Zakończył się sezon jesienny w we wrocławskiej okręgówce. Wszyscy zapewne cieszą się, że piłkarze średzkiej Polonii wykonali plan „maksimum”, jaki postawił mu Zarząd Klubu.
Nikt z najbardziej zagorzałych sympatyków naszego klubu, nie wierzył w taki sukces. Sami działacze zakładali, co najwyżej, miejsce w „szpicy” tabeli, bo nikt nie typował nas do faworyta tych rozgrywek.
Ale średzka „lokomotywa” na wiosnę, myślę, że przy wzmocnieniach, o które prosił trener będzie nie do zatrzymania.
Ostatni mecz Polonii pokazał, że kibice, a było ich 300-400, są zainteresowani wynikami i grą zespołu a jednocześnie mają ogromną nadzieję, że w końcu marzenia o 4 lidze się spełnią.
Czego oczekujemy od średzkiemu teamu w wiosennym sezonie? Tak porywających spotkań, jak z KP Brzeg Dolny, przede wszystkim otwartej, widowiskowej gry i jak najwięcej trafionych bramek. Zawsze podkreślałem i podkreślam, że w tej drużynie drzemie niesamowity potencjał, jest to zespól z ogromnym doświadczeniem (połowa zespołu grała w wyższych ligach), kilka razy pokazał, że kto wygrywa pierwszą połowę, nie zawsze musi wygrać mecz.
Tak było w spotkaniach wyjazdowych z Foto-Higieną Gać, Sokołem Wielka Lipa, Odrą Wrocław, kiedy nasz zespól najpierw przegrywał, a z niedowierzaniem oglądało się jego poczynania po przerwie w II połowie... Była to istna metamorfoza - piękne akcje i bramki. Jak mogliśmy się przekonać, nie jest to drużyna jednego spotkania, jest w stanie wygrać z każdym zespołem, lubiącym atakować z kontry.
Znaczące sukcesy Polonii w rundzie jesiennej, to zwycięstwa na wyjeździe z Odrą Wrocław i Sokołem Smolec - pretendentami do awansu. Już na wiosnę zespoły te będziemy gościć u siebie i co ważne, na początku rozgrywek.
Mecze Polonii w rundzie jesiennej były wręcz rewelacyjne (7 zwycięstw pod rząd), co niektórzy kibice przecierali oczy z niedowierzania. Ale też trafiły się słabsze spotkania naszego, np. mecze wyjazdowe z Gawinem Królewska Wola, Orłem Sadków oraz Świtezią Wiązów.
Wyniki tych spotkań nie odzwierciedlają tego, co działo się na boisku, szczególnie ostatnie spotkanie z Wiązowem, gdzie było mnóstwo niewykorzystanych sytuacji i bolesna porażka. Jednak pocieszeniem jest fakt, że "na wodach" Wiązowa "zatopiono" również Orła Sadków oraz rewelację rozgrywek i beniaminka - Odrę Wrocław. I co ważne, Polonia jest jedynym zespołem w lidze okręgowej, który u siebie nie przegrał meczu, 5 wygrał i 2 zremisował.
Zespól Polonii jest nieobliczalny, potrafi sprawić ogromną niespodziankę. Po bolesnej porażce z Kuźniczyskiem, nikt nie liczył na zwycięstwo 1:0 tym bardziej, że kolejkę wcześniej piłkarze z Kuźniczyska wygrali z Wiązowem 2:1. Determinacja zawodników w tym meczu pozwoliła osiągnąć sukces z zespołem, który na inaugurację rozgrywek zremisował wyjazdowe spotkanie z Miliczem.
Polonia powinna zdobyć również pierwsze miejsce w innej konkurencji, w ilości trafionych słupków i poprzeczek. Oby ten festiwal zamienić na strzelone bramki, już w przyszłym sezonie.
Nie będę wyróżniał kogokolwiek z zawodników. Na wynik zasłużyli wszyscy i ci na boisku i ci na ławie rezerwowych, którzy nie grają, ale są razem z kolegami. Ich obecność też motywuje do lepszej gry. Czy ktoś rozczarował mnie, jako kibica? Nikt mnie nie zawiódł, chociaż, może więcej oczekiwałem od „Kamela” - młodego Liberka...
Natomiast mile zaskoczył mnie udany powrót na murawę Pawła Strożka, byłego zawodnika „miedzianki”, po tak długiej i ciężkiej kontuzji.
O czym kibice marzą i oczekują w mieście skarbów przed wiosenną serią rozgrywek? Oczywiście o awansie, który jest na wyciągnięcie ręki, ale na który trzeba poczekać do końca rozgrywek.
A ja, kibic Polonii, obym zawsze mógł powiedzieć „nasi górą” , oglądać mecze Polonii przy zapełnionych trybunach (wstęp na mecze jest bezpłatny) widzieć grad bramek, których tak niewiele strzelamy, zawodników „nawilżających” się witaminami, Daniela Liberka wrzucającego piłkę „na kocioł”, sędziów, którzy wszystko „widzą”, zadowolonego trenera (a nie „smutasa”), kierownika drużyny - Pawła Żurka pełnego optymizmu (żeby nie musiał się martwić żółtymi kartonikami), prezesa - Darka Czarnieckiego zawsze uśmiechniętego i abyśmy się wszyscy razem spotkali na średzkim stadionie, już na pierwszym meczu z Odrą Wrocław, w marcu 2009 r.
Kibic
fot. Wiktor Kalita