To, że Napoleon Bonaparte mieszkał przez tydzień w naszym mieście, wiedzą wszyscy średzianie! A o tym, że Hieronim Bonaparte, brat cesarza też tu przebywał?
W książce Andrzeja Ziółkowskiego „Pułk Lansjerów Nadwiślańskich”, czytamy: „Kapitan Maciej Rybałtowski nie mógł dołączyć do szeregów, nieświadomy bliskości regimentu, ruszył z kawalerią generała Nicolasa Latour – Maurbourga w pościg za nieprzyjacielem, goniąc go niemal do bram Wrocławia. Przechodził wraz z szwoleżerami Gwardii przez dobrze znane sobie ze starych czasów Neuemark[t], na drodze do którego kilka lat wcześniej pułk witał cesarza, i do którego porucznik Wojciech Dobiecki eskortował księcia Hieronima Bonapartego. Tam prawdopodobnie na wspólnych kwaterach ze szwoleżerami w starym zamku Ploeswitz – Pielaszkowice, zaskoczyła Polaków przykra wiadomość o zawarciu 4 czerwca 1813 r. rozejmu między Napoleonem a koalicją: tymczasem spodziewali się tzw. trzeciej wojny polskiej i uderzenia na Rosjan w Księstwie Warszawskim”.
W wydawanych książkach po 2005 r. dotyczących epoki napoleońskiej jak na dłoni widać, po której stronie rozkładają się sympatie piszących. Nurt patriotyczny dominuje i godność narodowa – nareszcie można odważnie oddzielać ziarno od zwykłych plew…. Ale na przełomie XVIII I XIX wieku, ( jak pisze pan Ziółkowski w książce o lansjerach polskich) nie zabrakło i określonej kategorii Polaków, którzy do wrogich armii wstępowali ochotniczo! Niemożliwe, by nie wiedzieli, że zaborcy kraju – Polski, walczą z Francją Bonapartego. Kto zaś wówczas bił się z Francją - bił się przeciw Polsce! Kim więc byli – ciemną pozbawioną narodowościowej świadomości masą, czy bandą arcyłotrów, jakich w Rzeczpospolitej ani wcześniej, ani później nie brakowało.
Warto się, więc zastanowić nad opiniami na temat Napoleona i jemu wiernych żołnierzy polskich - przebywających 195 lat temu w naszym mieście.
Woytek Kopacz