Ja, osoba współuzależniona od alkoholu i mająca dorosłe dzieci alkoholika, chcę opisać dlaczego tak bardzo zależy mi, żeby nasze spotkania prowadziła pani Krystyna Klimkiewicz.
Około 8 lat temu zgłosiłam się na terapię jako osoba współuzależniona do pani Krystyny Klimkiewicz. Terapia odbywała się co poniedziałek w godzinach popołudniowych. Na terapię przychodziło od 10 do 15 kobiet. Niektóre panie chodziły na terapię od kilku lat, a niektóre dopiero były kilka razy.
Wszystkie stanowiłyśmy jedną całość, każda z nas miała podobne przeżycia, ale nie każda potrafiła radzić sobie z tą sytuacją, jaką miała w domu. Ja osobiście trafiłam tam z własnej woli. Szukałam pomocy, bo sama sobie nie radziłam. A nikomu nie ufałam.
Zawiodłam się na policji. W sądzie próbowali mnie obwinić za to, że mąż pije. Twierdzili, że dzieci muszą mieć ojca, nawet mówili o tym, że mogą mi je rozdzielić przy rozwodzie. Dalsza rodzina mówiła mi, że nie dam rady sama, że powinnam być mężowi posłuszna, to nie będzie pił. Doszłam wtedy do wniosku, że sprawiedliwości nie ma nigdzie.
Byłam żoną alkoholika. Siebie mogłam przyrównać do psa, nad którym jego pan się znęca....
WIĘCEJ PRZECZYTASZ JUŻ W PIĄTEK, W „PAPIEROWYM” WYDANIU „ROLANDA”.
POLECAMY!