Tak przywoływał słuchaczy do swoich audycji nasz rozmówca – mieszkaniec Zakrzowa – dr Grzegorz Adamczewski, który obecnie jest wykładowcą dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. W rozmowie z nami opowiada o swoim życiu prywatnym i zawodowym i o tym, skąd przyjechał do tej malutkiej wsi w gminie Środa Śląska...
Kiedy i dlaczego zamieszkałeś z rodziną właśnie w Zakrzowie?
- Osiedliliśmy się w Zakrzowie niedawno. Po licznych poszukiwaniach znaleźliśmy z żoną swój kąt właśnie tutaj. Kupiliśmy pół starej szkoły. Tu urodził się nam syn, Adam i mam nadzieję, że jak dorośnie, będzie mógł z dumą powiedzieć, że jest mieszkańcem gminy Środa Śląska.
A skąd pochodzicie?
- Żona pochodzi z Gór Świętokrzyskich, dokładnie ze Skarżyska Kamiennej. Ja urodziłem się w Wałbrzychu. Po kilku latach zamieszkaliśmy z rodzicami we Włocławku. Studia podjąłem na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. I tam mieszkałem przez 13 lat, by po rozpoczęciu studiów doktoranckich na Uniwersytecie Wrocławskim przeprowadzić się do tego miasta.
Jest to wykształcenie oczywiście dziennikarskie?
- Tak. Jestem doktorem o specjalności dziennikarstwo i komunikacja społeczna.
Jaki jest temat twojej pracy doktorskiej?
- Radio Wolna Europa w okresach przełomu. Moim promotorem był prof. Jerzy Jastrzębski z UWr, a recenzentami – prof. Jerzy Zawada z UWr i prof. Zdzisław Najder - dyr. Radia Wolna Europa w latach 1982-1987.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z dziennikarstwem radiem?
- Trochę pisałem tekstów do gazet. Udało mi się zrobić parę zdjęć.... Przede wszystkim jednak czuję się radiowcem. Do radia trafiłem na pierwszym roku studiów w Toruniu. Później byłem dziennikarzem muzycznym w Radiu Toruń. We Włocławskim Radiu "W" byłem szefem muzycznym i redaktorem naczelnym w latach 1993/94 i w 2003 roku. Pracowałem także jako dziennikarz Polskiego Radia by w końcu zacząć pracę w RWE.
Ale jak trafiłeś do Rozgłośni Radia Wolna Europa?
- Trafiłem do warszawskiego studia Radia Wolna Europa, gdy jej dyrektorem był zmarły niedawno Piotr Mroczyk. Pracowałem w tej rozgłośni od 1994, aż do jej zamknięcia w 1997 roku. W tym roku robiłem jeszcze relacje z powodzi 1000-lecia i byłem korespondentem w Pradze, między innymi na koncercie legendarnej grupy Pink Floyd.
Na koniec wróćmy do Zakrzowa. Masz tu dobre relacje z „zapaleńcami”, którzy podobnie, jak ty chcą działać – robić coś dla społeczności wsi...
- To prawda. W maju dokładnie10 i 11, wraz z Piotrkiem Batogiem i Adamem Ratajczakiem planujemy imprezę edukacyjno-historyczną, która jest częścią większego projektu, mającego na celu powołanie fundacji na rzecz tradycji i rozwoju. Chcemy pokazać, że tradycja i historia ziemi średzkiej nie zaczyna się od 1945 roku, ale sięga korzeniami o wiele wcześniej. Na Dolnym Śląsku żyli Ślężanie, Łużyczanie i inne plemiona słowiańskie. Impreza, którą organizujemy z kolegami i mieszkańcami, będzie miała przede wszystkim charakter edukacyjny. Od komercji zdecydowanie się odcinamy. Nie będzie waty cukrowej i innych uciech rodem z lunaparku. To będzie dwudniowy wycinek życia średniowiecznej osady. Będą pokazy rzemiosł i ówczesnej kuchni. Wytapianie żelaza, pokazy walk rycerskich oraz konkursy dla dzieci i dorosłych. Chcemy, aby impreza miała charakter cykliczny, aby cała osada w stylu średniowiecza pozostała i cieszyła przez następne lata.
Życząc spełnienia tych pragnień, dziękuję Ci za rozmowę.
Rozmawiał Wiktor Kalita

1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...