Przejdź do głównej treści

ZŁAPAĆ MARZENIE NA STOPA - AFRYKA cz. 2 (Korespondencja z podróży)

Chcieliśmy sobie kupić na targu banany. Podszedł do nas jakiś czarnoskóry mężczyzna. Poprosił żebyśmy mu kupili cokolwiek do jedzenia. Bo jest bardzo głodny. My na to – że nie ma sprawy! Przecież i nam ludzie bardzo pomagają. Stanęliśmy w kolejce, żeby coś mu kupić. A tu nagle jakiś natręt się do nas przyczepił.


 

Był tak nieprzyjemny, że wkurzeni odeszliśmy z kolejki. A ten idzie za nami. I hasz chce nam sprzedać. Praktycznie wcisną mi do ust ciasto. Poczułam, że jest z haszyszem i wszystko wyplułam. Odeszliśmy stamtąd jak najszybciej. Po jakimś czasie spotkaliśmy tego samego murzyna. Przepraszał nas za tamtego natręta. Mówił, że tamten po marokańsku powiedział do niego – udawaj mojego przyjaciela. Pozwól mi wcisnąć do ich ust mój biznes.

Przez to ciastko przez pół godziny czułam się fatalnie. Ale już wszystko w porządku.

    

Wyobrażałam sobie, że popłyną promem do Maroko. Rozejrzą się trochę. Przenocują gdzieś niedaleko portu, wyślą kartki do znajomych i wrócą na hiszpańską stronę.

- Skoro już tu przyjechaliśmy, to nie po to żeby od razu wracać. Dni są tu bardzo gorące. Ale w nocy można trochę zmarznąć. Na tereny Sahary nie będziemy się zapuszczać.

Dobrze, już dobrze. Tylko się martwię, po prostu…

Wyjechali z Marrakeszu 12 września.

Dostaję wiadomości z drogi. Nie mam pojęcia gdzie są. Napisali – jesteśmy w Beni Mell. Szukam tego na mapie satelitarnej. A tam dostaję informację – przepraszamy, ale nie mamy map danego regionu w takiej skali przybliżenia. Spróbuj zmniejszyć skale, aby uzyskać ogólny obraz.

Ale jedno jest pewne, nie jest to miejsce, które chętnie odwiedzają turyści z Europy. To jakaś dziura, gdzie toczy się prawdziwe marokańskie życie.

Posłuchajcie…

- Jesteśmy w barze. Kupienie tu jakiegokolwiek alkoholu, nawet piwa graniczy z cudem. A jeżeli już jest to możliwe, to dzieje się to w ukryciu. Mamy hotel. Byliśmy na targu. Wszystko cuchnie zepsutym mięsem i krwią. Zrobiło mi się niedobrze jak zobaczyłam kozę obdartą ze skóry z flakami na wierzchu po których chodzą muchy. Nie widzieliśmy tu nigdzie lodówek. Nie jemy tu mięsa. Dostałam prezent od rzemieślnika, który robi ręcznie szachy. To wisiorek na szczęście. Wszyscy ostrzegają nas przed Fes, ale chyba i tak pojedziemy.

Altruizm w czystej postaci…

…na marokańskiej ziemi, gdzie bieda dotyka wielu. Zbyt wielu…

Jechali z jakimś marokańskim kierowcą, który zaprosił ich do siebie i zaproponował im nocleg. Podejrzewam, że propozycja została złożona od serca, a wypowiedziana wystarczająco serdecznie, że nie potrzebna było znajomość żadnego ludzkiego języka.

- Nie wiemy co? Gdzie? I jak? Ale chyba jesteśmy bezpieczni. Nie rozumiemy ani słowa z tego, co kierowca do nas mówi.

Byłam przerażona. Ktoś zabiera ich do domu. Nawet nie wiedzą o co chodzi. Proszę o jeszcze jedną wiadomość. Inaczej osiwieję ze zmartwienia. Adaś pisze rzeczowo ; Dostaliśmy tutaj jeść i pić. Ogólnie zostaliśmy ugoszczeni. Nie potrafimy się dogadać, więc siedzimy i milczymy. Dziwna sytuacja ale problemów być nie powinno.

Poranny sms od Ines kończy tę historię pełną moich obaw i sprawia, że odczuwam wdzięczność dla ludzi, których nie znam i nigdy nie poznam.

- Ja nie wiem o co chodzi, ale zostaliśmy przenocowani, nakarmieni i ugoszczeni najmilej w życiu. Tyle serdeczności i pomocy nie dostaliśmy nigdzie od nikogo.

I wcale nie trzeba było rozmawiać…

Następnego dnia wyruszyli do Fes. Podwoził ich funkcjonariusz tamtejszej policji. Na do widzenia wcisną im do ręki pięćdziesiąt dirhemów. Ines relacjonuje w przypływie tych wszystkich dobrodziejstw, że „ nie wie, co się dzieje!’’

W Fes jest niebezpiecznie.

Trzeba uważać na ludzi. Na przewodników. Zdarzają się częste kradzieże i pobicia.

Adaś i Ines są wyczerpani. Chcą zwyczajnie odpocząć. Poleżeć i nic nie robić. To jeden z tych gorszych dni w podróży.

