POLEMIKA CZYTELNIKA
- Po przeczytaniu opinii Pana Woytka Kopacza na mój temat, opublikowanej na Waszej stronie internetowej pt.: „Średzianie nie gęsi – swoich artystów też mają”, chciałbym się do niej odnieść i wyjaśnić kilka istotnych kwestii.
Malarstwem sztalugowym zajmuję się od ponad czterdziestu lat. Mówiąc „nieprofesjonalnie” mam na myśli, że rysunek, malarstwo i rzeźba, nie były i nie są moim źródłem utrzymania. Ponad czterdzieści lat temu, miałem przyjemność być uczniem nieżyjącego plastyka-rzeźbiarza Władysława Porejki, grafiki i malarstwa – pana Waśniewskiego, a historii sztuki – mec. Jochansona.
Wyliczanie coś nadto jest niepotrzebne. Dodam jedynie z całą odpowiedzialnością, iż nigdy nie twierdziłem - i nie twierdzę, że „Ja” posiadam plastyczny talent. Odczuwałem i odczuwam chęć wypowiedzenia się w skrystalizowanej formie plastycznego widzenia świata przyrody i ludzkich ułomności poprzez pryzmat historycznej przeszłości i współczesnej niedoskonałości człowieka – ludzi. Świat przyrody w moim widzeniu, nie jest tak bajecznie piękny – piękna i doskonała jest harmonia praw rządzących przyrodą. Odwieczna tęsknota człowieka do zaczarowanej krainy baśni – przekoloryzowała naturalną wartość piękna otaczającego nas świata, jako symbolu naszej wyobraźni.
- Czy malarstwo czysto twórcze można poddać podziałowi na profesjonalne i nieprofesjonalne?
- No cóż... Samo życie jest filozofią życia i w rzeczywistości jest smutne, szare – tak jak nasze współczesne, kamienne miasta i ulice prowadzące wszędzie i donikąd.
W malarstwie sztalugowym nie było i nie ma podziału na sztukę prawdziwą i nie prawdziwą. Sztuka może być zła, dobra i bardzo dobra... Sama twórczość, jako taka jest bezinteresownością wypowiedzenia się autora w plastycznej formie obrazu.
„Sztuka będzie tylko wówczas wierna człowiekowi,
gdy nie będzie on ograniczał jej rozwoju” – twierdził F. Dostojeski.
Władysław Żukowski, fot. Wiktor Kalita



1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...