SĄSIEDZI KAMIENICY „POD MUSZLAMI ŚW. JAKUBA”
Kto pamięta swoich sąsiadów, którzy mieszkali w latach 40, 50 czy 60 ubiegłego stulecia w średzkim rynku? W tamtych czasach ludzie ci byli znani, obecnie mało kto o nich pamięta. Dlatego warto dla potomnych i historii przypomnieć dzieje jednej średzkiej kamienicy. Na Dolnym Rynku pod nr 10 ( pl. Wolności 10 ) na parterze, gdzie obecnie jest pasmanteria w latach 1947/48 był zakład fotograficzny, który prowadził pan Czapski, w średnim wieku o włosach w kolorze miedzi.
Po drugiej stronie bramy wejściowej był magazyn z drobnicą wszelaką, potem przez wiele lat mieszkał i pracował tam zegarmistrz, pan Jan Nikołajewski - odwiedzany towarzysko i namiętnie przez oficerów armii sowieckiej. Natomiast od strony podwórka na parterze mieszkał pan Papierz , który zasłynął w mieście tym, że wjechał do knajpy w Ratuszu na koniu i zamówił dwa duże piwa, dla siebie i konia. Później na parterze mieszkał znany średzki mistrz stolarski pan Jan Mikita. Po drugiej stronie korytarza zamieszkali państwo Kulińscy. Brat pana Kulińskiego był w latach stalinowskich prokuratorem. W latach 50, na parterze zamieszkali państwo Bolesława i Mieczysław Konieczny, którzy przyjechali razem z dziećmi - Gerardem, Barbarą Andrzejem i Bogdanem z Górnego Śląska. Natomiast na piętrze w mieszkaniu 80-metrowym zamieszkali rodzice pani Bolesławy, państwo Gabriela i Władysław Włudarczak z Wielkopolski. Mieszkanie obok, zajęli repatrianci z Francji państwo Błaszczykowie. Potem do tego mieszkania wprowadziła się pani Ogrodnicka, następnie milicjant którego nazwiska nikt już nie pamięta.
Kolejnymi mieszkańcami tego lokalu był mój stryj Emil Kopacz razem ze swoją żoną Ireną. Tu przyszły na świat moje kuzynki Alina, Małgorzata i Elżbieta. Drugie piętro zajmowali: pani Bronisława Solnica która przyjechała z Kielc oraz moi rodzice Emilia z domu Jarosz i Władysław Kopacz. Ojciec pochodził z Dołuszyc koło Bochni mama z Sambora.
Obok w małym mieszkaniu zamieszkał drugi brat mojego ojca Antoni Kopacz, który wrócił z Francji, będąc tam podchorążym w polskim batalionie przy armii amerykańskiej. Mój stryj Antoni ożenił się w Paryżu z piękną Stefanią, która później opowiadała mojej siostrze Joli i mnie bajki Jeana de la Fontaina, po polsku i po francusku. Potem do mieszkania tego wprowadziła się pani Irena Urban znana z tego, że prowadziła w rynku doskonały zakład fryzjerski.
Na poddaszu w mansardzie zamieszkali państwo Jerzmanowscy z Warszawy. Pani Jadwiga siadała na granitowych schodach wiodących na podwórko paląc papierosy i wspominała ze łzami w oczach Powstanie Warszawskie, którego była uczestniczką. Pamiętam jej opowieść o tym, jak narażając własne życie przynosiła dla dzieci wodę w wiadrze, przebiegając przez ulicę i będącą pod ciągłym ostrzałem niemieckiego karabinu maszynowego. Natomiast pan Klimek człowiek o atletycznej budowie i bezwładną dłonią był murarzem i miał inne zainteresowania...
Tyle o historii tej kamienicy, może po latach ktoś dopisze resztę.
P.S.
Opowieść ta prawdopodobnie nigdy by nie powstała, gdyby nie pomoc mojej mamy świętej pamięci Emilii Kopacz.
Woytek Kopacz



Nie zatrzymuj tej wiadomości – podaj dalej!
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
Zapraszamy na Kostomłocki Jarmark Mikołajkowy!
Przedszkolny quiz wiedzy „Podróż po Polsce”
Patriotyczne nuty seniorów i dzieci – uroczysty koncert w średzkim Domu Kultury
Jarmark Mikołajkowy w Środzie Śląskiej już 6 grudnia!
Lokalna REKLAMA Prawdziwe marki, prawdziwi ludzie, lokalne historie.
