Oprócz Cesarza Francuzów w Środzie Śląskiej (Neumarkt ) przebywali: jego brat, książę Hieronim Bonaparte, marszałek Francji Louis – Alexandre Berthier (książę Neufchatel, książę Wagram) oraz grono wybitnych generałów Wielkiej Armii.
Napoleon spacerując po średzkiej promenadzie w towarzystwie słynnego pisarza Henri de Beyle (Stendhala), zapewne nigdy nie rozmawiał o jedzeniu. Nie był kulinarnym koneserem. W młodości nasz korsykanin spożywał jeden posiłek dziennie składający się z bułki, mleka i warzyw.
Gdy został imperatorem, po porannej toalecie podawano mu jajka gotowane, ewentualnie omlet, lubił sałatki na bazie ziemniaków, fasoli, soczewicy lub zielonego groszku.
Spożywał „zupę królowej” (mleko, żółtko i cukier) i fasolkę szparagową. Z mięs jadał wołowinę, jagnięcinę i drób po prowansalsku. Nie gardził rybami i serami holenderskimi. Na deser Napoleonowi podawano banany marynowane w rumie i pieczone w cieście.
Pił kawę lekko słodzoną oraz napar z liści pomarańczy. Z win serwowano mu burgundy i szampany - rozcieńczone wodą. Cesarz nigdy nie nadużywał alkoholu.
Mam nadzieję, że restauratorzy średzcy mają w swoim jadłospisie oprócz „ruskich” też i zrazy napoleońskie...
Cukiernicy od dawna serwują Napoleonki, ale te nasze - powinny być szerzej znane. Najwyższy czas nazwać plac lub ulicę imieniem Napoleona Bonaparte a to, że polscy Szwoleżerowie nie mają swojej ulicy to bardzo wstydliwa sprawa.
Woytek Kpacz