Uczą w szkole o Mikołaju Reju, którego wczesna twórczość znana jest z pisanych dialogów. Jednym z nich (a nie wszystkie się ostały, niektóre tylko z tytułów), najokazalszym spośród literatury dialogowej XVI wieku, była jest i pozostanie (o niej to wykładają w szkołach) Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem, a Plebanem, którą autor raczył wydać posługując się pseudonimem Ambroży Korczbok Rożek.
Rzecz ukazała się w Krakowie w roku 1543, a więc w ośrodku wówczas politycznym, akademickim, administracyjnym i handlowym, gdzie biznes z polityką się sprzęgał, a uczeni z wszelkich akademii, ze Studium Generale na czele, liberalnie podchodzili do nowin, tworząc wybitną myśl humanistyczną i przy wsparciu możnych „biznesmenów”, zwanych mecenasami zakładali wszelkie gimnazja z myślą, by w duchu nowych idei kształcić młodzież na pohybel ówczesnej konserwy, którą był rozmiłowany i rozmodlony średniowiecznie lokalny Kościół.
Dla mnie wspomniana rozprawa jest zwyczajnym gniotem, zaś sam Rej rejwach twórczością swą w mym guście literackim czyni. Co innego Kochanowski, Szymonowic, Orzechowski, o najwybitniejszym publicyście epoki – Andrzeju Fryczu Modrzewskim nie wspominając. Problem tkwi w tym, że Mikołaj pisał językiem dla siebie współczesnym, a więc takim, jakim posługiwano się onegdaj na ulicy, w kościele, na sejmie, w sądzie, bądź na polowaniu. Najwyraźniej też nie stosował on indywidualizacji języka, co po polsku znaczy tyle, że pleban, możny pan i wójt mówią takim samym językiem. Różnica między nimi polega zaś na tym, że posługują się „slangiem środowiskowym”, zakotwiczonym w kulturze, z której się wywodzą.
Nie będę rozpisywać się o historii literatury i literackich gatunkach, tożsamych dla epoki renesansu. Wstęp ów służyć ma jedynie dla przypomnienia, że „rozmowy między” toczone są do dziś, a różnica polega na tym, że współcześni interlokutorzy, bez względu na społeczne pochodzenie, dążą do tego, aby w sposób wykwintny, acz nieobraźliwy dyskurs gładko prowadzić, dobierając słowa i czyniąc novum w składni i frazeologii. A z intonacji zdaniowej, biorąc pod uwagę tak ekspresywność jak i logikę wypowiedzi, uczynić sztukę sceniczną.
Zatem przejdźmy do badań komparatystycznych, wykładając próbkę dialogów współczesnych, aby czytelnik miał wgląd i mógł wyrobić własny osąd.
MOTTO: „Widok zaplecza ze złudzeń ulecza”
OSOBY:
Sebastian Burdzy – lat 37. Starosta Średzki Śląski. Wysoki szatyn, elegancki. Ogolony zupełnie. Ubrany w ciemną marynarkę bez kamizelki. Koszula biała, krawat gustowny koloru czerwonego. Buty skórzane, porządne, koloru czarnego.
Mariusz Wojewódka – lat 34. Wicestarosta Średzki Śląski. Mocno zbudowany, krępej budowy ciała, średniego wzrostu, ogolony zupełnie. Ubrany w ciemną marynarkę. Spodnie do kompletu, koszula biała, krawat ciemny z wzorami. Buty brązowe, skórzane. Na podorędziu nieodzowna duża, czarna teczka z podrobionej skóry napchana papierami.
Dariusz Maciejewski – lat 41. Duży chłop, dominujący w towarzystwie. Z wąsem. W jasnym garniturze, bez krawata. Elegancki i zawsze uśmiechnięty.
Marek Majerowski – lat 43. Średniej budowy, szczupły. Wygląda młodziej niż liczy sobie lat. Odziany w jasny garnitur. W ręku duża, brązowa, skórzana teczka, którą rzadko otwiera. Nie za bardzo rozmowny. Raczej „tajemniczy”.
