Przejdź do głównej treści

Z pamiętnika Kasi Sz.

 Droga Kasiu! Mija kolejna rocznica Twego odejścia do lepszego świata. Piszę do Ciebie by prowadzić nasz dialog. On wciąż trwa. Cieszę się, że ciągle przed nami odkrywasz nowe fascynacje. Teraz „Małym Księciem”. To niezła fasada. Mam nadzieję, że Twój tekst dopowie resztę.

W innych jakby mówisz:

 

nie wolno Ci tak kochać

to mi nie sprzyja to mnie męczy

i nie zabija jestem w kolorze tęczy

po co w Twej pamięci żyję

by być radością życiem

jasnym motylem

no cóż że czasem

że na chwilę

...

może znowu

na rynku przy fontannie

gdy dzień wstanie cicho ładnie

przysiądziesz jasnym motylem

rozchylisz swe oczy i usta żywe

znowu Tobą słowem Twym

się zachwycę

jak gwiezdnym pyłem

zapytam byłaś żyłem

Wijen / Zbigniew Dębski

 

Z pamiętnika średzianki, Kasi Szmigielskiej:

„... Wiesz... moja róża... jestem za nią odpowiedzialny. A ona jest taka słaba i taka naiwna. Ma cztery nic nie warte kolce dla obrony przed całym światem”.

Uświadomiłam sobie, że wciąż na nowo przezywam bardzo mocne emocje czytając XXVI rozdział „Małego Księcia”. Wciąż czytam te słowa po raz pierwszy, wyjątkowy. Może dlatego, że to jest moje uczucie... Uczucie, że odejdę w taki właśnie sposób. Spokojnie. Tak chcę „... Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela”. Powinieneś mieć tą świadomość i mam nadzieję, że o tym wiesz. Marcin – jesteś największym prezentem, jaki dostałam od losu.

Wtorek, 30.11.2004 r.

Jest po 1 w nocy. Znowu nie śpię... Jestem zagubiona w matni własnych myśli.

Dziś mam się dowiedzieć czy jest już wynik badań. Cały dzień jest dla mnie jakiś dziwny i obcy. Jest zupełnie nie mój. Czuję się dziś bardzo samotna. Jestem sama. Kończyłam dziś wszystkie rozmowy.

Aśka, Zibi, Andrzej... Są mi bliscy, a jednak dziś nie umiem z nimi rozmawiać. Nawet przez telefon dziś ludzie czuli, że coś jest nie tak. Zaprzeczyłam. Jest w porządku – jak zawsze. Wszystko mnie drażni, denerwuje, przygnębia. Czuję, choć tego nie chcę. Powinnam dziś być sama. Jestem sama.

Miałam się dowiedzieć, czy jest wynik. Jeśli jest, miałam go odebrać.

„Pani Kasiu jest wynik. Może Pani przyjechać i zarejestrować się do lekarza”.

To znaczy, że taka jest procedura, czy aż sam lekarz musi mi o tym opowiedzieć. Znam łacinę. Nie musi mi przekładać „na nasze”. No tak, przecież o tym nie wiedzą. Jestem znowu spokojna, aż za bardzo. To wynik świadomości, iż nic się już nie zmieni.

Alea iacta est...

Czy powinnam zacząć wracać do tego, co było? Tak byłoby naprawdę bezpieczniej i chyba o wiele łatwiej. Byłoby... już nie będzie tak samo. Podświadomie nawet chyba tego nie chce.. Za dużo tego CHYBA... Na pewno już nie będzie. Nie powinnam za wszelką cenę dążyć do tego „bezpieczeństwa” pozorowanego. To tak naprawdę nie zgadza się z moją chęcią walki. Zawsze toczyłam jakąś walkę. Inaczej już nie umiem żyć, popadam w marazm. Przeżywam „dzień świstaka”.

Wstaję rano, myję zęby, biorę prysznic, ubieram się, oglądam beznadziejny serial (nie wiem kim jest „X” i dlaczego kocha „Y”, a być razem nie mogą, ale to nieważne, bo pod koniec 2125 odcinka wiem już wszystko, chociaż mało mnie to interesuje). Kładę się i śpię. Wstaję, myję zęby...

Dzieje się ze mną coś dziwnego. Dziwnego w zupełnie inny sposób, niż działo się kiedykolwiek, gdziekolwiek i z jakiegokolwiek powodu. Nie jestem sobą, a może właśnie teraz dopiero zaczynam. Złapałam dołek. Nie pierwszy i nie ostatni...”


Nie zatrzymuj tej wiadomości – podaj dalej!

Jesteśmy razem 33 lata – od 1992 roku!

NAJNOWSZE PUBLIKACJE:


Lokalna REKLAMA Prawdziwe marki, prawdziwi ludzie, lokalne historie.
Kontakt w sprawie Twojej reklamy: +48 500 027 343 Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.