> "W obozie głód, nędza i choroby. Mam gorączkę, bóle żołądka, anginę i spuchły mi dziąsła. Często omdlewam. Znikąd pomocy. Po dwóch tygodniach Niemiec sanitariusz, gdy się ocknąłem, powiedział: ‘Zrobimy mu zastrzyk, żeby się więcej nie męczył.’ > Współwięzień przekonuje Niemca: ‘Poczekajmy jeszcze trochę, może wydobrzeje.’ Następnego dnia dostałem krwotoku. Ważę już 49 kg, a mam 180 cm wzrostu. Bolą mnie zęby. Ogląda mnie niemiecki dentysta, który lubi się znęcać nad Polakami. Wyrywa mi zdrowy ząb, uszkadzając szczękę. Po paru dniach na pryczy obok umiera kolega chory na gangrenę. Lekarz niemiecki nie chciał go ratować, mówiąc, że chleba będzie więcej dla innych. > Powoli dochodzę do zdrowia. Zbliża się front. Jestem w Berlinie, gdy III Rzesza kapituluje.
Za namową koleżanki z Dołuszyc, Bronisławy Pyszno, jedziemy do jej rodziny, która osiedliła się w Ciechowie koło Środy Śląskiej. Przez jakiś czas, na przełomie maja i czerwca, dzięki uprzejmości tych wspaniałych ludzi, mieszkam u nich. Postanawiam poszukać pracy w Środzie Śląskiej. Zgłaszam się do starostwa. Wicestarosta, pan Antoni Olejarski, zapytał mnie: – Umie pan pisać i czytać po polsku? Zdziwiło mnie to pytanie: – Tak! – odpowiedziałem. – Ukończyłem zawodową szkołę kreślarską. Jestem podoficerem Wojska Polskiego. Spojrzał mi w oczy i powiedział: – Będzie pan urzędnikiem, i to zaraz! Podszedł do okna i krzyknął: – Michał, chodź no tu, masz urzędnika! I tak, 9 lipca 1945 roku, zostałem przyjęty do starostwa jako pracownik kontraktowy.
Gdy się już zadomowiłem, ściągnąłem z Bochni młodszych braci – Jana i Emila. W 1946 roku, jak grom z jasnego nieba, gruchnęła wiadomość, że do Legnicy przyjechał transport z repatriantami z Francji i Belgii. Wzywają mnie do telefonu. Dzwoni mój starszy brat Antoni i mówi, że przyjechał z Paryża z żoną Stefanie i czy mogę mu pomóc urządzić się w Polsce. W Legnicy na stacji poznaję od razu Antoniego, mimo że nie widzieliśmy się od 1939 roku. Jest w amerykańskim mundurze – służył w US Army jako warrant officer. Jan żeni się z Krystyną Duchnowicz i zamieszkuje z teściami na ulicy Górnej w Środzie Śląskiej. Krystyna pracuje w Banku Spółdzielczym, Jan w Gminnej Spółdzielni – są urzędnikami. Emil jest pracownikiem biurowym w Powszechnej Spółdzielni Spożywców (PSS), jego żona Irena pracuje w sklepie pasmanteryjnym, a mieszkają w Rynku pod nr 10 – tak samo jak Władysław i Emilia. Antoni obejmuje kierownicze stanowisko w banku mieszczącym się na parterze starostwa. Stefanie, na którą mówiliśmy "ciocia Fanny", pracuje w PSS w biurze, mieszkają kamienicę dalej, pod nr 8. Władysław Kopacz jest pracownikiem starostwa, potem PZGS – Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni. Emilia Jarosz w 1948 r. wychodzi za mąż za Władysława i wychowują dzieci – Jolantę i Wojciecha. Gdy dzieci są odchowane, zaczyna pracę jako ekspedientka w sklepie z pieczywem. Ze związku Krystyny i Jana Kopaczów rodzą się dzieci: Teresa i Andrzej. Natomiast Irena i Emil mają trzy córki: Alicję, Małgorzatę i Elżbietę. Antoni i Fanny nie mają dzieci."
Te 80 lat spowodowało, że dzieci i wnuki tych pierwszych średzkich Kopaczów porozjeżdżały się po Polsce i świecie, ale nadal część żyje w Środzie Śląskiej. Jeden z braci, Józef Kopacz, stał się „Dippisem”, będąc wywiezionym na roboty przymusowe przez Niemców. Po zakończeniu II wojny światowej nie powrócił do komunistycznej Polski. Wyemigrował do Australii, gdzie poznał Eugenię Gruszecką – polską szlachciankę, która razem z rodzicami mieszkała w Adelaide. Pobierają się, a po jakimś czasie przychodzi na świat syn Julian. Przez wiele lat są aktorami Polskiego Teatru Starego w Adelaide. W tym roku teatr ten obchodzi 70-lecie. Więcej o tej rodzinie Kopaczów można dowiedzieć się z gazety „Roland”, do której mam zaszczyt i przyjemność pisać od 25 lat. O historii tego miasta i jego mieszkańców, w zakładce „Historia” odnajdziecie Państwo kilkadziesiąt tekstów o trudnych początkach powtórnej polonizacji tej ziemi przez polskie rodziny – w tym 80 lat rodziny Kopaczów.
Woytek Kopacz
P.S. Dziękuję mojej siostrze, Jolancie Kopacz za współpracę przy tworzeniu tego tekstu.
> Dippisi – to określenie stosowane przez aliantów wobec ludzi, którzy po zakończeniu wojny znaleźli się poza granicami swojego państwa. To robotnicy przymusowi, jeńcy wojenni, więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych, którzy czekali na znalezienie sobie nowego miejsca do życia.
Bochnia, sierpień 1939 r. Bocheńska młodzież z Towarzystwa Gimnastyczno Patriotycznego Sokół (pośrodku Władysław Kopacz)
Władysław Kopacz
Antoni Franciszek Kopacz
Antoni Franciszek Kopacz z żoną Stefanie (Fanny) - Paryż, 20.04.1946 r.
Emil Kopacz
I Komunia św. wnuczki Władysława Kopacza
Władysław Kopacz z wnukami
Jan i Władysław Kopacz z wnuczką - Środa Śląska, 1 maja 1987 r.
Wojciech Kopacz z synem Grzegorzem