Nie tylko ja byłem zaskoczony, ewidentnie przeciwnik nie przewidział takiego początku tego meczu. Pierwsza połowa to gratka dla kibiców, akcja za akcją bez kalkulacji, pełne otwarcie gry.
W 10 minucie sędzia podyktował rzut karny, którego nie wykorzystał Kamil Liberek. Bramkarz odczytał jego zamiary i obronił strzał. To nie podcięło skrzydeł Polonii i bramka kilkukrotnie „wisiała” w powietrzu.
W 40 minucie po świetnej asyście Krzysztofa Rożka, do bramki Orła trafia Bartek Skóra. Pierwsza połowa pozostawiła niedosyt, mogło być zdecydowanie lepiej na tablicy wyników dla średzian.
Druga połowa to już inne spotkanie, brutalne faule przeciwników, sędzia nie radzący sobie z dyscypliną na murawie i gubiąca się w grze Polonia. Nie, nie wróciła ta Polonia z meczów na pięć z tyłu, raczej zawodnicy sprawiali wrażenie, że za bardzo chcą.
W 62 minucie Orzeł wyrównuje na 1-1, Poloniści nie odpuszczają i w 64 minucie wychodzą ponownie na prowadzenie za sprawą Radosława Juchno. Niestety, z kolejną minutą mecz traci swój urok, nadal jest bardzo otwarty, ale brutalny. Ktoś tu chyba zapomniał o zdrowiu innych. Liberalne podejście sędziego do kilku fauli i goście mocno sobie poczynają na murawie. „Krótka” ławka rezerwowych związała ręce trenerowi, a dynamika meczu wpłynęła na kondycje zawodników i w efekcie dalsze jego losy.
Rzut karny dla Orła w 70 minucie doprowadza do remisu, a już w 73 minucie przeciwnik Polonii strzela bramkę na 3-2. Nie tak to miało wyglądać, po pierwszej połowie uwierzyłem w mecz na przełamanie. W końcowym rezultacie przełamania nadal brak, ale coś się zmieniło w mentalności zawodników Polonii, to jak do ostatniego gwizdka walczyli o remis wymaga szacunku. Przy kolejnym przegranym meczu, kiedy tracą prowadzenie nikt nie zwiesił głowy. Raczej wyglądali na wściekłą maszynę ruszająca do natarcia. Nie dokładną z nieco rozbieganymi trybami, ale prąca do przodu.
Z powodów technicznych zespołu z Pawłowic, mecz na wyjeździe odbył się na boisku domowym. Mecz, który w moim mniemaniu jest kolejnym krokiem do przodu. Piłka nożna to sport gdzie raz się wygrywa, a innym razem nie. Ale z trybun dowiesz się, że to walka do samego końca liczy się najbardziej. Jeżeli w tak dużym osłabieniu i po ciężkim okresie Polonia potrafi zagrać tak otwarte spotkanie do ostatniej minuty, to czekam z niecierpliwością kiedy nasi piłkarze wrócą do normy.
Paweł Lipnicki / fot. Wime.net.pl