OBSERWUJ
TVi ROLAND
w Google News .
ZŁAPAĆ MARZENIE NA STOPA CZYLI NA DZIŚ HISZPANIA! (Korespondencja z podróży)
Podążają w kierunku A Coruña. To miasto w północno-zachodniej Hiszpanii nad Oceanem Atlantyckim. Jest 26 sierpień i późny wieczór. Dostaję wieści od córki; – Zatrułam się czymś… Cały czas jest mi niedobrze i boli mnie głowa. Słabo się czuję.
W tamtej chwili przebywają w Foz. Od A Coruña dzieli ich około 120 kilometrów drogi. Od domu …ponad dwa tysiące. Cała drżę z obawy o jej zdrowie. Dowiaduję się, że na szczęście Adasiowi nic nie jest i trzyma palec na pulsie. Ines dostaje torsji… a ja nie przestaję pisać wiadomości.
- Przeszukajcie apteczkę, pamiętam, że Ines brała pod uwagę ewentualność zatrucia pokarmowego przez wzgląd na Maroko! Musicie tam coś mieć, co akurat się teraz przyda!
- Pamiętajcie, że odwodnienie jest bardzo niebezpieczne!
- Napiszcie jeszcze wieczorem, bo nie będę mogła zasnąć.
Adaś przysyła wiadomość;
- Już wszystko przygotowałem. Mamy Biotyk. To lek na żołądek. Spokojnie, Ines jest w dobrych rękach…
Ale nie mogę być tak po prostu spokojna…
Droga sms – em pisana…
- Jedziemy z Marokańczykiem – Ines relacjonuje drogę zaraz po tym jak opuścili stolicę Francji – Mieliśmy problem z wydostaniem się z Paryża, ale już jedziemy do Angers, a potem to się zobaczy.
- Jesteśmy w jakimś miasteczku za Angers i chyba będziemy spali na placu zabaw. Bo nie dam piętnaście euro za pole namiotowe, sory.
- Uwierzysz, że śpiąc na ławce o wymiarach dwa na pięćdziesiąt centymetrów - zaspaliśmy? W ogóle jest 6. 30 a tu ciemno jak w czterech literach. W nocy dostałam głupawki, bo leżąc na tyłku Adasia miałam do dyspozycji jakieś pięćdziesiąt centymetrów ławki i wtedy Adaś zapytał czy się jakoś ułożyłam? A ja mu na to – Tak! Jasne! W życiu nie było mi tak wygodnie! Ogólnie żywej duszy tu w nocy nie było. Tak nas kości bolą, że to jakieś nieporozumienie. Czekamy aż się rozwidni, pakujemy się i ruszamy.
- Mamy bardzo ciężki dzień. Pobłądziliśmy, a potem przyczepili się do nas jacyś śniadoskórzy tubylcy. Ale wydostaliśmy się na drogę, po której w końcu coś jeździ i teraz jedziemy do Bressuire przez Parthenay do Niort. Problem polega na tym, że jest niedziela i wszystkie sklepy są pozamykane. Na szczęście mamy wodę.
- Powiedziałem Ines, że chciałbym aby zatrzymała się jakaś kobieta, żeby mówiła po angielsku i żeby nas przenocowała… - dostaję od Adasia wiadomość pełną pięknych marzeń.
A za chwilę kolejną - No i proszę – Adaś odzywa się ponownie – Mamy dziś nocleg. Ines chyba dalej nie może uwierzyć. Jesteśmy bardzo zmęczeni. Właśnie dojeżdżamy do La Rochelle.
- Brigitte zabrała nas na stopa – dostaję następną wiadomość sms – Słysząc, że chcemy spać na plaży zaproponowała nam nocleg u siebie. Ma w domu wiele rzeczy, które zrobiła sama. Ozdoby, żyrandole, naczynia, garnki. Jest tu kolorowo. Bardzo kolorowo. Zrobiła nam kolacje. Jakieś strączkowate coś z kiełbasą i pomidory z serem w oliwie z oliwek. Przepyszne! Tylko, że to wszystko takie piękne i cudowne, że aż się boję.
Kolejne wieści poranne - Zaraz będziemy się ogarniać i kombinować jak wyjechać z miasta. Rano Brigitte zrobiła nam śniadanie. Grzanki z miodem i konfiturami. Z tego co opowiadała, też kiedyś jeździła stopem po Francji.
Mamo! Jestem nad Oceanem Atlantyckim… 19 sierpień. Wcześnie rano.
- Chciałam nad ocean, a jestem na pustyni – Ines działa mi na wyobraźnie i domyślam się jakie mogą otaczać ich widoki. Plaża. Zapewne ogromna i piaszczysta…jak kawałek Sahary.
– Ludzie dziwnie na nas patrzą, kiedy mijamy ich z tymi wielkimi plecakami.
- Boże… gdybyś tylko mogła to zobaczyć…
- Rozłożyliśmy się karimatami i śpiworami na plaży. Za nami jest grupa Niemców i też tak śpią jak my.
