OBSERWUJ
TVi ROLAND
w Google News .
ZŁAPAĆ MARZENIE NA STOPA - KIERUNEK WENECJA (Korespondencja z podróży)
- Jaka to wielka radość, kiedy po ponad dwóch miesiącach podróży na drodze widzi się zwykłą ciężarówkę na polskich blachach! Nie trzeba nią jechać ważne, że kawałek domu tłucze się kilka metrów od nas…
Gdzieś po drodze do Andory.
Po opuszczeniu L’ Alcudia prawie przez cały dzień nie dawali znaku życia. Dopiero około dwudziestej godziny odpowiadają na moje wiadomości z zapytaniem, jak im idzie w drodze.
- Próbujemy jeszcze łapać ale zaraz chyba będziemy szukać miejsca do spania. – Adaś zdaje mi relację z tego co się dzieje.
Niedługo potem rozmawiamy przez telefon. Zabrakło im wody. A, że akurat w jakiejś miejscowości po drodze mijali remizę strażacką wpadli na genialny pomysł, żeby poprosić strażaków o możliwość napełnienia butelki wodą. Strażacy oczywiście chętnie przyszli z pomocą. I tak od słowa do słowa – a była możliwość porozumienia, ponieważ angielski działał wyśmienicie – Ines z Adasiem zaczęli wypytywać o to, czy gdzieś w okolicy można wynająć coś niedrogiego na noc. Ale – naprawdę coś taniego, bo na drogie hotele to nawet nie patrzą.
Strażacy podumali i z pełnym zrozumieniem sytuacji… zawieźli ich w konkretne miejsce w mieście.
Ines relacjonuje ponuro, że tam na miejscu wokół same hotele kilkugwiazdkowe i ani cienia kawałka podłogi za pół darmo.
Chyba się jednak nie porozumieli właściwie…
Więc tak… jest już po zmroku, a oni rozbijają się namiotem w jakimś parku. To trąci z lekka pasztetem bo wróży mandat. Rozmawiamy cicho przez telefon. Ines nie podnosi głosu, żeby nikt jej przez przypadek nie usłyszał. Martwię się, ale mam dużo nadziei, że uda im się przetrwać noc i rankiem cichaczem spakować namiot. Może nikt ich nie zauważy. Proszę o poranne wieści jak tylko się obudzą. I dostaję je zaraz o świcie.
- Wstaliśmy o siódmej i spakowaliśmy się. W nocy – oczywiście – jak nie urok to sraczka. A dokładniej – jak nie sadzawka to zraszacze. Włączyły się o pierwszej w nocy a ja myślałam, że padnę na zawał jak woda zaczęła napieprzać o namiot. Woda to nas chyba lubi.
Powiem tak…ja wiem, że oni znowu bardzo zmokli i mieli problem. Ale ja nie mogłam uspokoić napadu śmiechu. To było naprawdę zabawne. Albo inaczej – to było zabawnie przekazane i napisane.
Bankowy nocleg
Następne wieści doszły mnie z Manresy. Dowiedziałam się, że kierują się do Andory. Ines prosi o podstawowe informacje o tym państewku w Pirenejach. Szukam w Internecie konkretów i posyłam jak najszybciej. Potem znowu rozmawiamy przez telefon. Informują mnie, że są w chwili obecnej w Berga. Jeszcze kilka godzin wczesnej będąc bliżej Barcelony pocili się w trzydziestostopniowym upale. W Berga temperatura wynosi już tylko 15 stopni. To Pireneje dokazują z klimatem…
Chcieli wynająć coś na noc. Chłód trochę ich przerażał zważywszy na okoliczności nie posiadania ze sobą zbyt wiele ciepłej odzieży. To przecież miała być wyprawa do ciepłych krajów!
Szczerze życzyłam im znalezienia dachu nad głową. Jednak wieczorny sms pozbawił mnie spokoju nocy.
- Nocujemy w przedsionku jakiegoś banku. Policja o nas wie. Nic lepszego nie mamy.
A rano kolejne informacje od Ines ;
- Rozłożyliśmy się obozem pod bankomatami i poszliśmy spać. Ten przedsionek to jakby pomieszczenie, więc było trochę cieplej. No bo co mieliśmy zrobić? Przecież nie zamarznę tylko dlatego, że prawo nie pozwala mi tu być. A tak poza tym policjanci sami nam zasugerowali, żeby tutaj przekimać. Przeczekać noc i spływać.
To już droga taka noc. Na wariackich papierach bez solidnego dachu nad głową. Ines pisze, że są brudni i rzeczą priorytetową teraz jest łazienka z gorącą wodą.
