W poprzedniej kadencji Rady Powiatu do najbardziej aktywnych radnych należał Witold Rutkowski. To właśnie on zadał najwięcej pytań, złożył najwięcej interpelacji, a podczas obrad nie dawał się zbyć byle słowem.
Walczył dzielnie na froncie służby zdrowia, co rusz nękając starostów, zarząd i prezesa byłego już Średzkiego Centrum Medycznego. Efekt był taki, że radni i my wszyscy mogliśmy cokolwiek się dowiedzieć o kulisach zarządzania szpitalem.
Dziś, u progu kolejnej kadencji, role się odwróciły. Radny Rutkowski stał się primus inter pares, zasiadając w fotelu przewodniczącego rady. W rolę swoją wszedł odważnie, od razu aklimatyzując się w nowym miejscu oraz czuwając nad wszystkim na sali plenarnej.
A że natura nie lubi próżni, miejsce po Rutkowskim zajął były wicestarosta i radny drugiej kadencji, Mariusz Wojewódka. I on poczuł się w nowej roli znakomicie zadając szereg pytań staroście, z którego uczynił wielkiego oponenta własnej opozycyjnej polityki. Praktykę w tym ma dużą, bo w minionej kadencji toczył wielkie, werbalne boje z Sebastianem Burdzym i nie tylko. Dziś siedzą naprzeciw siebie w linii prostej. Kiedy radny pyta, starosta patrzy mu prosto w oczy, a z wyrazu twarzy poznać, że zna i pytanie radnego i swoją na nie odpowiedź, którą za chwilę udzieli.
Kiedy zatem radny M. Wojewódka pyta o czynsz dzierżawny za działkę, gdzie ma powstać szpital (6 ha w Komornikach), którego powiat nie pobiera renegocjując umowę dzierżawy, starosta zadaje ripostą pytanie, kiedy pan radny zechce wpłacić do kasy urzędu kwotę 160 złotych za wykonane kserokopie pism, których wydania w tej sprawie zażądał? Radny milczy, jednak nie zbity z tropu i nie odczuwając nokautu, zadaje to samo pytanie, co z tym czynszem? Starosta odpowiada, że trwają renegocjacje, więc czynszu nie pobiera, wskazując na możliwą zmianę warunków umowy. Radny nie poddaje się, pytając dlaczego czynszu nie uwzględniono po stronie dochodowej w budżecie powiatu? Starosta, lekko zrezygnowany udzielaniem kolejnej odpowiedzi na to samo pytanie, pomimo przesłania kilograma skserowanych kwitów, zaczyna powątpiewać, czy mówi w języku polskim czy mandaryńskim. Radny zadaje kolejne pytania… Przewodniczący Rutkowski dopytuje, czy w tym samym punkcie - interpelacje i zapytania radnych? Radny potwierdza. Przewodniczący chce przejść do kolejnego porządku obrad, ale radny zadaje kolejne pytanie w punkcie interpelacje…
W poprzedniej kadencji obserwowaliśmy spory prowadzone podczas obrad zarządu powiatu. Czytając protokoły z tamtych posiedzeń było, jak to mówią, i śmieszno i straszno. Dziś patrzę na nowo wybranych radnych, którzy w dostojnym milczeniu, a nawet niepewności, czy włączyć się do dyskusji, siedzą i obserwują słowne potyczki. Kadencja zapowiada się ciekawie. Z pewnością radnemu Wojewódce nie braknie tematów do kolejnych interpelacji i zapytań, a staroście cierpliwości, aby na nie odpowiadać. Obaj panowie znają swoje pozycje, a także wszelkie możliwe warianty gry. Oby tylko nie przekraczać pewnych granic. Te zostały zadeptane w poprzednich czterech latach, kiedy już nie wiadomo było, o co w tym wszystkim chodzi. Skończyło się na denuncjacjach, donosach i szafowaniu dokumentami. Dla jednych miały one potwierdzać rzekome nieprawidłowości i bezprawie, dla innych rzetelnie wykonaną pracę.
Tak też niech nowo wybrani radni trzy razy się zastanowią, zanim zechcą wziąć udział w tej grze.
Patryk Medyński
fot. Wiktor Kalita