Przejdź do głównej treści

ZROZPACZONA CZYTELNICZKA: „TATO MÓGŁ ŻYĆ!”

- Dziś wiemy, że gdyby u naszego taty wcześniej zdiagnozowano zapalenie opon mózgowych, to do sepsy by nie doszło - twierdzi rodzina zmarłego na sepsę mieszkańca naszego powiatu.


 

Do naszej redakcji wpłynął list Czytelniczki, która przedstawiła w nim sytuację związaną ze śmiercią swojego taty. Jak utrzymuje, został źle zdiagnozowany w szpitalu w Środzie Śląskiej. Zmarł na sepsę wskutek nieleczonego zapalenia opon mózgowych. Oto fragmenty listu i historia, którą opisuje w nim kobieta:

„(...) W niedzielę wielkanocną tato dostał nagle wysokiej gorączki 40 stopni, dreszczy i ogromnego bólu głowy. Pomimo podanych lekarstw gorączka nadal się utrzymywała. W poniedziałek wielkanocny, wraz z mężem i mamą zawieźliśmy tatę na izbę przyjęć szpitala w Środzie Śl. Pomijając, że w gabinecie nie było sprawnego termometru, pani doktor bez zlecenia badań stwierdziła zapalenie zatok i przepisała antybiotyk oraz tabletki na zatoki.

Wróciliśmy do domu, a z tatą było coraz gorzej. Wezwaliśmy pogotowie i tatę zabrali do szpitala. Lekarz, który go przyjmował stwierdził, że ma bardziej chorych pacjentów. Tato dostał kroplówkę, a lekarz ten także stwierdził zapalenie zatok. Po przyjęciu leków dolegliwości na chwilę ustały. Ponownie wróciły w weekend majowy.

Moja siostra w poniedziałek zabrała tatę w ciężkim stanie z wysoką gorączką do przychodni w Środzie Śl., gdzie zlecili morfologię krwi. W międzyczasie dostał też kroplówkę, ale gorączka się utrzymywała. Mimo to, lekarz nadal twierdził, że to zapalenie zatok i wystawił skierowanie do laryngologa, a później pod za namową pielęgniarki wystawił skierowanie do szpitala.

Udaliśmy się do średzkiego szpitala. Wówczas z tatą był już ciężki kontakt, wystąpiły też zaburzenia ruchu. Czekaliśmy na lekarkę, która nie przyjęła taty, a mieliśmy przecież skierowanie... Pani doktor uznała, że to zapalenie zatok, co stwierdziła bez żadnych badań. Także, że nie ma żadnych zmian neurologicznych, a tato już ledwo chodził. Wypuściła go z powrotem do domu...

Wraz z mężem postanowiliśmy działać na własną rękę i pojechaliśmy do przychodni „Mediconcept” we Wrocławiu, gdzie przyjął tatę laryngolog, który z początkowych badań już wiedział, że nie jest to zapalenie zatok. Na wszelki wypadek zlecił jeszcze dodatkowe zdjęcie zatok, ale jak zobaczył tak wysokie CRP (celem badania CRP jest określenie w organizmie osoby badanej poziomu stężenia białka C-reaktywnego. Podwyższony CRP świadczy o toczącym się w organizmie stanie zapalnym – dop. red.) to od razu powiedział, że tato kwalifikuje się do leczenia szpitalnego.

Pojechaliśmy z powrotem do szpitala z wynikami badań. Lekarz, ten sam, który na początku nas przyjmował na dyżurze dalej miał wątpliwości. Tato był w coraz gorszym stanie. Lekarz stwierdził, że sami powinniśmy zawieźć go na izbę przyjęć we Wrocławiu. Po interwencji pielęgniarki wezwali karetkę z ul. Borowskiej. Tam tato został w szpitalu. Kiedy próbowaliśmy się skontaktować ze szpitalem powiedzieli nam, że tatę przewieźli do szpitala przy ul. Koszarowej na oddział zakaźny.

Wraz z siostrą pojechałyśmy do szpitala i okazało się, że było już bardzo zaawansowane zapalenie opon mózgowych i gdyby tatę znowu szpital w Środzie Śl. odesłał, to by umarł. Konsekwencją długo nieleczonych opon mózgowych była sepsa, ale gdyby służba zdrowia zareagowała profesjonalnie, leczone byłoby zapalenie opon mózgowych. Sepsa wyrządziła tak wielkie szkody w organizmie taty, leżał dwa miesiące w szpitalu, przeszedł operację zastawki serca w szpitalu klinicznym przy ul. Kamieńskiego.

Niestety, bakterie zaatakowały również drugą zastawkę, ale lekarze bali się już podjąć ryzykownej operacji. Lekarzom z Koszarowej udało się uśpić bakterie sepsy, jednak złośliwa niewydolność powróciła i zabrała nam tatę w jeden dzień. Przestał sam oddychać, nerki
i wątroba przestały funkcjonować, dostał wylewu krwi do mózgu, krwawił z układu moczowego i układu pokarmowego, dostał wstrząsu septycznego. Tylko dlatego, że za późno zostało podjęte leczenie zapalenia opon mózgowych.

W niedzielę, 29 czerwca br. zabrali tatę na oddział intensywnej terapii, gdzie wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej i tak w niej pozostał, aż do śmierci w dniu 2 lipca, kiedy stwierdzono zgon”.

Zapytaliśmy w dyrekcji Polskiego Centrum Medycznego w Środzie Śląskiej, czy procedury stosowane w ich szpitalu były prawidłowe. Jak stwierdził przedstawiciel szpitala, po uprzednim sprawdzeniu historii pacjenta, wszystko odbyło się zgodnie z wymogami wiedzy i doświadczenia lekarzy oraz według zastosowanych procedur medycznych.

Zadaliśmy rodzinie autorki listu pytanie czy w związku z tą sytuacją podejmą działania na drodze prawnej? W odpowiedzi dowiadujemy się, że nie, gdyż żaden lekarz do błędu się nie przyzna, więc nie ma sensu...

Tę smutną historię pozostawiamy zatem bez komentarza.

Patryk Medyński

{module osobiste ofertybankow.com.pl}

NAJNOWSZE PUBLIKACJE:


Może p.burmistrz zamiast wszystko podpisywać co jej dają to niech zaje sie czymś dla.dzieci i młodzieży  ...
A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ...
Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ...

Lokalne ogłoszenia drobne

16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…