Przejdź do głównej treści

Starosta: Coś tu chyba nie gra?

 Marcowa sesja Rady Powiatu, która odbyła się w ub. czwartek, zaznaczyła się ożywioną dyskusją nad współpracą pomiędzy średzką gminą a powiatem. Dominowały przy tym dwa tematy.


Pierwszy dotyczył trzymiesięcznego okresu załatwiania sprawy dotyczącej projektowanej kanalizacji Komorniki-Przedmoście-Święte.

 

Gmina Środa Śląska wystąpiła do właściciela drogi, Zarządu Powiatu, o wydanie stosownych decyzji. Zarząd decyzję wydał, ustalając warunki prac przy kanalizacji w drodze powiatowej, na które to warunki nie zgodziła się gmina.

Sprawa nie została załatwiona, a władze gminy odwołały się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W temacie tym, jako pierwszy głos zabrał radny, Witold Rutkowski:

- Podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej w Środzie Śl. pan burmistrz stwierdził, że przy wydawaniu decyzji o zajęcie pasa drogowego w miejscowościach Święte, Przedmoście, Komorniki, podjęto decyzje polityczne utrudniające wykonanie dokumentacji. Wymienił z nazwiska członków Zarządu Powiatu, którzy głosowali za przyjęciem wersji utrudniającej prace remontowe. Stwierdził też, że w zasadzie decyzje podejmuje bez konsultacji pan Marian Wiński (kierownik wydziału mieniem i infrastruktury drogowej w Starostwie Powiatowym – dop. PM), a które są niezasadne i szkodliwe dla prowadzenia prac projektowych.

Do słów radnego odniósł się wicestarosta, Mariusz Wojewódka, który wytłumaczył, żezarządcą drogi jest Zarząd Powiatu i to on wyraża zgodę na umieszczenie w tym pasie wszelkich urządzeń.

- Zarząd taką zgodę wyraził i określił warunki, na których ma się to odbyć, czyli odtworzenie pasa drogowego po wykonaniu inwestycji. Nie możemy sobie pozwolić na to, że ktoś przeprowadzi tam budowę i po wykonaniu pozostawi pas uszkodzony. Musi więc doprowadzić do takiego stanu, jaki był przed inwestycją. Twierdzenia, że ktoś działa na szkodę gminy są nieprawdziwe. Zarząd jasno określił warunki.

- Powtarzam, że decyzje, które są wydawane w znacznym stopniu utrudniają dalsze prace, związane z projektowaniem kanalizacji sanitarnej i wodnej – ripostował Rutkowski. - Widać przy tym, jakie są stosunki pomiędzy panem burmistrzem a Starostwem Powiatowym. W sesji uczestniczy pan radny Rady Miejskiej, Adam Ruciński, który ten temat zna.

Zamiast Rucińskiego, który głosu nie zabierał, o wypowiedź poprosił wywołany z nazwiska kierownik wydziału mieniem i infrastruktury drogowej, Marian Wiński.

- Pan burmistrz wystąpił z czterema wnioskami i były one rozpatrywane na posiedzeniu zarządu w styczniu i powtórnie w lutym. Zarząd podtrzymał swoje stanowisko, motywowane wyłącznie ochroną dróg i urządzeń. Ustawa o drogach publicznych zabrania umieszczania w nich obcych urządzeń. Jedynie w uzasadnionych warunkach może to nastąpić za zgodzą zarządcy drogi, który może postawić pewne warunki i takie zostały postawione. Zaznaczam, że nie były one wygórowane, gdyż odbudowa konstrukcji drogi ma nastąpić po śladzie. Natomiast kwestią sporną było położenie warstwy asfaltowej, która, uważamy, powinna być odtworzona w szerszym zakresie, bo wynika to z pracy asfaltu pod ruchem drogowym. Pan burmistrz już po pierwszym posiedzeniu zarządu został poinformowany, dlaczego takie warunki zostały przez nas postawione i miał czas ustosunkować się do tego. Ewentualnie negocjować te warunki, co nie nastąpiło.

 

Radny, Czesław Kaczmarek, wypowiedź burmistrza podczas sesji Rady Miejskiej uznał za akt polityczny.

