Zabawna sytuacja, tym bardziej, że choć byłam na poboczu, zatrzymałam cały ruch. Wokół mnie stało kilka samochodów. Dziś, gdy pocieram bolące jeszcze kolano, uśmiecham się i myślę sobie: "warto było się przewrócić", bo przekonałam się, że wokół jest naprawdę dużo dobrych, życzliwych ludzi, spieszących nieść pomoc. Dziękuję za to im wszystkim: Panu Jankowi Ł., który pomógł przepalić sznurowadło zapalniczką, Panu Krzysztofowi K. oraz wszystkim nieznajomym, którzy zatrzymywali się i pytali czy w czymś pomóc. Serdecznie dziękuję również Panu rowerzyście w kasku, który pierwszy do mnie podszedł i dopytywał wszystkich wokół czy mają nożyk lub coś innego, aby przeciąć zaplątane sznurowadło. Na koniec całego zdarzenia Pan rowerzysta podniósł i podał mi butelkę z wodą, która leżała na asfalcie – życząc dobrego dnia. To był bardzo dobry dzień, ponieważ na nowo uwierzyłam w człowieka.
Opisując to śmieszne wydarzenie wszystkich, którzy podobnie jak ja lubią jeździć na rowerze, pragnę prosić o ostrożną jazdę zwłaszcza w miejscach, gdzie nie ma wyznaczonych ścieżek rowerowych, bo cudnie, że są dobrzy ludzie, ale na drodze o tak dużym nasileniu ruchu moja przygoda mogła skończyć się zupełnie inaczej.
Nośmy odblaski, kaski i głowę na karku, bo to nie wstyd, a może uratować życie. Wiosna! Na drogach coraz więcej rowerów – bądźmy rozważni!
Elżbieta Kroczak