Cierpliwy pacjent doczekał się usługi przez lata wołając: „Siostro, przepraszam, Gmino! – Basen!”. I jest. A jakież było to czekanie pamiętają już tylko nieliczni.
Wołania o basen sięgają połowy lat 90., kiedy ówcześni włodarze samorządowi w powijakach, czyli w charakterze kandydatów do rady średzkiej gminy w pierwszej piątce najważniejszych wyborczych obietnic umieszczali basen na papierze.
Papier cierpliwy i basen na swe papierowe łono przyjmował bez oporu. Po licznych przegranych kandydatach i kandydatach na kandydatów autorzy hasła „wybudujemy basen” musieli obejść się domową wanną, miednicą, a zamożniejsi natryskiem czyli prysznicem na cześć czeskiego wynalazcy nazwanego tak urządzenia.
Wygrani zaś, po zwycięskich wyborach powszechnych stanęli przed wyborem inwestycyjnym, ograniczonym budżetem i priorytetami na najbliższy czas. Czas owy oddalał z roku na rok ziszczenie się obietnic budowy basenu. Na co przegrani odpowiadali, wołając jak pacjent do pielęgniarki: „Siostro, (czytaj: Gmino) basen!”.
I w ferworze powyborczych emocji jęli rozliczać tych szczęśliwych wygranych, którzy mieli na wyborczych ustach i wyborczym papierze ów basen. Lata mijały, a w realu basenu nie było. Na nic zdały się uzasadnienia budowy najpotrzebniejszych urządzeń użytku powszechnego, jak zakopanej pod ziemią kanalizacji i rur z wodą, których to przecież oko elektoratu nie wypatrzy.
Powstały też w owym czasie liczne inwestycje oświatowe, drogowe, estetyczne i w pełni utylitarne. Jednak basenu jak nie było, tak nie było. Ale cóż, czysta polityka słono kosztuje więc zaczęto snuć plany, jak tę sól zmyć z ciała i jego organu, a ciałem był samorząd a organem gmina.
I wygrani i przegrani kandydaci i kandydaci na kandydatów przejrzeli, że koncepcja: „lanie wody rybom nie zaszkodzi” stanąć musi w szranki z tą rzeczywistością, która dokonana została wbiciem pierwszej łopaty pod budowę basenu, a przy okazji szkoły (czy też parytet był odwrotny).
I tu paradoks się ziścił, bowiem wygrani zadali sobie chwyt podwójnym nelsonem i nie pomyśleli, co w kolejnych wyborach będą obiecywać, kiedy zabraknie budowy wybudowanego przecież basenu. Choć mniemam, że znajdzie się niejeden kauzyperda, który zabierze się do ekonomicznych i prawno-inwestycyjnych analiz i prognoz opłacalności, zwrotu nakładów na poczynioną inwestycję i tym podobnych, niezrozumiałych dla większości wątpliwych wątpliwości.
Na pohybel jemu i jemu podobnym, gdyż latami oczekiwane dziecko urodziło się zdrowe i dorodne. Tak więc, co ma płynąć, nie utonie, a przeszłością żyją tylko smutni ludzie.
Patryk Medyński