- 17 sierpnia, ok. godziny 19:00, siedziałem z grupą osób pod parasolami przy ratuszu. Zauważyliśmy jak z dużą prędkością tam i z powrotem jeżdżą - mercedes i ford - opowiada jeden ze świadków. - W pewnym monecie usłyszeliśmy pisk. Wyglądało, jakby kierowca forda specjalnie gwałtownie hamował, jednak stracił panowanie nad samochodem, który wpadł w poślizg i uderzył w nieopodal zaparkowane auto po przeciwnej stronie drogi - opowiada mężczyzna. - Jestem zszokowany takim postępowaniem młodego kierowcy. W tym czasie ogródek gastronomiczny był pełen ludzi. Widziałem, jak auto zarzuciło lekko w naszą stronę i gdyby wpadło w poślizg 2 sekundy wcześniej, mogłoby dojść do nieszczęścia - podkreśla nie kryjąc oburzenia.

Sprawca zaparkował swój samochód w pobliżu ogródka i czekał na przyjazd policji...

- Kierujący samochodem osobowym marki Ford Mustang nie dostosował prędkości do warunków na drodze. W efekcie stracił panowanie nad pojazdem uderzając w samochód stojący na poboczu. Na miejscu policjanci wykonali rutynowe działania. Sprawca był trzeźwy. Został ukarany mandatem - wyjaśnia zastępca rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Środzie Śląskiej, Weronika Paczkowska.

- Jestem zaskoczony, że policja, która zaparkowała radiowóz kilka metrów od nas, nie zapytała nikogo o przebieg zdarzenia. Rozmawiała głównie ze sprawcą, poszkodowaną, której samochód został uszkodzony, jednak ona nie widziała zdarzenia oraz jeszcze jedną osobą - mówi świadek. - A najbardziej zadziwiające jest, że sprawca otrzymał jedynie mandat... Przecież tuż przed uszkodzonym autem stało inne, w którym siedziało kilka osób, w tym dziecko - twierdzi mężczyzna. - To mogło skończyć się naprawdę źle. Dlatego uważam, że kara powinna być surowsza - uważa świadek zdarzenia.

(rol) / fot. ak