- Jak się dziś nie wykąpię to zwariuję!
Im bliżej Andory tym chłodniej. Jest minus trzy stopnie, a oni stopują w krótkich spodenkach…
Trochę żartuję sobie z nich i ich podróży do ciepłych krajów.
W telegraficznych skrócie…
Andora
- Jesteśmy w Sant Julia de Loria w Andorze. Nie możemy teraz rozmawiać przez telefon, połączenia są tu dużo droższe aniżeli w Hiszpanii. Ksiądz, którego spotkaliśmy po drodze zorganizował nam nocleg i jedzenie. Nasz Aniół Stróż najwyraźniej wziął sobie dwa dni urlopu, ale jak zobaczył co się dzieje to szybko zareagował.
Ksiądz, o którym opowiada Ines zapytał ich jedynie o to skąd przybyli. Oprócz tego nie zadał ani jednego pytania więcej. Pokój był wprawdzie nie ogrzewany, ale w kranie mieli gorącą wodę. To wszystko czego potrzebowali do szczęścia.
Andora lub jak kto woli Księstwo Andory, Principat d’Andorra. Małe państewko w południowo-zachodniej Europie. Leżące przy granicy i Francji i Hiszpanii. W Pirenejach…
- Jesteśmy w stolicy Andory. Ten kraj nas zachwycił. Coś pięknego…
Górzysty krajobraz, wszędobylskie potoki górskie. Rustykalna zabudowa wsi położonych przeważnie w dolinach. Błękit nieba, zieleń i szum płynącej wody. Czyste powietrze i chłód.
To właśnie jest to „coś pięknego…”
W Andorze gościli przez dwa dni.
Francja
Następnie przekroczyli granicę francuską i na jedną noc zatrzymali się w Marseille. Spali w squat- cie. Czym jest takie miejsce? To według encyklopedycznych źródeł opuszczone pomieszczenie lub budynek. Zajęty przeważnie bez zgody właściciela. Squatersów nielegalnie zajmujących ów budynek na miejscu było więcej. Tak, że autostopowicze mieli towarzystwo.
Monako
Kolejna granica do pokonania to Księstwo Monako. Niewielkie miasto-państwo położone nad Morzem Śródziemnym. Po Watykanie jest to drugie najmniejsze pod względem powierzchni niezależne państwo świata. Byli tam dosłownie parę chwil.
- To był najkrótszy pobyt w obcym kraju jaki kiedykolwiek przeżyliśmy. Blaski pięciogwiazdkowych hoteli, kasyn i restauracji wypchnął nas do innego miasta. Tyle by było z tematu Monte Carlo w Monako.
Ostatni nocleg we Francji przed przekroczeniem granicy Włoch.
Było bardzo późno i wszystko w mieście było już pozamykane. Na horyzoncie nawet cienia możliwości rozbicia się namiotem. Jest zimno. Temperatura nie przekracza pięciu stopni powyżej zera. Chwilę rozmawiam z córką przez telefon. Czuje, że mają problem tego wieczora. Po kilkudziesięciu minutach dowiaduje się, że znaleźli sobie kawałek podłogi w poczekalni jakiegoś szpitala. Przynajmniej nie zamarzną w nocy. Bo żadnych dodatkowych wygód tam nie było. Spotkali jakiegoś Polaka, całkiem bezdomnego. On też radził sobie w ten sposób z chłodem nocy. Na prośbę córki wysyłam im kilka zwrotów i liczb po włosku.
Azjatycki nocleg we włoskich Alpach
Późnym wieczorem…
- Tragedia! Nie mamy gdzie spać. Przejechaliśmy dziś może ze sto kilometrów, nie więcej. Płakać się chce.
To był trudny czas i trwał już od kilku dni. Zmęczenie i brak warunków do wypoczynku po wielu godzinach podróży zebrało żniwo. W przypływie zmęczenia i rozkojarzenia Ines zgubiła podręczną torebkę, którą nosiła przypiętą w pasie. Pytam co zawierała torebka? Kilka bezcennych drobiazgów z Afryki, w tym prezent dla mnie. Notes z adresami ludzi, których poznali w podroży i zapasowy telefon. Na szczęście drugi telefon został przy niej, nie zgubiła ani karty płatniczej ani gotówki. Nie straciła też dokumentów. Ines mówi, że to tragedia. Ja mówię, że to jedynie przykra sytuacja. Pamiątki z podróży to ogromna strata, ale mogło być znacznie gorzej.
To był szesnasty października. Wieczorem dostaję wieści:
- Pewien Włoch imieniem Fabio dosłownie zgarnął nas z drogi. Wrócił z nami na to miejsce, gdzie zgubiłam torebkę i pomagał nam jej szukać. Niestety cały wysiłek na marne. Nie udało nam się jej odnaleźć.
