OBSERWUJ
TVi ROLAND
w Google News .
ZŁAPAĆ MARZENIE NA STOPA: TYM RAZEM PORTUGALSKO - HISZPAŃSKI MISZ-MASZ (korespondencja z podróży)
Hiszpańscy policjanci przepisowo bądź nie - zgarnęli ich na komisariat. A tam kazali pokazać dokumenty w celu sprawdzenia czy aby byli karani w przeszłości. Rozmowy się nie kleiły do chwili, kiedy sprowadzono kogoś kto znał język angielski.
W końcu można było coś wytłumaczyć. Adaś wyklarował natychmiast sytuację. Nie mają gdzie spać, bo akurat nie zdążyli przed nocą niczego sobie zorganizować. Są zmęczeni. Mają za sobą szmat drogi…
Redondela
Ostatni punkt przed Portugalią. Do granicy zostało naprawdę niewiele kilometrów. Tereny zachwycają. Pogoda dopisuje. Hiszpania owocuje pomarańczą i melonami. Dostaję wiadomości pełne sielankowych opisów. Aż tu nagle …
- Zgubiliśmy atlas Europy.
No to mają problem. Nie mogę pomóc. Zastanawiam się co zrobią bez mapy. Zgubili ją w jakiejś ciężarówce. Zapewne dlatego, że leżała gdzieś luzem i nie zabrali jej przy wysiadaniu.
Noc za pasem i żadnych wieści. Ja przeżywam zgubę a oni idą łapać nocnego stopa. Po godzinie dwudziestej trzeciej dostaję sygnał na mój telefon żeby oddzwonić. Natychmiast wykonuję połączenie. Rozmowa jest szeptana. Ines nie może głośno mówić a odległość sprawia, że coś trzeszczy i warczy na linii. Połowy rzeczy muszę się domyślać. A było to tak. Posłuchajcie…
To był 28 sierpień. Nocny autostop nie działał najlepiej, więc zmęczeni i już zrezygnowani postanowili przenocować na ławce w parku. Chcieli sobie po prostu posiedzieć, choć nie było to najlepsze rozwiązanie. Niestety hostele windowały ceny, a w pobliżu żadnego pola namiotowego. Ale akurat tak się złożyło, że w tym czasie przechodził tamtędy nocny patrol policji. Postanowili więc zapytać panów w mundurach czy nikt nie będzie miał nic przeciwko jeżeli zostaną na ławce do rana. Akcja miała być legalna i zorganizowana jak trzeba.
Ale hiszpańscy policjanci przepisowo bądź nie - zgarnęli ich na komisariat. A tam kazali pokazać dokumenty w celu sprawdzenia czy aby byli karani w przeszłości. Rozmowy się nie kleiły do chwili, kiedy sprowadzono kogoś kto znał język angielski. W końcu można było coś wytłumaczyć. Adaś wyklarował natychmiast sytuację. Nie mają gdzie spać, bo akurat nie zdążyli przed nocą niczego sobie zorganizować. Są zmęczeni. Mają za sobą szmat drogi…
Policjanci zaprowadzili ich w jakieś miejsce. Z tego co zrozumiałam, była to hala sportowa.
Dostali materace i dostęp do prysznica z gorącą wodą. A rano mieli zniknąć wraz z pierwszymi promieniami słońca. Rano dostaję wiadomość sms;
- Wstaliśmy już. Jesteśmy bezpieczni. A ten nocleg to nam się trafił jak ślepej kurze ziarno.
To wszystko było jak z filmu przygodowego. Szeptałyśmy po nocy i czułam dreszcz emocji, choć sama nie brałam w tym bezpośredniego udziału.
I tak właśnie pożegnała ich Hiszpania.
Portugalia 29 sierpień
- W Portugalii wszystko ma inny odcień. Ziemia, piasek, kamienie… są z lekka pomarańczowe.
Portugalia nie podobała się ani Adasiowi, ani Ines ani nawet mnie, choć nie przemierzałam jej z nimi w sensie fizycznym. Opisy krajobrazów wprawdzie ujmowały ale czuło się, że jest dziwnie obca i mało przyjazna.