Czesław Kaczmarek – lat 58. Najstarszy z towarzystwa. Elegancki, wysoki pan. Bardzo rzeczowy i dociekliwy, nadzwyczaj aktywny spośród towarzyszy. Typowy inteligent. W towarzystwie zawsze ubrany elegancko. Ogolony zupełnie.
Wszystkie persony, prócz Starosty, są radnymi Rady Powiatu Średzkiego Śląskiego i cieszą się poważaniem swych wyborców, którzy ich w zaszczycie demokracji do szacownego gremium przysposobili.
Scena przedstawia gabinet Starosty. Naprzeciw drzwi duże jasne biurko, za którym stoi wielki czarny, obrotowy fotel, podbity skajem. Przed biurkiem dwa foteliki „a la bureau”. Po prawej stronie, od wejścia, średniej wielkości stół konferencyjny na osiem osób z głębokimi fotelami. Komplet w kolorze tak jak biurko, jasny. Po prawej stronie mała, przeszklona szafka. Na ścianie, obok stołu konferencyjnego, rozwieszona mapa regionu. Za biurkiem Starosty, na ścianie, także stylizowana mama regionu, dokumenty oprawne w ramki, a nad tym wszystkim orzeł biały. Inaczej mówiąc, gabinet szefa urzędu.
SCENA I
Przy stole konferencyjnym zgromadzone towarzystwo. Starosta wita przybyłych na posiedzenie członków Zarządu. Po dokonanych grzecznościach przedstawia porządek posiedzenia. Na ściennym zegarze minęła właśnie godzina 13.00. Jest wczesne, ciepłe popołudnie 3 listopada 2009 roku.
Radny Kaczmarek
Wnoszę, aby rozpatrzyć cofnięcie pozwolenia dla firmy Kruszer na wywóz urobku z kopalni Lenartowice-Prężyce.
Starosta
W punkcie szóstym?
Radny Kaczmarek
Tak.
Starosta
Czy jeszcze jakieś propozycje?
Wicestarosta
Ja mam taką uwagę. Zanim przystąpimy do przyjęcia porządku Zarządu, ponieważ Pan Kaczmarek na poprzednim posiedzeniu obraził i pomówił część członków Zarządu oraz pracowników Starostwa i firmę AGO, wnoszę o to, aby Pan Kaczmarek oficjalnie przeprosił te osoby. Jeśli nie, to wnoszę o przerwę, aż przemyśli swoje zachowanie.
Radny Kaczmarek
Czy ja mogę odnieść się do tego? Szanowni Państwo bardzo mi miło, że Pan Wicestarosta podnosi ten temat, chociaż aspekt jest zupełnie inny. Otóż na poprzednim Zarządzie poprosiłem podległe nam służby o przedstawienie technologii, w jakiej miała być wykonana droga Wilkostów-Wojnowice i zostało to udokumentowane, że droga ta nie została wykonana zgodnie z technologią jaka była określona w przetargu. Mój wniosek był taki, ponieważ stwierdziłem na tym spotkaniu, że protokół odbioru został podpisany przez Pana Wojewódkę, Pana Majerowskiego, Pana Wińskiego i Pana Kamieńskiego poświadcza nieprawdę…
Wicestarosta
To są pomówienia.
Radny Kaczmarek
Takiego użyłem sformułowania i tego sformułowania gotów jestem bronić w sądzie. W związku z tym nie widzę sensu Pańskiego wniosku (…).
(Dalej rzecz o wspomnianej drodze, a radny Kaczmarek stoi przy swoim, że została ona wykonana wbrew temu, co określono w przetargu)
Wicestarosta
A ja zadałem konkretne pytanie i proszę o odpowiedź.
Radny Kaczmarek
Nie mam zamiaru pana przepraszać i nikogo, bo nie zrobiłem nic złego. Jeśli ktokolwiek miałby tu kogokolwiek przepraszać, to myślę, że Pan.
Wicestarosta
Dobrze. W takim razie ja opuszczam posiedzenie Zarządu.