- Nasza decyzja jako zarządu nie blokuje w żaden sposób prac projektowych czy prac wykonawczych. Postawiliśmy określone warunki, jeśli chodzi o odtworzenie nawierzchni. Jesteśmy w stanie przekazać panu burmistrzowi całą drogę. Niech o to wystąpi i nie będzie, przynajmniej z mojej strony, żadnego problemu. Wówczas odtworzy sobie taką nawierzchnię, jaką będzie chciał. Jest to już drugi przypadek, kiedy zdanie burmistrza staje się tutaj przedmiotem dyskusji. Albo będziemy prowadzili dialog z panem burmistrzem na równych zasadach, prowadzący do osiągnięcia skutecznych rozwiązań dla nas wszystkich, a szczególnie dla jego gminy, albo będziemy uprawiać politykę. To jest zwykła kampania wyborcza. W Internecie ukazał się artykuł na temat wczorajszej sesji. Nie dajmy się zwariować, szanujmy się jako samorząd powiatowy. Pan burmistrz niech sobie rządzi jak najlepiej, w czym życzmy mu szczęścia i powodzenia. Można dojść do wspólnego porozumienia, tak jak z drogami w mieście. Tam, gdzie chce robić kanalizację, niech przejmie drogi i nie będzie mieć problemu z biurokracją itd.

Radny Kaczmarek złożył podczas sesji wniosek, aby przewodniczący Rady Powiatu, do porządku obrad wpisał punkt: „sprawy wynikające z posiedzenia Rady Środa Śląska”. Złośliwie?

Co zatem Zarząd Powiatu zaproponował gminie, skoro ta nie chce przystać na jego warunki? Chodziło o dwa punkty zawarte w wydanej decyzji:

„W przypadku, gdy sieć przebiega po jednej stronie drogi, odbudować naruszoną część drogi z ułożeniem warstwy ścieralnej od krawędzi jezdni osi do drogi, tj. na całej szerokości połówki jezdni”. Oraz drugi warunek: „W przypadku, gdy odbudowana połowa jezdni mogłaby niekorzystnie oddziaływać na drugą połowę ze względu na jej zły stan techniczny, należy ułożyć warstwę ścieralną na całej szerokości jezdni”.

- Walczyliśmy o drogi w mieście - powiedział radny Mariusz Kozak. -  Było wiele  konfliktów i ostatecznie zarząd sprawę załatwił i drogi przekazał gminie. Jeżeli ktoś musi rozkopać te półtora metra, to niech naprawi półtora metra i wówczas wszyscy będziemy zadowoleni. Inwestycja będzie prowadzona i kanalizacja powstanie. Gmina straciła przy załatwianiu decyzji trzy miesiące. Uważam, że wystarczy tylko odrobinę dobrej woli.

Radny Kozak zaapelował też osobiście do kolegi radnego i członka zarządu, Marka Majerowskiego, z którym razem startowali w wyborach z Komitetu wyborczego „Powiat Gminom”:

- Apeluję do ciebie Marek, jako członka naszego komitetu wyborczego, żebyś przypomniał sobie nazwę komitetu, z którego wystartowaliśmy w wyborach.

Radny Majerowski w zamian zadał Kozakowi pytanie:

- Czy pan radny wie, jaka jest szerokość jezdni między Komornikami a Świętym i Przedmościem? Bo to jest w tym wszystkim bardzo ważne. Powiedział pan, że trzeba wykopać dwumetrowy dół, a droga ma w niektórych miejscach 3,5 m. To ile naprawdę tej drogi trzeba: 50%, 100%? Jak mamy się odnosić do tego?

Radny Kozak zabierając głos podkreślił, że warunki lokalizacyjne gminy były jasne. Po rozkopaniu drogi jej stan zostanie przywrócony. Zapytał też, dlaczego zarząd robi przy tym trudności, których nie rozumie. Przypomniał przy tym, że na kanalizację czekają mieszkańcy trzech miejscowości, którzy są również wyborcami powiatu. I o ich dobro należy zadbać przede wszystkim.

- Tak jak ty Marek zadbałeś, będąc członkiem Zarządu Powiatu, o to, aby środki finansowe w wysokości 200 tys. zł przeznaczone zostały na gminę Malczyce. Naszym obowiązkiem jest dbanie o to, aby mieszkańcy tych miejscowości w jak najkrótszym okresie czasu mieli kanalizację.