- To połączenie Stanów Zjednoczonych i Australii – Ines w jednym zdaniu daje obraz portugalskim krajobrazom.
Pierwsze wieści dostaję z Póvoa de Varzim. Ines prosi, żebym sprawdziła w Internecie czy w okolicy są jakieś dzikie plaże. Chcą tak przenocować bo nie stać ich na hotel w takiej miejscowości. Jest zbyt turystyczna jak na kieszeń autostopowicza. Przeszukuję więc wszystkie okoliczne plaże na mapie satelitarnej. Widzę hotele na plażach i parasole. Leżaki… mnóstwo leżaków. Wszystko zagospodarowane i płatne. No nie ma szans na spanie na dziko. Ines pyta o okoliczne miasta. Ale cale wybrzeże aż tryska komercją.
Dowiedzieli się, że gdzieś w pobliżu jest parking. A tam możliwość wzięcia prysznica. To już coś. Potem maszerowali kilkanaście kilometrów i w końcu znaleźli kawałek nie strzeżonej plaży. Poranne wieści sugerowały przeciążenie;
- Jesteśmy połamani, że nie sposób opowiedzieć. To była najgorsza noc w moim życiu. No nie dość, że plaża w środku miasta to jeszcze żeby ją znaleźć maszerowaliśmy ze trzy godziny. Przez to boli nas wszystko. Zimno tu. Podłoże pod namiot było do bani. W dodatku Portugalia nie zrobiła na nas pozytywnego wrażenia.
Potem było już lepiej. Wydostali się z miasta i „rozbili obozem’’ w jakiejś mniejszej miejscowości kilkadziesiąt kilometrów dalej. To był szczęśliwy los. Zapukali do drzwi jakiegoś taniego pensjonatu. Zapytali o kawałek podłogi do spania, żeby było jak najtaniej. Zapytano ich ile mają przy sobie pieniędzy. Mieli dwa euro. I … to wystarczyło.
Zostali tam dwa dni. Zregenerowali siły i odpoczęli. Hoteli z basenami tam nie było, ale za to pola kukurydzy i owszem. Podejrzewam, że nie pozwolili sobie na głodowanie w podobnej sytuacji. Po dwóch dniach sielanki na portugalskiej wsi w godzinach porannych dostaję wiadomości; - Zregenerowani, wyspani i najedzeni. Ruszamy dalej! – i uśmiech od ucha do ucha na końcu sms.
Kogo złapali na stopa…
…Oczywiście fantastycznych kierowców już choćby z tego powodu, że zatrzymali się dla nich. Ale bardziej szczegółowo to było tak.
Jechali z kierowcą, który z braku miejsca zaproponował bagażnik w swoim aucie. Adaś siedział obok kierowcy, a Ines jechała we wspomnianym bagażniku.
Kolejny stop trafił się luksusowy. Podróżowali kabrioletem z jakimś portugalskim pisarzem. Potem zaprosił ich do siebie na kawę i wymienili się adresami mailowymi. Armando był zafascynowany ich sposobem podróżowania i wyraził pogląd, że to dobry pomysł na kolejną książkę.
Następny kierowca po kilku godzinach jazdy zaproponował im nocleg u siebie. Skromny pokoik z jednym łóżkiem. Ale nie zabrakło gorącej wody w łazience. Chcieli spać na podłodze w śpiworach, ale ich gospodarz nie pozwolił na to. Mieli więc łóżko do swojej dyspozycji i swojego dobroczyńcę na podłodze obok. Ines relacjonuje, że ten młody mężczyzna zatrzymał się dla nich dlatego, że zawsze chciał podróżować autostopem, ale nigdy nie miał na tyle odwagi żeby to zrobić. A Ines i Adaś byli pierwszymi autostopowiczami, których zabrał w życiu.
- Z jakimś polskim piłkarzem jechaliśmy! – kolejne autostopowe wieści pełne pozytywnych treści.
- Jedziemy ze spaloną babką i do tego pije piwo. Już dwa wciągnęła.
