Nie mam tu na myśli miasta gdzie ruch jest nieco wolniejszy i oczywiście można czasem kogoś puścić. Chodzi mi np. o drogę krajową 94, gdzie osoba na głównej jedzie nieco szybciej i trudno jest szybko wyhamować, szczególnie jak jest ślisko. Skoro osoba na głównej twoim zdaniem nie może poczekać dwie sekundy dłużej to równie dobrze osoba włączająca się do ruchu może poczekać tyle samo. A na pewno mniejsze ryzyko wypadku.

O czym ty piszesz człowieku??!! To znaczy że ja jadąc główną drogą mam wpuszczać tych co są na podporządkowanej? Osoba włączająca się do ruchu ma się dostosować i ocenić czy ma miejsce aby się włączyć. Jest coś takiego jak przepisy ruchu drogowego i zasady pierwszeństwa. Dlaczego mam hamować w ostatniej chwili z powodu cwaniaka który z podporządkowanej się wbija mi przed zderzak ?

Jeśli się ktoś "wbija" to należy zahamować aby uniknąć wypadku. Na drodze oprócz przepisów o ruchu drogowym należy stosować zasadę ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu. Racja nie jest ważniejsza od bezpieczeństwa.

Poważnie? Myślałem że jak ktoś się wbija to nalezy dodać gazu. Tak, wiem co to jest zasada ograniczonego zaufania i ja stosuję (dzięki temu nie miałem jeszcze na szczęście wypadku) i każdego dnia jest ona wystawiana na próbę, (coraz częściej). Nie znaczy to jednak że ta zasada ma mieć priorytet nad przepisami ruchu drogowego. Jakby każdy się stosował do przepisów to i zasada wzajemnego zaufania nie musiałaby być cały czas wystawiana na próbę.