Nie mam żadnych wiadomości przez kolejny dzien. Proszę jedynie o to, żeby wykonali połączenie z moim numerem telefonu. Nie mogę odebrać, ale wiem chociaż, że żyją.

Dopiero następnego dnia dostaję bardziej konkretny znak życia;

- Jesteśmy nadal w Fes. Wracamy do hotelu. Mam złe przeczucia. Właśnie tutaj, jak nigdzie indziej mężczyźni składają i dziwne propozycje.

Rano, następnego dnia czytam kolejne wieści;

- Stoimy i łapiemy stopa. Jakiś koleś zatrzymuje się i mówi, że tu nic nie złapiemy. Że lepiej jechać autobusem. Mówimy mu, że nie mamy na to kasy. A on nam na to, że to żaden problem. Ładuje nas w swoją taksówkę. Zawozi na dworzec. Płaci za nasze bilety do Chefchaouen i kupuje nam posiłek. Mamo, ja nic nie rozumiem! Ten kraj nie przestaje mnie zaskakiwać. A miny mamy jakbyśmy w totka szóstkę trafili.

- Jesteśmy w Chefchaouen, czy jakoś tak. Mamy nocleg na dachu. Całe miasto jest niebieskie.

Wieczory bywają chłodne. Temperatura spada może do siedemnastu stopni. Zastanawiam się, czy tu w ogóle spada śnieg. Podobno tak, ale patrząc na tutejsza zabudowę, nie bardzo mogę sobie to wyobrazić. Ten kraj to jeden wielki paradoks. Zresztą chyba sama zdążyłaś to zauważyć.

Cokolwiek to znaczy…

19 września AD 2013

- Właśnie wstaliśmy. Aż boimy się dzisiejszego dnia. Jest dopiero dziesiąta godzina, a słońce grzeje tak, że nie sposób wytrzymać. Nie zdziwię się, jak dziś będzie tu ponad czterdzieści stopni.

A ja musiałam napalić w piecu, bo nie sposób wysiedzieć w domu w tej zimnicy.

- Mamo, jakiś Marokańczyk chciał się z Adasiem wymienić. Mnie za wielbłąda!

- Pająki są tu wielkości myszy, a mrówki wielkie jak paznokcie u dłoni.

- Wiesz, tu zdarza się, że ludzie po prostu schodzą na ulicy. Nikt się tu tym nie przejmuje. Jeżeli umarł, to umarł. Nawet karetka nie przyjeżdża. To nie tylko starzy ludzie, ale młodzi też.

Dojechali do Tetuan ( dzięki Bogu ta miejscowość jest na mapie!) Ale nie czuli się tam za dobrze. Byli w restauracji, czy może jakimś barze…

- Kelner chciał nas oszukać na kasę. A my powiedzieliśmy, że nie zapłacimy więcej, niż nam mówiono na początku.

Zawsze uczyłam Cię, córeczko żebyś była asertywna…

- Kelner zaczął się kłócić z szefem o naszą sprawę. Szef na kelnera naskoczył z nożem, a kelner na szefa z krzesłem.

 

21 wrzesień. Słyszę jej głos...

- Zadzwoń! Zadzwoń! – dostaję taką wiadomość od córki. Przez ogromne koszty połączeń, nie mogłam dotąd nawet odebrać telefonu, a teraz dostaję rozkaz – dzwonić! Więc dzwonię.

Słyszę córkę po tylu dniach. Słyszę też Adasia. Rozmowa jest chaotyczna. Dowiaduję się, że są w Ceuta.

Ceuta, hiszpańska jednostka administracyjna, miasto i twierdza położone na afrykańskim cyplu tworzącym Cieśninę Gibraltarską, niemal naprzeciw Gibraltaru. Jest eksklawą na terytorium Maroka. Powierzchnia około 19,3 km². Innymi słowy to po prostu kawałek Hiszpanii na afrykańskim lądzie.

Pytam - jesteś szczęśliwa?

Ale po co pytam? Przecież słyszę. Głos pełen wrażeń. Szczery śmiech pośród wielu chaotycznych opowiadań. Adaś w tle, podpowiadający co by tu jeszcze dodać.

To podróżnicy, a nie turyści. Ludzie, którzy nie patrzą jedynie ale również widzą. Ciekawi świata. Mający odwagę iść własną drogą.

A ja?

Dziękuję Wam, że zaufaliście mi i pozwoliliście abym miała ten zaszczyt spisywania Waszych historii. Dzięki temu czuję, jak krew w moich żyłach szybciej płynie. A moje życie ma sens…

Aneta Ormańczyk

Blog i strona na Facebooku:

https://www.facebook.com/nieustanne.wedrowanie

http://www.nieustanne-wedrowanie.blogspot.com/

NAJNOWSZE PUBLIKACJE:


Może p.burmistrz zamiast wszystko podpisywać co jej dają to niech zaje sie czymś dla.dzieci i młodzieży  ...
A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ...
Z tym chłopakiem to fantazja ich poniosła. Byłam akurat na zakupach w Dino i widziałam wszystko, ...

Lokalne ogłoszenia drobne

16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…