Skomentuj
Z Tomkiem Ciepielą, zawodnikiem rangi Mistrzostw Polski Strefy Zachodniej, mieszkańcem naszego powiatu o tym, jaką dyscypliną sportową jest motocross, a także o pasji z nim związanej, rozmawia Patryk Medyński.{jcomments on}
P.M.: Pytanie podstawowe. Na czym polega ta dyscyplina?
T.C.: Są to wyścigi motocyklowe na specjalnie przystosowanych do tego torach motocrossowych. Tory takie istnieją w kraju i są oddalone od siebie o wiele kilometrów, zatem uczestnictwo w zawodach oraz w treningach jest dla mnie dużym problemem, gdyż wiąże się z dojazdem. Motocykle na jakich się ścigamy, to maszyny wyczynowe, nie posiadające homologacji, przystosowane do jazdy w terenie oraz do znoszenia ciężkich warunków np. wysokich obciążeń związanych z pokonywaniem przeszkód. Same zawody składają się z dwóch biegów, a za każdy z nich otrzymuje się określoną ilość punktów.
P.M.: Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie właśnie tą a nie inną dyscypliną? Kiedy po raz pierwszy się z nią zetknąłeś?
T.C.: Motocyklami interesowałem się od dziecka. Zawsze chciałem mieć własny motocykl do jazdy po okolicznych drogach terenowych. Na początku, kiedy już go miałem, służył mi on do jazdy rekreacyjnej po pobliskich terenach. Wówczas też nie przypuszczałem, że przerodzi się to w coś poważniejszego. Do czasu, kiedy poznałem MX, próbowałem swoich sił w wielu innych dyscyplinach sportowych, jednak był to tylko słomiany zapał, przy czyn zawsze towarzyszyły mi motocykle. Przełom nastąpił, kiedy sport połączyłem z pasją. W ten sposób znalazłem „złoty środek” na to, co chcę robić i co wychodzi mi najlepiej.
Po raz pierwszy z motocrossem zetknąłem się oglądając zawody sportowe w Ostrowie Wielkopolskim. Wówczas pomyślałem, dlaczego i ja nie miałbym spróbować. Na owe czasy poziom reprezentowany przez zawodników był oczywiście dla mnie nieosiągalny. Kiedy udało mi się zgromadzić potrzeby do tego sprzęt, zdecydowałem się na swój pierwszy trening. Wraz z pierwszym treningiem wiedziałem już, że nie będzie odwrotu. Poczułem ogromną chęć dalszego rozwoju oraz dostrzegłem piękno tego sportu.
P.M.: A potem był pierwszy start...
T.C.: W planach miałem start w większości rund w Mistrzostwach Polskich w Strefie Zachodniej, lecz przez doznaną na początku sezonu kontuzję mój start możliwy był najwcześniej 1 czerwca w Ostrowie Wielkopolskim na szóstej z dziewięciu rund. Na zawodach tych nie zająłem znaczącego miejsca, lecz zdałem egzamin teoretyczny oraz praktyczny poprzez ukończenie dwóch biegów, co pozwoliło mi na zdobycie licencji zawodnika motocrossu przyznawaną przez Polski Związek Motorowy. Był to dla mi wówczas wielki sukces.
Od tamtej pory regularnie starałem się uczestniczyć w zawodach i udawało mi się to, w zależności od sprzętu i innych czynników, takich jak np. dojazd. Sezon zakończyłem na 27 miejscu, gdyż nie miałem możliwości uczestniczyć we wszystkich rundach, co wiąże się z mniejszą liczbą zsumowanych punktów.
P.M.: Ten rodzaj sportu wiąże się nierozerwalnie z nakładami finansowymi. Wszak, obok umiejętności i zaangażowania, potrzebny jest odpowiedni sprzęt, a także środki związane z samym uczestnictwem w turniejach. Kto Cię dzisiaj wspiera?
T.C.: Z uwagi na to, że jest to mało medialny sport nie jest on tym samym popularny i pozostaje w cieniu innych dyscyplin sportowych. Jest też mało wspierany finansowo. Oczywiście, aby jeździć na wysokim poziomie oraz zdobywać wysokie wyniki, potrzebne jest wsparcie finansowe, którego w MX brakuje. Fundusze potrzebne do utrzymania sprzętu, koszty dojazdów i treningów najczęściej nie są dla młodego człowieka do udźwignięcia. W mojej sytuacji pomagają mi rodzice, ale i tak jest to duże obciążenie finansowe, dlatego też szukam wsparcia w formie sponsoringu. Niemniej jednak jest to sport widowiskowy i zasługuje na większą uwagę.
P.M.: Swoją pasję musisz dziś łączyć z nauką w liceum. A przecież ważne są także treningi, na które trzeba jeździć wiele kilometrów, gdyż na naszym terenie nie specjalistycznych torów wyścigowych.
T.C.: Łączenie mojej pasji i jednoczesne kontynuowanie nauki w liceum wbrew pozorom nie jest takie trudne. Treningi najczęściej odbywają się w weekendy, a dbanie o kondycję w trakcie tygodnia nie jest dla mnie aż tak dużym obciążeniem kolidującym z nauką.
P.M.: Z pasją związana jest zawsze jakaś gratyfikacja dla ducha i ciała. Jak to jest w Twoim przypadku?
T.C.: Ze startami w zawodach wiążą się ogromne emocje. Stres przed nimi, czy chociażby treningiem jest zawsze duży, lecz przemija on momentalnie z opadnięciem bramek startowych. Wraz z rozpoczęciem jazdy cały stres i wszystkie zmartwienia znikają, a pozostaje tylko dobra zabawa i adrenalina. MX nie jest to tylko sport, ale także pewnego rodzaju zamknięta społeczność zawodników oraz ludzi w jakikolwiek sposób związanych z tym sportem. Dzięki niemu miałem okazję nawiązać wiele wartościowych znajomości, poznać ludzi, z którymi trenuję i którzy są dla mnie wsparciem.
P.M. A wśród nich czy ktoś szczególny cieszy się Twoim zainteresowaniem?
T.C.: Autorytetem i wsparciem jest dla mnie mój starszy kolega, Michał Sobczyk, ale wzoruję się również na wszystkich zawodnikach, którzy są lepsi ode mnie.
P.M.: Jakie są Twoje plany na przyszłość?
T.C.: W przyszłości planuję dalszy rozwój, podnoszenie moich umiejętności sportowych, udział we wszystkich rundach Mistrzostw Polski Strefy Polski Zachodniej, oraz zakwalifikowanie się w pierwszej „dziesiątce” najlepszych zawodników w rankingu PZM.
P.M. Dziękuję Ci za rozmowę i życzę powodzenia i wysokich lokat w rankingu każdych zawodów MX.
{phocagallery view=category|categoryid=270|
imageid=0|limitstart=0|limitcount=0|
fontcolor=#B88A00|bgcolor=#C0C0C0|bgcolorhover=#FF2400|imagebgcolor=#FFD24D|
bordercolor=#B88A00|bordercolorhover=#86B300|
detail=0|displayname=1|displaydetail=1|displaydownload=0}
{module zestaw (u+d) ofertybankow.com.pl}
