Być może. I na pewno jest. Odejście bliskiej, czy znajomej osoby wiąże się z ogromnym stresem. Ale taki jest psychiczny konstrukt każdego zdrowego psychicznie człowieka. Smutek i żal.
Doświadczenie nasze predestynuje przywiązaniem do osób nam najbliższych. To – idąc za pragmatykami (Williamem Jamesem i Adolfem Meyerem) – ciągłe doświadczenie, które stanowi naszą osobowość jako niepodzielną całość. Tacy bowiem jesteśmy.
A jako, że jesteśmy związani społeczną więzią, będziemy zawsze pamiętać o tych, z którymi związaliśmy nasze życie i z którymi dzieliliśmy nasze losy. I te dobre, i te złe. Niezrozumiałym absurdem jest przy tym tylko samobójstwo, gdyż – cytując Alberta Camusa –„wielu ludzi umiera, ponieważ ich zdaniem życie niewarte jest trudu, by je przeżyć”. Jednak, czy życie musi być trudem? Nie musi. Postrzeganie rzeczywistości było jest i będzie zawsze relatywne, zdane na wolę otrzymaną od Boga, czy jak chcą niewierzący, od egzystencjalnego losu.
Nigdy nie polubimy śmierci, ale musimy się z nią oswajać od najmłodszych lat. Nigdy też nie zrozumiemy śmierci w okolicznościach tragedii, bowiem życie nasze jest kruche. Człowiek przeważnie żyje w lęku. A czego lęka się współczesny człowiek? – Takie pytanie postawił sobie w encyklice Redemptor Hominis Karol Wojtyła. I napisał: „żyje w lęku, że jego wytwory – rzecz jasna nie wszystkie i nie większość mogą […] zostać w sposób radykalny obrócone przeciwko człowiekowi. Mogą stać się środkami i narzędziami jakiegoś wręcz niewyobrażalnego samozniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i katastrofy zdają się blednąć”.
Jest tak, że nawet największe przywiązanie do najbliższych nam osób powoduje lęk – o ich zdrowie, samopoczucie, brak uśmiechu na twarzy, czy zmaganie się z trudami życia codziennego. To przypisany nam altruizm, emocjonalne wczucie się w położenie i sytuację drugiej osoby. Owa egzystencjalna bojaźń o drugiego jest fenomenem człowieczeństwa, naszej osobowości. Dlatego też wspominamy, nierzadko nie tylko w dniu Święta Zmarłych, ale przez cały czas o tych, którzy odeszli, a którzy stanowili dla nas fundament, lustro i oparcie naszego własnego życia.
Pamiętajmy, że żaden człowiek nie ginie na zawsze, dopóki jest w naszej pamięci i w naszych sercach.
Patryk Medyński
fot. Wiktor Kalita