Wczoraj zostaliśmy wezwani przez jedną z lokatorek domu wielorodzinnego przy ul. Polnej w Malczycach, który stanął w ogniu 2 lipca. Jak opisuje nam sytuację pani Zdzisława Uśpińska, w tą dramatyczną noc jej mąż przebudził się około godziny 2:00.
- Poczuł smród palonego plastiku, na początku pomyślał, że to z okolicznych kominów. Jednak gdy wstałam sprawdzić czy wszystko w porządku z dziećmi, mąż otworzył okno w sypialni i zobaczył kłęb dymu. Wtedy wiedzieliśmy co się dzieje... - podkreśla kobieta.
Pani Zdzisława mówi o zdarzeniu z przerażeniem. - Obudziliśmy dzieci i zaczęliśmy uciekać boso, tak jak staliśmy. Mąż walił w drzwi, aby obudzić innych lokatorów, to były minuty. Za chwilę ogień był już na klatce schodowej na pierwszym piętrze, gdzie mieszkamy.
Kobieta winą obarcza lokatorów mieszkających na parterze. - Ja zawszę mówiłam, że oni nas spalą. Jej zdaniem było wiele skarg na sąsiadów, m.in. w sprawie podłączenia pieca bez żadnej kontroli kominiarza. - My chcieliśmy się ich pozbyć, a to oni pozbyli się nas wszystkich w jedną noc.. - mówi ze łzami w oczach.
Państwo Uśpińscy, wraz z pięciorgiem dzieci, obecnie mieszkają w jednym pokoju. - Jesteśmy teraz u mojej teściowej, ale jest nam tu bardzo ciasno - podkreśla p. Zdzisława.
Wczoraj rano pani Zdzisława postanowiła złożyć podanie do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej o pomoc finansową i materialną. W naszej rozmowie podkreśla, że wszystkie wizyty i kontrole dzieją się za sprawą ich ciągłych wizyt w gminie Malczyce. Jednak jak dowiedzieliśmy się w Urzędzie Gminy, już dzień po pożarze pracownicy gminy zaproponowali jej pomoc.
Rodzina natychmiast otrzymała propozycję lokalu zastępczego od gminy, ale ta pierwsza nie spełniała ich oczekiwań: - Mieszkanie jest bez prądu i również wymaga wkładu finansowego, ale najbardziej przeraża mnie jego lokalizacja. Dzieci w roku szkolnym miałyby do przejścia codziennie około 1,5 km pomiędzy polami oraz musiałyby przechodzić przez drewniany most znajdujący się nad ujściem Odry - twierdzi p. Zdzisława, która porosiła o lokal bliżej centrum Malczyc.
Postanowiliśmy zapytać gminę o zdanie w tej sprawie. Pani sekretarz, Anna Świercz znalazła rozwiązanie. Zaoferowano rodzinie mieszkanie przy ul. Traugutta 2, które będzie tymczasowym, a gmina w możliwie szybkim czasie postara się wyremontować lokal, który uległ zniszczeniu w pożarze. - Już przystąpiono do wykonania instalacji elektrycznej, która w wyniku pożaru uległa zniszczeniu - informuje pani sekretarz gminy.
Dowiedzieliśmy się także, że wszystkie liczne procedury zostaną jak najszybciej wdrożone, a podanie o wsparcie rzeczowe i finansowe dla rodziny jest już rozpatrywane.
- W pierwszym dniu po pożarze Pani Zdzisława poinformowała nas, że to czego potrzebują to dachu nad głową, o co zadbaliśmy w pierwszej kolejności. Państwu udało się wynieść ubrania, które były okopcone i miały zostać przez Panią Zdzisławę wyprane - mówi Anna Świercz, jednak w rozmowie z nami Pani Zdzisława twierdzi, że nie wszystkie ubrania udało się uratować, a smród jest niemożliwy do usunięcia...
Wkrótce (dziś lub jutro) Państwo Uśpińscy otrzymają klucze do mieszkania przy ul. Traugutta. Proszą o ubrania dla dzieci - 5 dziewczynek w rozmiarach 140, 135, 105, 95 i obuwie w rozmiarach 34, 33, 32, 26, 23.
Na obecną chwilę nie ma możliwości wyniesienia mebli i sprzętu AGD z ich dotychczasowego lokalu, ponieważ jest tam zakaz wstępu. Schody są w znacznym stopniu nadpalone i grożą zawaleniem. - Mogłyby nie wytrzymać ciężaru - podkreśla pani Zdzisława, jednak na razie najbardziej zależy jej na odzieży i obuwiu dla dzieci.
Jeśli ktoś z państwa chciałby wesprzeć rodzinę - rzeczy można przynosić do biura Polskiego Czerwone Krzyża w Środzie Śląskiej, które się mieści przy pl. Wolności 59.
(kb) fot. kb
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...