Wczesnym rankiem następnego dnia;
- Dopiero wstaliśmy. Mamy widok na ocean…ale jak myśmy zmarzli. No masakra!
Następne noce przesypiali w namiocie. Trochę na plaży a trochę nad jakimś pobliskim jeziorem. Całkiem w spartańskich warunkach i na wariackich papierach.
Uwielbiam te ich historie, takie jak na przykład o Brigitte. Albo o pieniądzach znalezionych w metrze po tym, jak Adaś bez przerwy powtarzał, że chce znaleźć pięćdziesiąt euro. Powtarzał to w kółko, aż w końcu znaleźli… piętnaście euro! W sam raz na paryskie śniadanie. Innym razem, kiedy zabrakło im papierosów zaczęli sobie wkręcać, że zaraz znajdą całą paczkę. No i znaleźli niedługo potem – opakowanie cygar! Kiedyś znów robili zakupy w jakimś markecie. Przy kasie okazało się, że kartą można tam płacić od pięciu euro. Ponieważ ich zakupy nie przekraczały wartości czterech, kazali wycofać towar z kasy. W kolejce za nimi stał pewien Francuz. Widząc całe zamieszanie po prostu zapłacił ich rachunek. Francja potrafi zaskakiwać.
Marzenie na dziś – Hiszpania!
Oczywiście dowiaduję się pierwsza, a potem rozsyłam wieści do wszystkich w rodzinie. Są w Hiszpanii! A dokładnie w Kraju Basków. Ile to czasu słuchałam o tym, że pojadą do Hiszpanii? Dwa, trzy lata? No i macie już tę swoją wymarzoną Hiszpanię…
Jest późny wieczór, a ja czekam na informację o tym, że - mam nadzieję, znaleźli bezpieczne lokum na noc do spania. W końcu dostaję wyczekiwaną wiadomość;
- Krucho tu z zasięgiem. Jesteśmy gdzieś w górach. Rozbijamy się namiotem. Jest ciężko…
Nie mogę zasnąć. Dlaczego ciężko? Plecaki są ciężkie, czy może się podłamali pod wpływem trudów podróży?
Długo szli pod górę z obciążeniem, nie byli pewni czy będą mogli odpocząć. Było zimno i wiał silny wiatr. Hiszpania przywitała ich chłodem i deszczem.
Trochę opowiedzieli o swoim położeniu. Zaraz namierzyłam ich na mapie. W Kraju Basków koczowali w górach dwa dni. Potem ruszyli dalej w kierunku Bilbao, Foz i A Coruña. Po drodze pierwszy raz w tej podróży wynajęli pokój w hotelu. Trzeba było naładować baterie od telefonów, zrobić pranie, wysuszyć co się dało i wziąć gorący prysznic.
…Udaje mi się dodzwonić do Ines. Po kilku godzinach nastąpiła poprawa. Żołądek przestał boleć i torsje ustały. Poczuła się lepiej. Opowiada, że ruszyli dalej w drogę. Szukają noclegu. Ciekawe czym się tak strułaś? – rozmawiam z córką w myślach – może to przez te cytryny, które zrywaliście z drzewa przy drodze? – uśmiecham się do swoich skojarzeń - Może były po prostu nie pryskane i za świeże? I dlatego ci zaszkodziły…
Aneta Ormańczyk
Blog i strona na Facebooku:
https://www.facebook.com/nieustanne.wedrowanie
http://www.nieustanne-wedrowanie.blogspot.com/
NAJNOWSZE PUBLIKACJE:
elofirma Piłkarskie zakończenie wakacji - podsumowanie weekendu 30-31 sierpnia 2025! Szkoda Polonii, zespół już tak fajnie funkcjonował, ale przyszły zmiany ..... Aksiog Rusza odbudowa drogi Brodno–Lipnica. Umowa podpisana Może p.burmistrz zamiast wszystko podpisywać co jej dają to niech zaje sie czymś dla.dzieci i młodzieży ... Aksiog To już pewne – rusza budowa hali sportowej przy SP nr 1 w Środzie Śląskiej! A ja się pytam po co to i na co to szkoda kasy ? W Środzie to ... |
Lokalne ogłoszenia drobne
16.06.2025 07:03 wrote:
Interesują mnie stare: Obrazy, Ikony, Srebro, Sztućce, Porcelana, Ceramika, Szkło kolor, Srebro, Platery, Stare Lampy, Lampy naftowe, Ample, Fig…
03.01.2025 17:44 wrote:
Sprzedam dom w miejscowości Wilczków gm. Malczyce, pow. 77,40 m2, trzy pokoje, w trakcie remontu, nowe okna, instalacja elektryczna i wodna, poz…
02.01.2025 09:02 wrote:
SKUP ANTYKÓW - GOTÓWKA – SPRAWDŹ ! Kupię stare Obrazy, Obrazki, Ikony, Witraże, Porcelana, Srebro, Sztućce, Zegarki, Lampy, Figurki, Rzeźby, Pła…