Potem zabrał ich do jakiegoś domu i powiedział, że mogą się tam wykąpać. Dowiedziałam się czegoś jeszcze o tajemniczym Fabio.
- Facet mieszka w górach. W Alpach. W Jurcie. To niedaleko Imperii.
Czytam i… myślę przez chwilę. Po czym piszę do córy wiadomość.
- Wiesz co to jest jurta? Jurta to namiot koczowników azjatyckiego stepu. Z wierzchu pokryty jest wzorzystą tkaniną. Na szczycie posiada otwór dymny, przez który dziś wyglądają kominy piecyków. Obciągnięty płótnem lub skórą, uginający się pod wpływem wiatru. Więc co Ty do mnie piszesz?
- Tak dokładnie – Ines odpisuje po chwili – Wiem co ci napisałam. Fabio mieszka w jurcie.
Długowłosy, nad wyraz ekscentryczny Włoch zaproponował im nocleg u siebie. Widział zapewne ich zmęczenie drogą i wielką potrzebę wsparcia. Wiózł ich ponad pół godziny górskimi drogami wśród lasów i ciemności aż ostatecznie dotarli na miejsce. Przed nimi stała najprawdziwsza azjatycka jurta, którą Fabio kupił sobie, żeby w niej mieszkać. W środku znajdował się mały piecyk. Ines z Adasiem musieli sobie w nim napalić chcąc trochę się ogrzać, podczas kiedy ich gospodarz opuścił swój dom i pojechał odwiedzić znajomych. Spanie mieli na podłodze w śpiworach. Zostali sami. W górach dwadzieścia kilometrów od najbliższej cywilizacji. Siedemset metrów nad poziomem morza.
To moja ulubiona historia z ich podróży…
W drodze do Wenecji.
Dzień następny.
- Jesteśmy w Tortona. Rozbiliśmy namiot za myjnią samochodową. Na jakimś polu na obrzeżach miasta. Zimno trochę, ale w namiocie dogrzewamy się zniczem. Powinno być wszystko ok. Dostaliśmy od gościa na stacji benzynowej mega wielki atlas Włoch.
Tej nocy w namiocie mieli może pięć stopni powyżej zera…
Kolejny dzień.
- Dziewczyna z pizzeri chciała nam pomóc z noclegiem. Zaprowadziła nas do miejscowego proboszcza. Ale ksiądz nie był chętny do pomocy i nas wydelegował w nieznane. Podałam mu rękę na przywitanie. Jestem pewna, że jego gładka aż do przesady i delikatna dłoń nigdy nie pracowała. Tak czy inaczej – śpimy w namiocie. Na jakimś boisku. Jesteśmy jakieś 60 kilometrów od Wenecji. Przed Ferrara.
Rankiem następnego dnia…
- Zimno było na dworze, ale się tak poopatulaliśmy, że nie zmarzliśmy. Zaraz lecimy dalej…
19 października dojechali do Wenecji.
Dla jednych to miejsce romantyczne. Dla innych brudny ściek, gdzie pełno naciągaczy a turysta jest zawsze ich celem. Jedno jest pewne – Czasy szekspirowskie minęły bezpowrotnie i dzisiejsza Wenecja świetność ma już za sobą. To miasto na wodzie zaczyna dzielić los mitycznej Altantydy.
Ale póki co… :-)
Aneta Ormańczyk
Poprzednie odcinki podróżniczych przygód znajdziecie w zakładce LISTY/OPINIE
Blog i strona na Facebooku:
https://www.facebook.com/nieustanne.wedrowanie
http://www.nieustanne-wedrowanie.blogspot.com/
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Przerwy w dostawie prądu w powiecie średzkim…
środa 22:13 06.08.25
Odnowa Wsi Dolnośląskiej w Gminie Malczyce!
środa 15:54 06.08.25
Ulica Zielona w Miękini zostanie przebudowana
środa 15:35 06.08.25
Seniorka straciła 40 tys. zł! Uważaj na fałszywe…
środa 13:44 06.08.25
Aksiog To już pewne – rusza budowa hali sportowej przy SP nr 1 w Środzie Śląskiej! A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ... Natalia Łukaszewska Trzech poszukiwanych w rękach policji – konsekwencje nieuniknione Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ... Padyszach Jak przebiegają inwestycje w Gminie Środa Śląska? Na podwórku przy ulicy Kilińskiego zamontowano nowe wiaty śmietnikowe - to odpowiedź na liczne sygnały mieszkańców ... |
Lokalne ogłoszenia drobne
16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…