Drugim tematem, który zdominował sesję, były echa wspólnej komisji zdrowia rad powiatowej i miejskiej. Wnioski z tego posiedzenia znalazły się w protokole. Spisano je punkt po punkcie. Ani przewodniczący komisji zdrowia Rady Powiatu, ani członkowie tej komisji w żaden sposób nie odnieśli się do nich. Przewodniczący komisji, Zygmunt Kopeć, zaznaczył jedynie, że w Biurze Rady Miejskiej znajduje się protokół, ale żadnych materiałów członkowie jego komisji nie otrzymali. Warto więc w tym miejscu zacytować zawartą w protokole konkluzję posiedzenia: brak umów na właściwą obsługę posiadanego sprzętu, brak właściwego zabezpieczenia obsługi szpitala, niski poziom świadczonych usług jako zagrożenia dla życia pacjentów, brak przepływu rzetelnej informacji od właściciela szpitala, brak wystarczającej ilości lekarzy na oddziale: wewnętrznym, ginekologiczno-położniczym, brak wystarczającej ilości lekarzy anestezjologów.

Przy okazji poruszonego tematu, a także stosownie do punktu obrad „wnioski i oświadczenia radnych”, wiceprzewodniczący rady Mariusz Kozak odczytał oświadczenie, które następnie złożył na ręce przewodniczącego rady o swojej rezygnacji z członka Komisji Oświaty, Kultury, Sportu, Zdrowia i Polityki Społecznej. Podjętą przez siebie decyzję uzasadnił następująco:

- Proszę moją rezygnację traktować jako dezaprobatę dla pracy komisji. Ostatnimi czasy wiele spraw dzieje się w naszym szpitalu. Oświadczenie pani Wójcik-Buczyńskiej ukazało się przed kilkoma tygodniami. Wśród członków komisji nie było nawet próby rozmowy na zawarte w tym oświadczeniu zarzuty. Wczorajsze posiedzenie komisji utwierdziło mnie w przekonaniu, że przychodzimy na komisję posiedzieć i porozmawiać, natomiast żadnych decyzji nie podejmujemy. Przypominam sobie ostatnio projekt Zarządu Powiatu o likwidacji II LO. Wtedy komisja w trybie pilnym potrafiła się zebrać, by porozmawiać z rodzicami, nauczycielami, z zarządem. Brak reakcji na oświadczenie pani doktor, uważam za traktowanie osoby lekarza niepoważnie. Nie tak dawno byliśmy świadkami wielu pism i pretensji pielęgniarek. Wtedy stać nas było na to, aby się spotkać i na ten temat rozmawiać. W tej chwili przechodzimy obok tego obojętnie. Nie godzę się z taką pracą w komisji. Nie godzę się z tym, że pan przewodniczący mówi do mnie na posiedzeniu, że jest już po komisji i mój wniosek formalny nie jest głosowany. Wyrażając chęć pracy w tej komisji, miałem nadzieję, że zależy nam na tym, aby poprzez nasze działanie pomagać zarówno pacjentom, ale i spółce. Każdy głos w tym temacie, negatywny czy pozytywny, powinien być dyskutowany. Dla mnie spotykać się na pół godziny czy piętnaście minut i nie prowadzić merytorycznej dyskusji w zakresie tego wszystkiego, co mieliśmy napisane czarno na białym w oświadczeniu pani doktor, uważam za niepoważne. Ja nie twierdzę, że w oświadczeniu tym były same prawdy, ale uważam, że naszą rolą jest zajmować się tymi sprawami. Za dotychczasowe członkostwo w komisji dziękuję.

W wypowiedzi został wywołany przewodniczący Zygmunt Kopeć, który niewiele miał do powiedzenia, a to, co powiedział zawarł w kilku zdaniach:

- Zrobiliśmy podczas tej sesji zebranie sołtysów. Przecież mogliśmy sobie porozmawiać na komisji. Ja nie będę szukać po Internecie listu czy pisma. Myśmy nie dostali nic. Poszliśmy na tą komisję do gminy po to, aby posłuchać i zobaczyć. Ani nasza komisja, ani ich - nie mają  na siebie wpływu. To są dwa odrębne samorządy. Posłuchaliśmy i zobaczyliśmy i więcej nie pójdziemy. Jeśli pani ordynator ma swojego dyrektora a wysyła na komisję męża... Co, czytać nie umie?

Zupełnie krytycznie do tematu wspólnego posiedzenia komisji odniósł się członek zarządu Powiatu, radny Czesław Kaczmarek, przypominając atmosferę spotkania.