Zawsze staram się zachować spokój w myśleć jedynie pozytywnie. Szczególnie w takich sytuacjach.
Ale los jest zawsze łaskawy. Wy naprawdę pod szczęśliwą gwiazdą jesteście urodzeni!
Tylko zawsze trzeba pamiętać, że to nie wy jesteście tacy super fajni dlatego, że jeździcie, ale wasi kierowcy – bo się dla was zatrzymują.
Hiszpańskie piekło
Cały czas wyczuwałam to parcie na jak najszybszą ewakuację z Portugali. Ines czuła się tam dziwnie zagrożona. Przejechali wprawdzie ten kraj wzdłuż, ale kiedy dojeżdżali do granicy z Hiszpanią widać było, że już się nie mogą doczekać kiedy ją przekroczą.
Był już późny wieczór i nie sposób było zorganizować sobie noclegu Koczowali całą noc w przydrożnym rowie. Nie zmrużyli oka. To było w Ayamonte. Tuż przy granicy Hiszpanii z Portugalią.
- Nie mogliśmy niczego złapać, więc zbunkrowaliśmy plecaki w krzakach i poszliśmy na długi nocny spacer, żeby nie zasnąć na drodze. Po piątej rano wreszcie złapaliśmy stopa i podrzucono nas pięćdziesiąt kilometrów dalej. Ale nie było lekko. Autostrada. Próbowaliśmy łapać a potem poszliśmy popytać na stację paliw, ale to nic nie dało. W końcu poszliśmy szukać krajówki i wtedy jakiś starszy pan nas zaczepił i mówi, że jedzie przez Sewillę. Pousypialiśmy mu w aucie. Potem znowu dwie godziny stania w słońcu i nic nie chciało się zatrzymać. W końcu cud! Ruszyliśmy się dziesięć kilometrów do przodu. Dostałam od tego kierowcy wachlarz…Adasiowi udało się później złapać coś na dłuższą trasę, bo prawie do Cadiz. Posnęliśmy znowu w aucie. Ten kierowca na odchodne podarował nam wino. Droga była bardzo oporna. Kolejne godziny stania. I znowu złapaliśmy coś na kilka kilometrów. Mieliśmy wypadek. Stłuczka z nami w aucie. Na koniec dnia udało nam się znaleźć camping. Był bardzo drogi, ale to jak oaza na Saharze. Ratował nam życie.
To był najcięższy dzień podczas wszystkich naszych podróży – Temperatura przekraczała pięćdziesiąt stopni. Było jak w piekle. Miałam silne załamanie nerwowe. Psychika mi wysiadła. Nie byłam w stanie nawet chodzić. Mam poparzone uda i usta. W cieniu jest czterdzieści siedem stopni.
Rano wydostali się z ten autostopowej czarnej dziury, jak nazywam takie fatalne miejsca. Kierowali się na Tarifa. Tam będą polować na tańsze bilety na prom…do Afryki.
Aneta Ormańczyk
Blog i strona na Facebooku:
https://www.facebook.com/nieustanne.wedrowanie
http://www.nieustanne-wedrowanie.blogspot.com/
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Powiat Średzki i Dolny Śląsk – wspólna wizja…
piątek 15:53 22.08.25
Przed nami piłkarski weekend!
piątek 15:22 22.08.25
Nowa sieć wodociągowa na kilku ulicach w Miękini…
piątek 14:45 22.08.25
BERGER Bau wybuduje ogólnodostępną halę sportową…
piątek 12:38 22.08.25
Aksiog Rusza odbudowa drogi Brodno–Lipnica. Umowa podpisana Może p.burmistrz zamiast wszystko podpisywać co jej dają to niech zaje sie czymś dla.dzieci i młodzieży ... Aksiog To już pewne – rusza budowa hali sportowej przy SP nr 1 w Środzie Śląskiej! A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ... Natalia Łukaszewska Trzech poszukiwanych w rękach policji – konsekwencje nieuniknione Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ... |
Lokalne ogłoszenia drobne
16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…