Radny Majerowski
Ja też.
Radny Maciejewski
Przepraszam.
Radny Kaczmarek
Ty też?
Radny Maciejewski
Tak.
Starosta
Ogłaszam koniec Zarządu.
Kurtyna.
SCENA II
Ta sama inscenizacja. Dwie godziny później. Nieobecni są Starosta i radny Kaczmarek. Wicestarosta wita przybyłych na posiedzenie członków Zarządu, a następnie przedstawia porządek posiedzenia. Dalej przyjmowane są „gładko” protokoły, zmiany w budżecie, opiniowane uchwały dotyczące inwestycji. W trakcie obrad otwierają się drzwi i na scenę wchodzi radny Kaczmarek.
Radny Kaczmarek
Przepraszam, czy mogę zabrać głos?
Wicestarosta
W temacie uchwały.
Radny Kaczmarek
Ponieważ się spóźniłem…
Wicestarosta
Rozmawiamy o uchwale.
Radny Kaczmarek
To poczekam, aż skończymy omawiać.
(…)
Radny Kaczmarek
Przepraszam, chciałem coś powiedzieć, ponieważ się spóźniłem, sytuacja jest szczególna…
Wicestarosta
Mamy porządek obrad i trzymamy się porządku obrad.
Radny Kaczmarek
Przepraszam Panie Przewodniczący, Pan zwołał Zarząd w trybie pilnym, ja byłem w trasie, prosiłem Sekretarza, który ze mną rozmawiał, że się mogę spóźnić kilka minut, dojechałem 7 czy 8 minut później i chciałbym wrócić do pierwszego punktu, do porządku obrad. Ja wiem, że Panowie przyjęli, to było gestem trochę mało eleganckim, że nie poczekaliście na mnie, ale chciałbym wrócić do porządku, ponieważ porządek obrad nie wyczerpuje zagadnień, które miały być dzisiaj na Zarządzie.
Wicestarosta
Panie radny, to jest inne posiedzenie Zarządu, porządek obrad został przyjęty.
Radny Kaczmarek
A co to znaczy inne?
Wicestarosta
Tamto posiedzenie zostało zakończone, trzymamy się porządku obrad, punkt piąty, mamy trzecią uchwałę do zaopiniowania.
(…)
Radny Kaczmarek
Przepraszam, to przez 10 minut Panowie już załatwili 5 punktów?
Wicestarosta
Ale Panie radny, to jest Pana problem, że Pana nie było. Był Zarząd na godzinę 15.00.
Radny Kaczmarek
Proszę Pana to jest manipulacja. Proszę zaprotokołować. Jest to manipulacja ze strony Pana Wojewódki, ponieważ zwołał posiedzenie w taki sposób, aby nie wszyscy członkowie mogli uczestniczyć.
Wicestarosta
Panie członku, zwołałem zgodnie z paragrafem…
Radny Kaczmarek
Mam nazwisko, Panie Wojewódka, mam nazwisko!
Wicestarosta
Panie członku Kaczmarek, zwołałem Zarząd zgodnie z paragrafem 61, punkt 1 statutu Powiatu.
Radny Kaczmarek
Pan manipuluje swoją władzą jaką Pan ma.
(…)
Tu zaciągniemy kurtynę milczenia, gdyż wstyd zaczyna rozłazić się po dialogach.
Dawno, dawno temu na moim podwórku stała drewniana piaskownica. Jako dzieci bawiliśmy się tam w wolnych chwilach. Zabawki nie były wyszukane. Ot, plastikowa koparka z pokrętłem, grabki, łopatka, wiaderko, jakaś plastikowa ciężarówka. Pamiętam, jak kolega zepsuł koledze samochód (tak go pocisnął, że poodpadały plastikowe koła). W zamian za to kolega nasikał mu do wiaderka. Morał z tego taki, że komedię można grać bez względu na wiek i bez względu na miejsce. Czy jest to piaskownica czy gabinet w urzędzie, jednakowo śmieszno wszędzie.
Patryk Medyński