszać bazyliszka. Na widok koguta ówże potwór miał drżeć, zaś na dźwięk jego piania zwijać się w konwulsjach. Toteż w podróży, zwłaszcza w okolicach Libii i Egiptu, dobrze było mieć ze sobą kuraka. Stwór nie lubił także ponoć dźwięku szklanych dzwoneczków.
Jako istota bardzo niedobra, bazyliszek pozostaje symbolem śmierci (z oczywistych względów), diabła, grzechu i zła wszelakiego. W legendach bywał jednak też strażnikiem skarbów, a jego „złe oko” stanowiło alegorię dialektyki, jednej ze sztuk wyzwolonych.
W legendach polskich wykluły się bazyliszki w piwnicach kilku domów w XVI w., m.in. w Warszawie na Starym Mieście, w Wilnie, czy w krakowskich Krzysztoforach i wszystkie zabite zostały za pomocą zwierciadeł. Także w dolnośląskiej Świdnicy w studni jednej z kamienic pojawił się ów stwór, pokonany ostatecznie w podobny sposób.
Spalony na popiół bazyliszek był bardzo przydatny w alchemii, pomagał bowiem przemieniać jedne metale w drugie. Odstraszał także ponoć wszelkie pająki i jadowite stworzenia, przez co przydawał się w domach. Jego krew zaś, zwana też niekiedy krwią Saturna, była znakomitym amuletem przeciw czarom i generalnie przynosiła szczęście. Wiadomo – jak komuś udało się ujść z życiem ze spotkania z bazyliszkiem i jeszcze do tego zdobyć jego krew – zaiste mógł się uważać za szczęśliwca.
Małgorzata Stojak
Bibliografia:
Pliniusz Starszy, Historyi naturalnej ksiąg XXXVII, przeł. J. Łukaszewicz, Poznań, 1845, tom III, księga 8, 33
Isidore of Seville, Etymologies, Book 12, 4:6 – 9
Lucan, Pharsalia, Book 9, 849 - 853
R. Steele, Mediaeval Lore from Bartholomew Anglicus, 2004
Kopaliński W., Słownik symboli, Warszawa, 1990
Cirlot J. E., A Dictionary of Symbols, London, 2001
Forstner D., Świat symboliki chrześcijańskiej, przeł. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, P. Turzyński, Warszawa, 2001
Ilustracje:
Bazyliszek i łasica, Bestiariusz Ann Walsch, XV w., Kongelike Bibliotek, Dania

Bazyliszek, „Nowe Ateny”, Benedykt Chmielowski, 1745 – 46, Lwów

Bazyliszek, „Serpentum et draconum historiea“, Ulisses Aldrovandi, 1640, Bolonia
Nie zatrzymuj tej wiadomości – podaj dalej!
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Zapraszamy na Kostomłocki Jarmark Mikołajkowy!
Przedszkolny quiz wiedzy „Podróż po Polsce”
Patriotyczne nuty seniorów i dzieci – uroczysty koncert w średzkim Domu Kultury
Jarmark Mikołajkowy w Środzie Śląskiej już 6 grudnia!
Lokalna REKLAMA Prawdziwe marki, prawdziwi ludzie, lokalne historie.