- Komisja rozpoczyna się oświadczeniem pana, który przedstawiony został jako mąż lekarki. Zapytałem cię Mariusz [tu zwrócił się do radnego Kozaka – dop. PM] wczoraj, czy tego typu oświadczenie mógłby napisać nieprzychylny ci pracownik? Potwierdziłeś, że tak. Ze strony władz gminy przyszedł pan burmistrz, jego zastępca, księgowy, przewodniczący. Cała najwyższa władza w gminie. Ze strony Rady Powiatu ja byłem najwyższy rangą jako członek zarządu. Pytam się, czy dostał zaproszenie starosta? Nie. Prezes spółki? Nie. Zaprosili tylko ordynatorów. Tam się odbył sąd nad nami. Mnie usiłowano zabrać głos! Chciałem wyjść z tej sali. To jest profanacja naszego organu samorządowego. Tam się odbywa polityka. Skończmy z tańcem chocholim nad szpitalem. To, co tam się działo, to nie przystoi do tak poważnych ludzi, którzy brali w tym udział. Wielokrotnie próbowałem sprowadzić dyskusję na drogę pomocy szpitalowi. Nie dało się! Był na mnie atak. Ja się z tym nie godzę! – grzmiał oburzony radny.

Podczas posiedzenia komisji obecny był radny Rutkowski, który najczęściej zabiera głos podczas sesji w sprawie służby zdrowia. Toteż nie mogło zabraknąć i jego opinii na ten temat:

- Należy oddać prawdę spotkania. Zaproszono na nie ordynatorów poszczególnych oddziałów, aby zapytać ich o to, jakie mają potrzeby w zakresie poprawy świadczeń na ich oddziałach. Ordynatorzy, każdy osobno, przynieśli swoje żądania na piśmie i złożyli panu przewodniczącemu Rady Miejskiej. Nie było pani ordynator Wójcik-Buczyńskiej oraz pana doktora Ramziego. Ten ostatni zadzwonił i powiedział, że niestety, pan prezes nie zezwolił mu przyjść na tę komisję, ponieważ osłabiłoby to działalność szpitala. Takie samo zdanie wyraziła pani dr Wójcik-Buczyńska. Co do samego oświadczenia, to prosiłem podczas ostatniej sesji, czy pan starosta byłby tak uprzejmy odnieść się do jego treści. Pan starosta powiedział krótko: „Panie radny Rutkowski. Gdybym chciał odpowiedzieć panu na te pytania, to musiałbym użyć słów powszechnie uznanych za obelżywe”. I na tym zakończyliśmy.

 

Po tych słowach głos zabrał zainteresowany odpowiedzią starosta Sebastian Burdzy:

- Nie będę dzisiaj używał słów niecenzuralnych czy obelżywych. Jedno muszę natomiast sprostować, panie radny Witoldzie Rutkowski, doktor Ramzi osobiście mnie przepraszał i stwierdził, że nigdy w ten sposób nie powiedział, że rzekomo pan prezes Oćwieja zabronił mu pójść na tą komisję. To jest nieprawda i przekręcenie faktu. Dzień przed tą tzw. komisją była narada ordynatorów, podczas której uzgodniono, kto idzie. Gdyby wszystkich pięciu ordynatorów poszło o godzinie 10.00 do ratusza, to mogłoby to spowodować paraliż pracy szpitala. To nie my skomasowaliśmy szpital w jednym budynku. Nie my zlikwidowaliśmy szpital „czerwony”, tylko zmieściliśmy wszystkich pięć oddziałów w jednym, małym, brudnym i nieprzystosowanym budynku. Nikt tam od lat nie robił żadnych remontów. Może nam się w końcu uda i je zrobimy. Pani Wójcik pisze, że brak jest wózka i innego sprzętu. Zgadza się, bo nigdy tego sprzętu nie było. Powiedzmy sobie prawdę w oczy: ten szpital nigdy nie spełniał norm, nigdy nie miał odpowiedniego sprzętu, który dopiero się kupuje. Zawsze można powiedzieć, że wszystko jest do niczego. Sławny już brak dzwonków przy łóżkach. Tam dzwonek nigdy nie działał, panie Witoldzie radny Rutkowski. Ja nie wnikam, dlaczego ta pani nie przyszła, dlaczego przyszedł jej mąż. Ja nie znam tej pani i wszyscy jej szukamy, bo nie mieszka pod podanym adresem. Pech. Tak było z tą panią. Wszystko skupiło się na tym jednym oddziale. Ciekawe dlaczego? I to nie jest problem ostatnich dwóch lat, ale dziesięciu. Coś tu chyba nie gra?

Kolejna sesja za miesiąc. Być może równie ciekawa, co marcowa.

Patryk Medyński
fot. Grzegorz Korsak

NAJNOWSZE PUBLIKACJE:


A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ...
Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ...
Na podwórku przy ulicy Kilińskiego zamontowano nowe wiaty śmietnikowe - to odpowiedź na liczne sygnały mieszkańców ...

Lokalne ogłoszenia drobne

16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…