Od kilku dni średzianie spoglądali w niebo słysząc dziwne odgłosy jakby grzmoty, ale nic nie wskazywało, że to letnia burza. Tylko jeden człowiek znał te charakterystyczne pomruki – to żebrak siedzący pod kościołem św. Andrzeja w Neumarkt.
Ten inwalida wojenny ubrany w poszarpany mundur grenadiera Wielkiej Armii Napoleona, bez dłoni, które stracił gdzieś pod Małojarosławcem a Wiaźmą, bo przymarzły mu do karabinu, gdy bronił swojego pułkownika i jego żonę przed atakami kozaków.
Wiedział, że to odgłosy bitwy. Ten nadmiernie postarzały mężczyzna o wyblakłych od mrozu oczach, nagle się ożywił, budząc zainteresowanie przekupek. Wykrzykiwał coś po francusku jakby komendy, one myślały, że postradał zmysły. Całym swym ciałem czuł bitwę, wyostrzone zmysły przywróciły pomięć o dniach chwały.
To Napoleon rzucił do ataku pod Raichenbachem (Dzierżoniowem ) 16 tysięcy kawalerzystów za uchodzącą armią rosyjsko-pruską. Polscy szwoleżerowie gwardii atakują – pierwszy szwadron wraz z kapitanem Jankowskim wpadł znienacka na rosyjskich dragonów, omal nie wzięli do niewoli rosyjskiego generała, księcia Trubeckiego. Rozpierzchła się konnica rosyjska, flankami atakują dalsze szwadrony. Zaczyna się wielki bój jazdy!
Wincenty Krasiński i francuski generał Lefebvre Desnouettes rzucili do ataku szwoleżerów – lansjerów. Dezydery Chłapowski i Paweł Jerzmanowski na czele szwadronów, po sześciu szaleńczych szarżach obracają w perzynę – najpierw ułanów rosyjskich. Następnie dragonów, kozaków, huzarów i kirasjerów. Pułki rosyjskie przestają istnieć. Chwałą okrywają się lansjerzy liniowi Łubieńskiego. Niestety, ginie przyjaciel Napoleona Wielki Marszałek dworu Cesarskiego Geraud Duroc. Po wielkim sukcesie Chłapowski i polscy szwoleżerowie odpoczywają w Środzie Śląskiej.
Napoleon awansuje za kampanię rosyjską Jana Hipolita Kozietulskiego (bohatera spod Samosierry) na pułkownika - majora. Było to 31 maja 1813 r. Kozietulski oblewa awans średzkim winem, racząc się też wspaniałymi zrazami i pieczenią po huzarsku.
Pod dzwonnicą szwoleżerowie spotykają inwalidę grenadiera, który opowiada o potyczce, która rozegrała się wokół kościoła św. Andrzeja 29 maja, pomiędzy Francuzami, a oddziałem złożonym z Rosjan i Prusaków.
Za parę tygodni będziemy obchodzili 200. rocznicę pobytu Napoleona oraz polskich szwoleżerów i żołnierzy Legii Nadwiślańskiej w naszym mieście. Uczcijmy ich godnie.
Woytek Kopacz
Tekst powstał po przeczytaniu książki: "Dzieje Oręża Polskiego W Epoce Napoleońskiej". Autor dr Maryan Kukiel. Nakładem Zdzisława Rzepeckiego i Sp. w Poznaniu w 1912 roku.